KONIEC WAKACJI W EGIPCIE

0

uczennice z DaharuW Egipcie zaczął się dziś nowy rok szkolny. Tu zwykle zaczyna się on pod koniec września, kiedy upały przestają być dojmujące. Państwowe szkoły nie mają klimatyzacji, klasy są bardzo liczne, nie ma w nich ani stołówek, ani szkolnych sklepików, gdzie można by kupić choćby zimną wodę. Już widać dzisiaj na ulicach dzieciaki w mundurkach, bo tu wszyscy uczniowie noszą właściwe dla każdej szkoły ubrania. Pierwszy dzień po długich wakacjach (od 8 maja) jest już od razu dniem nauki, nie ma żadnej uroczystości wstępnej.
Egipska edukacja, która przysługuje też dzieciom z mieszanych jest bezpłatna, ale na bardzo niskim poziomie. Wszystkie prawie Polki i inne mieszkające tu cudzoziemki posyłają dzieci do szkół europejskich lub amerykańskich. Tam czesne jest bardzo drogie – od 11000 do 40000 EGP roczne!
St.Josef plan lekcjiuczniowie1
Dzieci z małżeństw polsko-egipskich podczas wakacji zdawały egzaminy w polskim kuratorium, bo robią przez Internet program polskiej szkoły. Miały kilka zabawnych sytuacji, które pokazują życie na obczyźnie. 8-letni Josef, mając wymienić rodzaje lasów w Polsce, podał liściasty, mieszany i … kujasty. Cóż, drzew iglastych w Egipcie nie widział i z opowieści o sosnach i świerkach zostało mu w głowie, że kłują Aisza, 9-latka, warszawską syrenkę nazwała… sraha. Chyba dlatego, że arabski ma sporo liter „H”, a żadnych słów podobnych do syrenki…
Aaa, i jeszcze kościół katolicki 5-letni Adam nazwał domem z plusem. Pewnie dlatego, że tu kościołów katolickich z krzyżami nie ma…

U mnie nareszcie spokój i basen już nie jest oblegany. Choć jest wciąż gorąco, to o zbliżającej się jesieni świadczą np. zaczynające się burze piaskowe na pustyni i silniejsze wiatry.
No i stragany pełne są jesiennych owoców – granatów, guaw i daktyli. Choć jest kilkanaście gatunków daktyli, ja rozpoznaję na razie dwa: duże, pękate żółte i bardziej smukłe bordowe. Jeszcze są twarde i cierpkie, ale ludzie je jedzą, bo pełnią rolę szczotek w przewodzie pokarmowym. Też sobie kupuję i jem 2-3 dziennie. Dla zdrowia, bo wolę, kiedy są miękkie. No i dlatego, że to bardzo kaloryczne owoce. 1 kg ma aż 3 tysiące kalorii! Nic dziwnego, że Beduinom wystarczyła kiedyś na cały dzień za posiłek garść daktyli i kubek wielbłądziego mleka.


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułPrzedszkole w Grecji
Następny artykułPijani kierowcy
Dorota
Mam na imię Dorota. Pochodzę z Warszawy, z wykształcenia jestem polonistką. Przez ostatnich kilka lat pracowałam w agencjach reklamowych. Teraz mieszkam w Egipcie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj