Szok kulturowy za granicą

2
Plac zabaw

Kiedy kilka lat temu rozpoczynałam pracę w Chinach, przeżywałam szok kulturowy non stop, można powiedzieć, że byłam w ciągłym szoku. Teraz rzadko co jest mnie w stanie zdziwić. Naturalne jest, że ludzie wyskakują na rynek w piżamach, papier toaletowy wyrzuca się do kosza zamiast spuszczać w toalecie, a dzieci chodzą ze smarkami do pasa, bo wydmuchiwanie nosa jest porównywalne z publicznym puszczaniem bąków, chociaż znowu dłubanie w nosie jest kompletnie normalne i akceptowane.

W ciągu ostatnich kilku lat zostałam zaszokowana dwa razy i drugi raz zdarzył się to kilka dni temu, w zeszłą sobotę, podczas mojej lekcji. W soboty uczę w prywatnej szkole językowej i mam lekcje z dwulatkami i ich rodzicami. Czasem jest to mama, czasem tata, zdarzają się dni, kiedy mam więcej niań i dziadków niż dzieci, ale w zeszłą sobotę było akurat odwrotnie – przyszedł tylko jeden chłopiec ze swoimi rodzicami. Znam ich dobrze i wiem, że mają jeszcze jednego synka, trzymiesięcznego malucha, który czasem też siedzi w klasie, gdy nie mają go z kim zostawić. Tego dnia jednak zajmowała się nim babcia lub niania i byliśmy sami. I nagle, kiedy próbowałam zachęcić Puna, żeby śpiewał ze mna piosenki, jego mama zaczęła ściągać pokarm.

Nie, nie siedziała obnażona, zakryła się jakąś delikatną, dość przezroczystą pelerynką, ale było oczywiste co się dzieje. Jako, że był to laktator elektryczny, miarowy odgłos ściągania byo słychać doskonale, dwie puste butelki stały przed nią na stole. Kobieta zrobiła to dwa razy – drugi raz po godzinie, wlewając mleko do butelek, zakręcając, upychając je w torbie. Nie mam nic przeciwko karmieniu piersią w miejscach publicznych, jest to dla mnie naturalne, ale odciąganie pokarmu podcas lekcji Twojego dziecka już nie. Zwłaszcza, że moja klasa jest jak szklane akwarium, z szybami zamiast ścian, co ma pozwolić rodzicom kontrolę tego co robię podczas zajęć, a przy okazji jest reklamą dla przypadkowych przechodniów. W tym jednak momencie pozwalało to wszystkim obserwować jej zajęcie. Nie chcę tu wyciągać pochopnych wniosków i stwierdzać, że odciąganie sobie pokarmu w Tajlandii w miejscach publicznych nie jest żadnym problemem, ale czy to tylko ja widzę to jako dziwne?

Pierwszy przypadek przydarzył mi się kilka lat temu w Brazylii i jest dość zabawnym zdarzeniem, teraz, kiedy patrzę na nie z perspektywy czasu, chociaż wtedy nie było mi dośmiechu. Całowanie w Brazylii ma całkiem inny wymiar niż w naszej kulturze, o czym nie miałam zielonego pojęcia. Moja szkoła znalazła mi pokój u brazylijskiej rodziny, sposób na cięcie kosztów i w dniu mojego przyjazdu odbywało się przyjęcie urodzinowe mojej nowej „siostry” Karoliny, na które zostałam zaproszona. Karolina właśnie kończyła 13 lat i zaprosiła wszystkich z bloku na imprezę, w większości więc jej goście mieli naście lat, ale było też kilka dwudziestoletnich osób. Jeden ze starszych chłopakó podszedł do mnie niespodziewanie i próbował mnie pocałować, o obecnosci wszystkich. Ja, z przerażeniem w oczach , uchyliłam się i wszyscy wybuchnęli śmiechem, patrząc na mnie z politowaniem. Coś było nie tak i szybko dowiedziałam się od Karoliny, która wzięła mnie na bok, że całowanie jest normalne, „beijar e ficar” jest wręcz obowiązkowe jeśli nie chcesz byc widziana jako kaszalot, którą nikt się nie zainteresuje. Śmieję się teraz, przypominając sobie trzynastoletnią Karolinę wykładającą mi, 33 letniej starej babie, że to „tylko całowanie i nic poza tym, na więcej nie możesz im pozwolić, co to, to nie,nie jesteś przecież łatwa. Ale całować się jak najbardziej możesz, bo to oznacza, że jesteś hot i sexy i że impreza się udała.” Moje tłumaczenia, że przecież to intymne i że całujesz się ze tylko swoim chłopakiem, albo że może być to odebrane jako zaproszenie do łóżka kompletnie do niej nie przemawiało. Wielokrotnie tłukłam ten temat na swoich lekcjach, już ze starszymi studentkami, które podzielały jej zdanie. Kiedy mówilam im, że to nie do pomyślenia w zachodnim świecie, były zdziwione i dość zdegustowane naszą pruderyjnością. Do dziś nie wiem czy istnieje różnica między całowaniem podczas „beijar e fikar” co oznacza dosłownie – “zostać i całować się” i między pocałunkami zakochanych, czy w ogóle nie widzą w tym żadnej różnicy; albo czy może pocałunki są kompletnie nieważne i traktowane jak potrząśnięcie ręki.

Sądząc po popularności brazylijskiego programu „Pocałuj żabę” myślę, że to ostatnie. ”Pocałuj żabę” leciało w niedzielę na MTV i było bardzo popularne zarówno wśród dzieciaków jak i dorosłych. Program luźno oparty na Randce w ciemno, z tym, że zamiast znajdować partnera w oparciu o odpowiedzi, tu wybierało się partnera w oparciu o pocałunek. Kandydaci nosili maski żaby, stąd tytuł, a osoba wybierająca mogła ich oglądać w bikini lub slipkach, dzwonić do swojej mamy z pytaniem o jej opinię, wymacać ich kolana i zrobić kilka innych podobnych wygibasów, zanim w końcu mogła pocałować wybraną żabę, która ściągała maskę i zmieniała się w księcia lub księżniczkę. Między różnymi zadaniami na widowni działy się jakieś przypadkowe konkursy na najlepsze pocałunki, gdzie widzowie całowali się ze sobą, a ich atrakcyjność była mierzona głośnością wycia tłumu, dziewczyny wyskakiwały w bikini i były oceniane – dość krytycznie – przez innych i wiele innych, dość podobnych rzeczy. Najbardziej zadziwiało mnie, że program był oglądany przez całe rodziny. W moim domu Karolina z rodzicami siedziała co niedzielę przed telewizorem i wszyscy komentowali wygląd uczestników, ciała dziewczyn i tyłki chłopaków, a nadmienić trzeba, że im bardziej odstające, tym lepsze. Tzw. bubble butt jest najbardziej pożądanym atrybutem obu płci i tu znowu zadziwiłam Brazylijczyków stwierdzając, że w Europie jest trochę inaczej. Zadziwiłam raczej niemile.

Zostałam starą pruderą do końca pobytu w Brazylii i nikogo nie pocałowałam, widocznie nigdy nie spotkałam swojego królewicza. Dzisiaj zdjęcia nie będzie z powodów oczywistych, za to zamieszczam link do video z „Pocałuj żabę”. Co prawda po portugalsku, ale łatwe do zrozumienia, znajomość języka nie jest naprawdę potrzebna.

„Beija Sapo” – źródło Youtube


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułRodzaje gniazdek elektrycznych.
Następny artykułJak zostać nianią w Szwajcarii
Ewa Jones
Kiedy opuszczałam Polskę kilkanaście lat temu, nigdy nie przypuszczałam, że rozpoczynam długoletnią podróż. Wtedy planowalam osiąść na stałe w Nowym Orleanie. Kilka lat później, będąc w Londynie, zrobiłam kurs Celta i zaczęłam uczyć angielskiego w różnych krajach. Chiny, Tajlandia, Brazylia, UK, znowu Tajlandia. Właśnie wróciłam tu po raz trzeci, tym razem z moim synkiem Alexem. Jak to się robi w Bankoku to zapiski z mojego życia codziennego, podróży, obserwacje z miejsc, które miałam okazję poznać.

2 KOMENTARZE

  1. W Rosji też się całują w usta – to taka oznaka przyjaźni. Słynna pocałunek Breżniew-Honecker należał do tego gatunku.

  2. ściaganie pokarmu mnie nie rusza. Niech kobiety go ściągają gdzie chcą i gdzie im wygodnie. Za to „żaba” mnie rusza. :)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj