Różnego rodzaju przesądy, wierzenia są w Grecji bardzo popularne, a Grecy w większości są ludźmi zabobonnymi. Najgorsze, że człowiek, obracając się w danym środowisku, część tych zabobonów sam przejmuje.
Cukier i kawa
Pierwszym przesądem, z którym się zetknęłam prawie dziesięć lat temu, było rozsypywanie cukru przez moją szefową. Pisałam o tym w swojej książce „Dziennik emigrantki ”, ale kto nie czytał, ten nie wie, więc fragment przytoczę tutaj.
„Wracając zaś do szefowej, to zaskoczyła mnie dzisiaj odprawianiem czarów, aby przyciągnąć więcej klientów do baru. Mianowicie sypała cukier przed bar, co niby miało skłonić wczasowiczów do przesiadywania w barze i wydawania pieniędzy. Wydaje mi się, że gdyby obniżyła nieco ceny, osiągnęłaby nieporównywalnie lepszy skutek, ale co kraj to obyczaj. To jednak nie jedyny przejaw stosowania zabobonnych praktyk przez szefową. Uwielbia ona bowiem wróżyć z fusów po kawie, szkoda tylko, że nie wiem, co czyta z mojej filiżanki”.
I od razu mamy przesąd drugi, czyli wróżenie z fusów. Szefowa uważała się za specjalistkę w tej dziedzinie, więc kto chętny, po wypiciu kawy po grecku oddawał jej filiżankę, którą oglądała na dziesiątą stronę, próbując wyczytać wskazówki dotyczące życia, miłości, pieniędzy i powodzenia. Bardzo śmieszyły mnie te praktyki, jednak wiele kobiet słuchały tych wywodów z uwagą.
Przesąd, czy urok?
Trzeci i najbardziej rozbudowany przesąd wiąże się z rzucaniem uroku. Co robi przeciętny Grek lub Greczynka? Wystarczy, że coś idzie nie po jej myśli, potyka się na schodach, przewraca, wylewa kawę, źle poszło w pracy, czy boli ją głowa, a zrzuca to na karb złego uroku.
Το μάτιασμα, czyli złe oko jest zjawiskiem, które co ciekawe uznaje Kościół Prawosławny, jako rzeczywiście istniejące zjawisko. Według interpretacji kościelnej to zjawisko występuje w przypadkach, kiedy ktoś z zazdrości, nienawiści lub zemsty, chce uczynić drugiej osobie krzywdę, a takim myśleniem oraz złym spojrzeniem motywuje diabła, aby skrzywdził tę osobę.
Na szczęście są również praktyczne sposoby poradzenia sobie z urokiem. Kościół zaleca modlitwę i noszenie krzyżyka, który ma pełnić funkcję ochronną. W żadnym razie nie oka, ty ciekawszy był dla mnie widok mati na kościelnym podwórku.
Ludowym sposobem jest plucie. Pluje się, by odczynić urok, by nie zauroczyć oraz na szczęście. Pamiętam, jak szokowało mnie opluwanie mojego dziecka, gdy była mała i czarowała miejscowe babcie swoimi błękitnymi oczami. To za radą jednej z babć sąsiadek przypięłam dziecku do nosidełka mati, czyli niebieskie oczko, które miało chronić je przed złem. Potem zaczęłam nosić takie na szyi w komplecie z krzyżykiem, co zdarza się tutaj często i jest dla mnie pewną niekonsekwencją, ale co poradzić taki urok. Grecy wolą zabezpieczyć się na różne sposoby, nawet gdyby to miało być dawanie „Panu Bogu świeczki, a diabłu ogarka”.
W każdym razie dowiedziałam się ostatnio od innej babci, że jako niebieskooka nie muszę nosić mati, bo ludzi z niebieskimi oczami zło się nie trzyma. Oby to była prawda ;)
Jak widać, nie tylko Polacy mają swoje zabobony. Oprócz czarnych kotów, kominiarzy i pechowej trzynastki istnieje wiele innych, nieco bardziej egzotycznych przesądów.
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy: 26
Wszystkie wyświetlenia strony: 26