Samochodem po Korfu – Paleokastritsa i żółta łódź podwodna

0

So we sailed up to the sun, till we found the sea of green, and we lived beneath the waves, in our yellow submarine” śpiewali w 66′ The Beatles, nie przypuszczając zapewne, że kilkadziesiąt lat później ich kultowy szlagier zainspiruje pomysłowych mieszkańców Korfu do uruchomienia jednej z naczelnych atrakcji turystycznych wyspy. Nucąc pod nosem brytyjski hit nie mogłyśmy odmówić sobie przyjemności zejścia pod pokład żółtej jednostki. Nasza przygoda miała miejsce w samym sercu uroczej miejscowości Paleokastritsa. 

Oszołomione wyspiarskimi widokami, roztaczającymi się z Tronu Wilhelma, ruszyłyśmy w dalszą podróż na północny zachód greckiej Korfu. Do pokonania miałyśmy jakieś 19 kilometrów (przypominam, że długość wyspy to zaledwie 81 km!), utwardzoną i dobrze oznaczoną trasą, wiodącą przez miasteczko Kokkini, Kouramaditikę oraz północne obrzeża niewielkiego Lipades. W porównaniu z poprzednim odcinkiem, który przemierzyłyśmy jadąc z Kavos do Pelekas, tym razem poszło szybko i sprawnie.

Miejscowi wyspiarze chętnie wychwalają Paleokastritsę jako jedno z najpiękniejszych miejsc na wyspie. Chętnie poleca się tu odwiedzenie naturalnych zatok i zatoczek, wypoczynek na piaszczystych plażach i przyjrzenie się z bliska morskim grotom. Za sprawą dość skomplikowanej i nieoczywistej topografii miasteczka, dotarcie do większości tych miejsc nie jest łatwe. Mieszkańcy Korfu używają w tym celu prywatnych łodzi i jachtów, dla turystów przygotowano z kolei bogatą ofertę różnorodnych taksówek morskich.

Let’s start the underwater experience!

Paleokastritsa to jedno z tych miejsc, gdzie naturalnym pięknem przyrody umiejętnie dowodzi turystyczny kicz. Wszystko za sprawą sprawnie prosperującej siedzi taksówek morskich, dzięki którym turyści mają szansę dotrzeć w (teoretycznie) każdy morski zakątek okolicy, a także zwiedzić morskie dno. Spacer w kierunku miejscowej zatoczki i portu to nieuniknione spotkanie z jednym z reprezentantów sieci wodnych taryf, obwieszonego wachlarzem ulotek i gąszczem krótkofalówek.

Chwila rozmowy i już wiemy, że „Yellow Submarine” odpływa za 5 minut i to najlepszy czas, by zakupić bilety i pozwolić sobie na zdobycie absolutnie unikatowych podwodnych doświadczeń, w towarzystwie wyszukanych gatunków ryb i oszałamiających widoków morskiego dna. Czas pędzi jak szalony, presja 5 minut nakazuje nam krótką wymianę spojrzeń, wyzbycie się z portfeli po 7 euro i szybki bieg w stronę portu z żółtą wejściówką w kieszeni. W tym czasie nasz profesjonalny konsultant łączy się przez krótkofalówkę z kapitanem Nikosem, a ten już wie, by z typowym uśmiechem greckiego zawadiaki powitać nas na pokładzie. Kalimera, witamy w krainie turystycznej konsumpcji. 

Rzuciwszy kilka wątpliwie zabawnych tekstów, w pełni satysfakcjonujących jednak turystów z Niemiec, kapitan Nikos nakazuje wejść pod pokład i zająć miejsce w wąskiej podwodnej komorze łodzi. Niczym aresztowana armia nieznośnych paparazzich schodzimy do „podwodnego lochu”, szykując kciuki do sprawnego naciskania spustu migawek. Yellow Submarine wypływa z portu, rozpoczynając 40-minutowy rejs w głąb podwodnego królestwa. Łódź płynie nad wyraz wolno, bujając i ocierając się o skały, zalegające na dnie. Jedyną interesującą rybą, jaką udaje nam się dostrzec w ciągu dwóch kwadransów jest ta uwieczniona na zdjęciu poniżej. Gdy po trzydziestu minutach dumny z siebie Nikos zaprasza nas na pokład, rozpoczynając tym samym drugą część „wyprawy”, szybko staje się jasne, że pływaliśmy pół godziny zaledwie wokół portowej zatoczki.. :)

Druga część pseudoekspedycji na pokładzie żółtej łodzi podwodnej to podziwianie z pokładu to dużo ciekawsze podziwianie lądu z perspektywy wody. Krajobraz Paleokastritsy to przede wszystkim dwa, wrastające w morze, skaliste i porośnięte lasami cyple. Wśród gęstych skupisk sosen, bukszpanów, drzew oliwnych i cyprysów kryje się przepiękna biała zabudowa mieszkalna. Są tu także trzy warte uwagi groty – Nausika, Agios Nikolaos oraz Blue Eye. Okolica jest naprawdę śliczna i trochę mi szkoda, że akurat tego dnia zabrakło słońca. Nikos pokazuje nam skałę, która swoim kształtem przypomina głowę małpy lub lwa, a potem opowiada kilka słów o historii miasteczka. Nim dobrze przyjrzymy się skalnym cudom, dobijamy do portu i opuszczamy Yellow Submarine, machając Nikosowi na pożegnanie.

 

Ciąg dalszy wpisu dostępny tutaj.


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułRysunek zamiast artykułu
Następny artykułBarszcz barszczowi nierówny…
Styk Kultur
Z wykształcenia dziennikarka i kulturoznawczyni, z zamiłowania podróżniczka i blogerka. Autorka bloga podróżniczego Styk Kultur - www.stykkultur.pl oraz książki "Çanakkale i północno-zachodnia Turcja. Przewodnik Globtrotera".

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj