„Język polski (…) jest uznawany za tródny trudny – gramatyką może konkurować z fińskim i węgierskim, a każdy cudzoziemiec kończy się go uczyć przy poznawaniu fleksji. Co więcej, język polski jest na tyle trudny, że sami Polacy nie umią umiejomumiom potrafią go zrozumieć i mało który potrafi go poprawnie ószyfadź używać.”
nonsensopedia.wikia.com
Będąc 3 lata temu w parku Yosemite w USA spotkaliśmy przewodniczkę, która na wieść, że jesteśmy Polakami, rzekła (po angielsku): „Oh! Mój mąż pochodzi z Polski. W przyszłym roku mamy jechać tam na wakacje. Znam parę słów: PIEROGI, CHOLERA. I jeszcze inne, ale są wulgarne, więc nie mogę powiedzieć”. Stawiam na nierządnicę jakąś lub jej syna. Ciekawe, jak tam im te wakacje w Polsce minęły…
Nam w każdym razie wakacje zazwyczaj mijają bardzo sympatycznie. Była jedna sytuacja kiedyś w Chorwacji, która mogła zakłócić wakacyjną sielankę, kiedy pewien Chorwat rzucił do nas słowem „Polako!” w taki sposób, że chcieliśmy w zasadzie spytać: „Co 'tea who you’ masz do Polaków?” (a poza tym, to „Pola-CY się mówi), ale zdążył dorzucić „langsam, langsam”, co rozwiało wątpliwości i przyjaźń polsko-chorwacka nie ucierpiała, a już jak Chorwat dorzucił „Jeszcze Polska nie zginęła” to można powiedzieć, że nawet rozkwitła na nowo. Ciekawe tylko, czy zapamiętał słowo „pomału”, żeby tej przyjaźni z Polakami w przyszłości znowu nie narazić…
Jeśli Chorwata nie udało się polskiego słowa nauczyć, to udało mi się to w przypadku Szwajcara (i nie mówię o Koledze z posta Polska – Szwajcaria…). Mam takiego super-fajnego gościa w sklepie Coop (żeby była jasność – to nie jest gość, na którego pytanie „Jak masz na imię?” każda laska odpowie: „A jakbyś chciał?”, ale jest na tyle sympatyczny, że powie mu, że Krysia, czy inna Bożenka), który z pochodzenia jest Włochem wychowanym w Szwajcarii. No i ten super-fajny gość w zależności od tego kogo ma przy kasie przełącza się ze szwajcarskiego na niemiecki, na włoski, na francuski lub na angielski. Więc mu kiedyś mówię (po niemiecku): „Dobra, to teraz po polsku”. Jako że kolejka za mną była długa, to 'dzień dobry’ musiało wystarczyć. I to 'dzień dobry’, które słyszę od tego czasu w Coopie 'robi mi dzień’!
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy: 1
Wszystkie wyświetlenia strony: 1