5 rzeczy, które mnie najbardziej denerwują w Rosji

6

Szykuję się do ważnego postu w ramach pewnego projektu, w którym będzie tylko o dobrych rzeczach. Tymczasem pewne kwestie zmusiły mnie do przyjazdu na tydzień do Krakowa. Podziało się znowu na świecie w tym czasie dużo, papież Franciszek stwierdził, że 3-cia wojna już trwa (i ma rację), komisja badająca wypadek Boeinga 777 wydała mętne wstępne oświadczenia, a Aerofłot ogłosił zawieszenie bezpośredniego lotu Moskwa-Kraków od 23.09. czyli tydzień po moim planowanym powrocie do Imperium Zła.

Sielska (mało-)polska złota jesień, pachnące polskie prawdziwe jabłka (i to po jakiej cenie!), przyjaciele rozumiejący mnie w lot (bo mówimy w naszym ojczystym języku), wiecznie niedokończone sprawy rodzinne, totalna propagandowa paranoja polskiej prasy itd. to wszystko spowodowało tradycyjną już w moim przypadku depresję przedpowrotową. Do tego wszystkiego prawdopodobnie dochodzi syndrom uciekającej panny młodej. Na co mi to było? Na co mi ta piękna, lecz okrutna Rosja i czemu akurat w takich czasach?

W ramach dawania upustu emocjom różnorakim postanowiłam opisać 4 rzeczy, które są charakterystycznie rosyjskie (przynajmniej w Moskwie i w tych regionach, które odwiedziłam) i okropnie denerwujące. Przynajmniej mnie.

1) Miejsce pierwsze przyznaję bezsprzecznie zadziwiającemu przywiązaniu Rosjan do swoich komórek i przyzwyczajenie prowadzenia głośnych rozmów telefonicznych w każdym dosłownie miejscu. W kategorii wkurzających rozmawiających przez telefon Rosjan można wyróżnić szereg podkategorii:

a) panienki z najnowszymi modelami oprawionymi w złoto i diamenty, a przynajmniej w różowym futeraliku (czasem puchatym). Rozmawiają w marszrutce, w autobusie, pędząc po ulicy na niebotycznie wysokich szpilach, jadąc autem, najchętniej dżipem; informują przyjaciółki o najnowszych ważnych wydarzeniach typu zakup metalicznego lakieru do paznokci, a przede wszystkim o tym, co powiedział On, jak pachniał, jak wyglądał plus interpretacja jego sms-ów. Królową podkategorii mianuję dziewczynę, która rozmawiała podczas zajęć w klubie fitness, nie przerywając rytmicznego wchodzenia i schodzenia ze stepu. Oczywiście instruktorka patrzyła na to zjawisko z pełnym zrozumieniem.

b) biznesmeni i biznesłumenki, którzy do ostatniej chwili załatwiają ważne zawodowe sprawy. Na przykład tuż przed startem samolotu trzeba wynegocjować warunki kontraktu albo oddelegować prowadzone sprawy. Nie bacząc na to, że uczestniczą w tym słuchacze w postaci współpasażerów.

c) przejęte zażywne matki i babki rodzin, które ani na chwilę nie mogą przestać kontrolować swoich mężów, dzieci i wnusiów.

d) mafiosi, a przynajmniej wyglądający na takich. Siedzisz np. z takim we wspólnej saunie na basenie, a on opieprza swoich podwładnych posapując z gorąca i z powodu wystającego brzucha.

Poza tym każdy, naprawdę każdy Rosjanin musi obdzwonić rodzinę i znajomych, żeby ich poinformować, że gdzieś właśnie dojechał, jest w podróży, szczęśliwie wylądował, zamierza wyjechać itp. Aha, albo że właśnie zrobił świetne zakupy.

2) powolność i opieszałość. Ja z natury jestem szybka, ale podejrzewam, że generalnie większość Polaków wysiadłaby wobec powolnego załatwiania spraw przez Rosjan. Na wszystko jest zawsze czas, poza tym są korki, więc wiadomo, że jak się coś zrobi 3 dni później w terminie innym niż ustalony, to i tak należy się cieszyć. Poza tym zawsze należy podumać nad losem i sprawami wyższymi, a dopiero potem zająć się ziemskim konkretem.

3) potulne godzenie się z absurdami i partactwem. To jest niesamowite, z jaką pokorą i cierpliwością obywatele RF znoszą wszelkie biurokratyczne i urzędnicze bzdury. Z góry zakładają, że i tak się nic nie da zmienić, więc po co się denerwować. Pewnie tak, ale… a gdyby jednak spróbowali. To dotyczy nie tylko urzędów, ale np. chamskiego zachowania personelu w restauracjach, wciskania bubli w sklepach itp. Nam np. dostarczyli meble kuchenne z wieloma brakami i w końcu wybrałam się do regionalnego kierownika interesu i mu nawrzucałam. Był w kompletnym szoku. Natychmiast przyjechali pracownicy i poprawili co trzeba. Teraz Misza twierdzi, że to dzięki jego nieskończonej cierpliwości, a ja myślę, że może jednak nie…

Prawdę mówiąc, dlatego też są takie rządy, jakie są. Po co walczyć, skoro można oberwać, a alternatywy nie widać…

4) pouczanie innych. Nie wiem, czy to jakaś pozostałość z ZSRR, ale zwłaszcza u ludzi w średnim wieku obserwuję skłonność do pouczania i instruowania innych. Diewuszka, ty dolzna eto sdielat tak i tak Rebiata, tak nielzia itd. itp. Na własnej skórze odczułam to wchodząc na basen w fitness-klubie bez czepka. Fakt, że nie doczytałam regulaminu, bo miał ze 12 stron. Natychmiast zajęły się mną odpowiedzialne obywatelki, które pouczyły mnie, że: regulaminy trzeba czytać, przez takie nieodpowiedzialne osoby jak ja włosy wpadają do basenu i zatykają odpływy, dlatego w zeszłym roku basen był zamknięty przez 3 miesiące, bo przetykali odpływ, poza tym nie wiadomo, co ludzie mają na włosach, a to może zatruć wodę i dalej w ten deseń. Cel osiągnęły, bo wyszłam, ale przed wyjściem odcięłam się mściwie, pytając najbardziej agresywną grubą blondynę, czy dobrze się wymyła przed wejściem do wody. Więcej nie będę taka wredna, bo babka z zaskoczenia moją bezczelnością o mało się nie zachłysnęła.

732198

5) zmuszanie gości do ściągania butów i oferowania im kapci, często własnych. Ten zwyczaj pokutuje też w niektórych polskich domach, ale w Rosji to po prostu powszechne. Najbardziej żal mi panów w garniturach i w samych skarpetkach.

Pewnie znalazłabym więcej takich denerwujących rzeczy, ale w miarę pisania znowu zaczynam tę Rosję lubić. W punkcie szóstym miałam napisać o opryskliwości, ale zdałam sobie sprawę, że ta opryskliwość jest tylko maską, pod którą kryją się niewyczerpane pokłady dobroci i serdeczności…

Fotka tytułowa: Elena Szumilowa

pozostałe: internet

 


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułMężczyznom wstęp wzbroniony
Następny artykułDalian i zaślubiny z morzem…
Natalia
Menedżer międzynarodowy i specjalista handlu zagranicznego przede wszystkim w branży spożywczej; wielbicielka literatury, podróży i zumby, a także Polski XX-lecia międzywojennego. Jak również Rosji i Moskwy, w której mieszkała kilka lat.

6 KOMENTARZE

  1. Podrużuje po świecie b czesto i w Rosji było chujwo ludzie nie mili kultura słaba taka jak nasz zgodze się z autorkom :D

  2. Byłem w Moskwie prawie w tym samym czasie, co i autorka powyższego tekstu. Nie zauważyłem:

    1) specjalnego przywiązania Rosjan do komórek. Natomiast zauważyłem, że czytają książki jadąc np. w metrze.

    2) zmuszania gości do ściągania butów. Prawdą jest to, że jeśli gość jednak ściąga buty, proponuje mu się kapci. Nie koniecznie własne, mają zapasowe kapci właśnie dla do gości.

    Co do pozostałych punktów, wszędzie zdarzają opieszałość, powolne załatwianie spraw i partactwo. W Polsce również tego nie brakuje.

    Z jednym zgadzam się – kochają pouczać i może to być irytujące.

    A serdeczni są. I chętnie pomagają.

  3. NIby taki podobny do nas narod, a z jakze inna historia a co za tym idzie, z innym charakterem, priorytetami i zupelnie innym podejsciem do zycia.

  4. dla mnie najbardziej irytujące jest przywiązanie Rosjan do swoich komórek i przyzwyczajenie prowadzenia głośnych rozmów telefonicznych w każdym dosłownie miejscu. To jest coś okropnego.. w każdym miejscu słychać rozmowę, jeden drugiego przekrzykuje. zero spokoju.

  5. To godzenie się z absurdami to jest załamujące, ale zawsze pozostają piękne rosyjskie kobiety, po spojrzeniu na które przynajmniej moja złość odchodzi :-)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj