ARABSKI I EGIPSKI I MOJE PRZYGODY JĘZYKOWE

1

Cały czas próbuję uczyć się arabskiego. Kiedy w zeszłym roku chodziłam do szkoły, byłam zmuszona do wielkiej intensywności, teraz, kiedy chodzę tylko na konwersacje co dwa tygodnie, z motywacją do nauki jest słabiej.

Tym bardziej, że większość moich znajomych to Polacy, a wszyscy znajomi Egipcjanie czy pracownicy sklepów mówią po angielsku, a i mnie łatwiej mówić w tym języku. Oczywiście, początkowe kursy dla cudzoziemców prowadzone są w wybranych przez nich językach i w ich transkrypcji, czyli bez używania alfabetu arabskiego, który jest bardzo odmienny od europejskich w swojej graficznej szacie, ale i regułach. Po pierwsze, pisze się od prawej strony do lewej. Nie stosuje się w ogóle wielkich liter, za to każda ma cztery przedstawienia graficzne w zależności od tego, czy jest na początku wyrazu, w środku, na końcu czy też w pozycji izolowanej, jak np. na rejestracjach pojazdów.

Choć mówi się po egipsku, pisze się i czyta tylko po arabsku. Wszystkie gazety, podręczniki szkolne, programy telewizyjne są w języku klasycznym. Zobaczymy, czy kiedyś dojdę do tego etapu, że choć odróżnię od siebie litery zapisane w ciągu… Tym bardziej to trudne, że muzułmanie, którym Koran zabraniał od zawsze przedstawiania postaci ludzi i zwierząt, swoje talenty plastyczne rozwinęli w sztuce kaligrafii i ornamentyce. Stąd przepiękne, kunsztowne niekończące się arabeski, które możemy podziwiać też w Europie, np. w Alhambrze, ale i bardzo ozdobne i różnorodne kroje pisma.

Uczyć można się więc albo klasycznego arabskiego albo egipskiego.
Bo egipski i arabski to dwa różne języki. Np. „proszę” to po arabsku min fadlik, a po egipsku lał samaht; „mąż” po arabsku to zaugi, po egipsku zaś gozi…. Ja uczę się egipskiego, żeby mówić i rozumieć, co mówią do mnie i wokół mnie. Najgorzej jest ze słowami, których z niczym nie mogę sobie skojarzyć, np. ulubiony to mofadal, drzewo to szagara, hobby to hłaja, napój to maszrub…

Takie, które skojarzyć z czymś łatwo, same wchodzą do głowy, np. szanta to torba, szorba to zupa, szaj to herbata. A i są słowa (ja znalazłam dwa) prawie identyczne: lamba to nasza lampa, a kanaba to kanapa. W arabskim nie ma litery p, więc pewnie dlatego kebaby prowadzone w Polsce przez Arabów to też czasami kebapy
Rozumiem już wiele reguł i mogę już tworzyć proste zdania. No i wiem, jak liczyć do 100 tysięcy! Np. 8888 to tamantalaf tomnomeja tamanje ła tamanin.
Umiem też złożyć zamówienie w restauracji czy kawiarni, poprosić o popielniczkę, rachunek czy dodatkowy stolik, a i powiedzieć, żeby mi kelner jeszcze nie zabierał szklanki, bo jeszcze piję czy jem.
menu arabsko-angielskie2

menu arabsko-angielskie1
Najbardziej przydaje się arabski na suku i w egipskiej dzielnicy, gdzie po angielsku raczej nikt nie mówi. Znam więc wszystkie cyfry i liczby (te umiem też pisać i czytać!) oraz nazwy wielu owoców i warzyw, umiem się zdziwić, że coś jest takie drogie, poprosić np. o ćwierć kilo krajowych, a nie sprowadzanych winogron. A propos nazw owoców, to bardzo urokliwa jest nazwa mandarynek: justafandi.
Oczywiście, jak w każdym języku, od reguł są wyjątki, a wiele słów różni się od siebie w wymowie nieznacznie (ja często nie słyszę różnicy), a znaczenie jest zupełnie inne.
Np. tafaja to popielniczka, kefaja to już wystarczy, rafaja to szczupła… Albo rodzaj np. przymiotnika poznajemy czasami tylko po akcencie, czyli łasa to szeroki, a łasa to szeroka. Z tych też powodów boję się, że powiem: arfa (wiem), zamiast asfa (przepraszam)…
No i ta wymowa i głoski, których w Europie nie ma. Najtrudniejsza dla mnie jest głoska, którą, żeby ja dobrze wymówić, trzeba jednocześnie wydawać dźwięk r, h i wydychać mocno powietrze….
No, ale są i przyjemności językowe. Niektóre słowa aż czuć fizycznie. Np. dzień, dzisiaj, to naharda, gorący to harr, a wieczór – bilil. Aż czuć ten upał podczas dnia i ukojenie wieczorem, prawda?
No i są słowa śmieszne, bo tu na końcu rzeczowników trzeba dodawać zaimki dzierżawcze, czyli informować, czyja jest dana rzecz, o której mowa, więc np. wasz zeszyt to kurasitko, a twoje obywatelstwo dla r. żeńskiego to gencijtik.
Mogę więc spróbować powiedzieć o sobie: Ana taliba – arabi łi masri – mażgula gidan ła naszita lakin szłaja tabana. (Jestem bardzo zajętą i pilną uczennicą – arabskiego i egipskiego -, ale trochę zmęczoną).


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułSzwedzkie wychowanie dzieci
Następny artykułJak się żyje w USA – zakupy w Miami
Dorota
Mam na imię Dorota. Pochodzę z Warszawy, z wykształcenia jestem polonistką. Przez ostatnich kilka lat pracowałam w agencjach reklamowych. Teraz mieszkam w Egipcie.

1 KOMENTARZ

  1. Jest taka klasa żaglówek – optymistka. Nazwa jest przepiękna, bo mówi o łódzce, która nie wiele może ale entuzjazm żeglarza łamie wszelkie granice, choćby naszej wyobraźni. Kiedyś, już inne łodzie docierają do innych portów, śródlądowych, morskich i nawet tych pozamorskich. Cumują, na stałe bo jest im dobrze. I choć czasami żeglują w myślach to łańcuchy kotwiczne porosły muszlami i ciężkie nie łatwe są do ruszenia.
    Egipt nie jest głośno wypowiedzianym celem wyjazdu na stałe. Zapewne, jak często, jest to przypadek, może serce.
    Niewiele się wie o Afryce czy krajach arabskich żyjąc w Europie. Bo i skąd. Tu mamy natłok swoich spraw. Ludzie w Egipcie zapewne zapewne przyjacielscy w kontaktach wśród znajomych, na pewno rodzinni. Jak zareagowali by na politykę słabej, populistycznej demokracji? Cieszą się na każdy artykuł o Egipcie i czekam na kolejny. Mariusz z Grochowa.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj