Madryt. Sztuka rozpływania się w chwilach

0

Pojawiliśmy się przed madryckim lokalem niepewni. Dzień wcześniej za potwierdzenie rezerwacji musiało nam starczyć jedynie skinienie głową zapatrzonego gdzieś w dal starego Hiszpana. W uczciwość nie wątpiłam, obawiałam się nieporozumienia. Polskie nazwiska z tymi całymi – ski, polskie imiona z tym całym szelestem mogą przyprawić o niepokój. Na szczęście Magdalena, to imię podobnie brzmiące w języku polskim, co w hiszpańskim. Okazało się też, że stary Hiszpan, mimo iż zapatrzony w dal, zapamiętał nas. Wskazał, byśmy poszli za nim. Przeszliśmy przez cudowny lokal, by wejść do sali za kotarami. Niedużej. Ciemnej. Jeszcze pustej. Od razu dostaliśmy sangrię i obserwowaliśmy, jak powoli sala się zapełnia. Wszyscy czekaliśmy na występ flamenco. Jakże było wato! Ta ekspresja, te emocje…wdzięk tancerki nie do opisania!

A pokaz flamenco to tylko jeden sposób na posmakowanie rozrywki w Madrycie! Nasz pobyt przypadł akurat na Dzień Dziecka, więc odwiedziny w ogrodzie zoologicznym były naturalnym pomysłem na uczczenie tego dnia. Osobiście, miałam jeszcze jeden cel. Panda Wielka. Bardzo chciałam zobaczyć tego niedźwiedzia na żywo, choć oczywiście bardziej odpowiadałoby mi rezerwat w Chengdu, ale podziwianie lenistwa tych zwierząt w Madrycie zaspokoiło wystarczająco głód obcowania z pandą wielką.

Nie tylko panda, ale całe zoo jest niesamowitą madrycką rozrywką. Pokaz umiejętności delfinów, fenomenalny pokaz egzotycznych ptaków…to zaledwie ułamek tego, co można doznać w tym ogrodzie zoologicznym. Stolica Hiszpanii pobudza do rozrywki i ciało, i duszę. To właśnie w Madrycie po raz pierwszy przejechałam się rollercoasterem w parku rozrywki. Delektowałam się pięknem wnętrz Pałacu Królewskiego. Podziwiałam park z kabiny kolejki linowej w wagoniku o numerze 13 i odkrywałam uroki rozrywek madryckich, delektując się sztuką rozpływania się w wolnych chwilach. Relacje z delektowania się tymi atrakcjami umieściłam TU.  A jak Wy rozpływacie się w chwilach?


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykuł„Jane dough-bray” (dzień dobry) na obczyźnie brzmi pięknie…
Następny artykułCzarnogóra: Dlaczego nie chciałam zatrzymać się w Podgoricy?
ZzaGrubychSzkiel
Swoją przygodę z podróżami zaczęłam dawno, dawno temu…na pewno nie za górami ani nie za lasami. Pierwszy wyjazd bez rodziców zaliczyłam już w wieku 6 lat. Marzył mi się obóz żeglarski. Potem poszło z górki. Tak naprawdę myślę, że świadomie podróżuję od około 8 lat. Za własne pieniądze i realizując własne plany. Nie jestem typem obieżyświata, który zostawi wszystko, za bardzo lubię swoje cztery kąty i to jak sobie umościłam w nich życie z mężem i tysiącem fanaberii. Jednak nieodłączną częścią jego stały się podróże. Czekam na nie z prawdziwą dziecięcą ekscytacją, a na świat poznany podczas nich patrzę zza grubych szkieł.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj