Zielona granica, nowe kino moralnego niepokoju

0
zielona granica
zielona granica

Kino moralnego niepokoju wróciło – to właśnie pomyślałem po obejrzeniu filmu „Zielona granica”.

Film Agnieszki Holland nawet przez minutę nie jest anty polski. Dotyka problemu migracji przez pryzmat zwykłych ludzi (tych na dole, wrzuconych w tryby wielkiej historii) m.in. syryjskiej rodziny z dziećmi, inteligentnej Afganki która uciekła z piekła talibów, polskiego strażnika granicznego (jego formacji), pani psycholog z Warszawy, która po stracie męża w pandemii wyprowadziła się na Podlasie, a także pozarządowych organizacji pomocowych.

W obrazie nie zobaczymy ataku migrantów inspirowanych przez białoruskie służby na polskie przejście graniczne w Kuźnicy z 16 listopada 2021 roku, który mam wrażenie nastawił polskie społeczeństwo do problemu migracji. Agnieszka Holland opisuje jedynie nieludzki mechanizm tzw. push-backu (niezgodny z dotychczasowymi standardami praw człowieka i UE), czyli wypychania na białoruską stronę nielegalnych imigrantów. Tragiczny ping pong służb mundurowych po obu stronach granicy pozbawia życia najsłabszych, dzieci i starców, okalecza kobiety w ciąży. Scena w której chłopiec tonie w bagnie wraz ze swoją  opiekunką wgniata w fotel!

Obraz „Zielona granica” nie zajmuje się przyczynami migracji, poza dwoma scenami. Pierwszą, gdy syryjska matka mówi, że białoruska droga do Szwecji to błogosławieństwo, bo nigdy nie wybrałaby się z dziećmi na morze i drugą, gdy jeden z bohaterów stwierdza, że świat od 10 lat widzi wojnę w Syrii i nikogo to nie obchodzi…

Film pogłębia za to postawę mundurowych, wykonujących rozkazy z Warszawy wśród których można zobaczyć sporo ludzkich odruchów. Tym bardziej, że obraz białoruskich pograniczników jest jednoznacznie zły, by nie powiedzieć bestialski. Jest również wątek przyzwolenia społecznego, a raczej konformizmu, gdy miejscowa koleżanka psycholożki z Warszawy odmawia jej pomocy w walce o bardziej ludzkie traktowanie migrantów. Mam wrażenie, że podobna postawa rozpowszechniła się w polskim społeczeństwie właśnie po ataku na Kuźnicę, gdy w świat poszły obrazy setek młodych migrantów próbujących siłą sforsować polską granicę!

W tym samym filmie Agnieszka Holland pokazuje też pospolite ruszenie polskiego społeczeństwa wobec uciekających przed wojną Ukraińców. Niespotykaną i niepodważalną w skali świata ofiarność milionów Polaków, którzy pod własne dachy przyjęli dwa miliony uchodźców. W tym kontekście reakcja na film prezydenta Andrzeja Dudy, czy premiera Mateusza Morawieckiego jest co najmniej nieadekwatna, żeby nie powiedzieć głupia, gdy słyszymy z ust głowy państwa, że „obrazu nie widział i nie zamierza”, bo jest to film antypolski. Tu warto wspomnieć o ostrym monologu Macieja Sthura, na temat władz RP na który sala zareagowała gromkimi brawami. Nagonka PiS może mieć niestety związek z aferą wizową, z której wynika, że do UE, a nawet USA można było wjechać legalnie przez Polskę po opłaceniu wizy w firmach pośrednictwa pracy w Azji, czy Afryce. W tym kontekście zapora na granicy z Białorusią zaczyna tracić sens i jest tylko wytworem czysto propagandowym.

Podsumowanie

Agnieszka Holland pokazała PRAWDĘ (choć nie kompleksowo), która w Polsce powinna zaboleć wszystkich myślących i empatycznych ludzi. Gdyby nie populistyczne PiS u władzy, które na każdym kroku podpiera się propagandą i manipulacją, film powinien skłonić do refleksji także ludzi wydających rozkazy (na szczytach władzy), że nie każdy cel uświęca środki!

W kontekście wcześniejszego zdania polityczna nagonka najwyższych władz na ten obraz, czyli m.in. prezydenta i premiera, nie wspominając o „naczelniku PiS” to powrót do najgorszych czasów PRL! Do wypowiedzi  m.in. Andrzeja Dudy „Tylko świnie siedzą w kinie”, „plucie na mundur”, czy „filmu nie widziałem i się nie wybieram”, brakuje już tylko „zaplutych karłów reakcji”! Dla przyzwoitego człowieka to przekroczenie wszelkich granic.

Obraz skłania również do myślenia w szerszym kontekście

Warto przypomnieć, że kilka lat temu Bruksela zapłaciła po prostu za powstrzymanie fali migracyjnej z Syrii władzom Turcji, a teraz podobne porozumienie warte miliardy euro zawarła z Tunezją. Niewykluczone, że także Warszawa dostała ciche przyzwolenie na politykę wypychania, która narodziła się przecież na Węgrzech po wojnie w Syrii i zaproszeniu Angeli Merkel dla tysięcy migrantów.

Na to wszystko nakładają się problemy Szwecji, Francji, czy Niemiec, gdzie po dekadach przyjmowania migrantów nastąpiła implozja społeczna z powodu braku asymilacji, różnic religijnych i kulturowych m.in. roli kobiet w społeczeństwie czy tolerancji seksualnej. To już jednak temat na zupełnie inny wpis.

Marcin Bartnik – wieloletni dziennikarz, socjolog i bloger

P.S. Jeśli tekst wam się spodobał proszę o docenienie wkładu pracy i klikanie w reklamy -:)


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułWodorowa eko ściema w polskim wydaniu
Następny artykułSztuczna inteligencja, korporacje silniejsze od autorów
Blogerzy.org
Wpisy redakcyjne.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj