Willa Mussoliniego

0
willa Mussoliniego

Jeżeli jesteście wielbicielami filmów grozy, to pewnie spodoba wam się wizyta w Domu Mussoliniego, na Rodos. Miejscu zwanym też Willą de Vecchi, bo to właśnie on, był budowniczym tego budynku, który powstawał w latach 1936-40. Willa Mussoliniego, a właściwie de Vecchi ma długą historię upadku i rozkładu.

dom Mussoliniego
O historii tego domostwa pisałam ponad dwa lata temu, więc nie zamierzam się powtarzać, a chętnych zapraszam na post Dom Mussoliniego. Dzisiaj chcę wam powiedzieć, dlaczego, nie powinniście odwiedzać tego miejsca.

Willa Mussoliniego – 3 x NIE

Kiedy pierwszy raz odwiedziłam to miejsce, było lato 2012 roku, w środku całkiem spory tłum i dość ładnie zachowane pomieszczenia. Na początku 2015 roku pojechałam z aparatem i wówczas powstał post o domu. Rzucało się w oczy pogorszenie stanu domostwa. Na ścianach przybyło graffiti, zapadał się dach w jednym miejscu i zaczynało brakować szyb w oknach.
Trzeci i ostatni raz pojechałam tam, przed kilkoma dniami, czyli pod koniec marca 2017 roku i dom jeszcze bardziej podupadł. Z drzwi wejściowych zostały tylko marne strzępki, szyby ostały się pojedyncze, sufit sprawia wrażenie jakby chciał zetknąć się z podłogą.

Wntrze domu Mussoliniego

I to jest pierwszy argument, aby tam nie jechać. Dom nigdy nie był restaurowany, a czas i rodyjska pogoda zrobiły swoje. Na pewno dołożyli swoje odwiedzający, nie zawsze w dobrych intencjach. Praktycznie poza widokiem z okna, niewiele zostało tam do oglądania.


Argument drugi, to kwestia bezpieczeństwa. Dom w każdej chwili grozi zawaleniem, a ponieważ nie jest żadnym oficjalnym zabytkiem, to w razie wypadku, nie znajdzie się nikt, kto weźmie za zdarzenie odpowiedzialność. Wchodzisz na własne ryzyko!

Trzeci argument wydawać może się irracjonalny, ale przebywając tam ostatnio, czułam złą aurę, otaczającą to miejsce. Czułam się niemalże tak, jakby zewsząd spoglądały na mnie oczy, niewidzialnych osób, które czają się gdzieś wśród zakamarków. Być może był to efekt, samotnego przebywania w tym odludnym, zacienionym, leśnym miejscu, ale robiło tak niesamowite wrażenie, że z ulgą zaczerpnęłam powietrza, znajdując się na dole, z dala od budynku. I przyrzekłam sobie, że jest to moja ostatnia wizyta tam, trzy razy wystarczy, aż nadto.

Wyspa Rodos

FB


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułKONNO PRZEZ KUBĘ
Następny artykułRaz do roku na Bali zapada cisza
Rodos
Z zawodu- ekonomistka, z wyboru - żona i matka, z zamiłowania - kucharka, a z konieczności - pracownica turystyki. Zakochana w Grecji od czasu pierwszego pobytu w 1994 roku, postanowiłam zamieszkać w niej piętnaście lat temu. Od tego czasu Rodos, stało się nie tylko moim domem, lecz również miejscem na ziemi.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj