… A więc ballada będzie nie o Barszczu Sosnowskiego (zwanym w Rosji „barszczowikiem”, porastającym obficie tereny łąkowe potworem-rośliną, który rozrasta się w bardzo szybkim tempie i wygląda trochę jak kwitnący koper wielkości małego drzewa, a jak się go dotknie, to dzieją się straszne rzeczy, których nie polecam oglądać na obrazkach w Internecie), a o tym drugim barszczu, dobrym, a mianowicie Barszczu-Królu Rosyjskich Stołów.
Barszczyk! Mimo że korzenie tej zupy nie są czysto rosyjskie, każdy Rosjanin uważa ją za zupę narodową. Poeci pisali o nim wiersze, klasycy rosyjskiej literatury też poświęcali im miejsce w swoich dziełach. Miliony Rosjan od Syberii, przez Moskwę, po Kaliningrad każdego wieczoru, po dniu ciężkiej pracy, siadają do barszczu, tak jak Polacy do pomidorówki czy ogórkowej (bo rosół to chyba jednak ta zupa odświętna). Każda rosyjska gospodyni musi wiedzieć, jak się gotuje barszcz, bo bez niego nie ma życia, no po prostu bez barszczu ani rusz! Chyba nie ma takiego Rosjanina, co by powiedział: „A ja tam barszczu nie lubię…” – zabrzmiałoby to jak świętokradztwo. Celowo skupiam się na męskiej części rosyjskiej populacji, bo gdzie jak gdzie, ale w Rosji tradycyjny podział ról się bardzo mocno trzyma, czyli: kobiety gotują, mężczyźni jedzą i chwalą… i za jedzenie kochają. Takie powiedzenia jak „przez żołądek do serca” czy „najedzony facet to szczęśliwy facet” etc. w Rosji pasują w 100%.
Rosyjski barszcz różni się bardzo od tego, który jemy na Wigilię w Polsce. Za wschodnią granicą królują gęste i syte zupy, na mięsnym lub rybnym wywarze, z dużą ilością warzyw, kawałkami mięsa, kaszą (np. perłową). Barszcz na sposób rosyjski to właśnie taka gęsta zupa buraczana, z ziemniakami i mięsem. Obowiązkowo dodaje się kapustę – to jest kluczowy składnik, który odróżnia barszcz od ćwiekolnika (czyli barszczu bez kapusty). Zupę podaje się z kwaśną śmietaną lub (także spotykane) z majonezem.
Kiedy opowiadam Rosjanom, jaki barszcz znamy i jemy w Polsce, to wszyscy się dziwią. Dziwią się, że nic w tej naszej zupce nie pływa, ni ziemniaczka, ni kawałka kurczaczka. A na wieść o maleńkich uszkach, pierożkach w stylu pielmieni, z farszem grzybowym, które stanowią dopełnienie dania, tworząc barszcz z uszkami, już w ogóle nie mogą się nadziwić, kto takie coś wymyślił i dlaczego sami o tym nigdy nie słyszeli. I oczywiście chciałoby się spróbować :)
Nasza Babuszka eksperymentuje z zaprawkami do barszczu, bo każdego roku mamy wysyp swojskich buraków, więc jakoś trzeba sobie z nimi radzić. Taka zaprawka to super rzecz, nie jest mi znana szczegółowa receptura, której nie zna nawet sama Babuszka, ale wychodzi z tego supersmaczna zupa i jaka oszczędność czasu! Zaprawka składa się z buraczków, czosnku, zieleni, pomidorów, chrzanu, a dalej to już co autorce w duszy gra. Czyli trzeba tylko dogotować bazę – bulion z mięsa – dodać więcej warzyw, ziemniaki, doprawić na swój smak solą, pieprzem, cytryną, a reszta w domowej roboty słoiczku, który każdy może sobie sam wyprodukować.
A już tej Wigilii pewien Rosjanin zakochany w polskiej kuchni posmakuje legendarnego, znanego póki co tylko z opowieści, barszczu z uszkami…Zdjęcie: własne