Śmierć – wielka tajemnica, wielka zagadka… Od tysiącleci człowiek próbuje tę zagadkę rozwikłać, ale pytania pozostają bez odpowiedzi, a hipotezy – bez potwierdzenia. Pomóc może wiara w życie po życiu, słuchanie relacji tych, którzy przeżyli śmierć kliniczną i pielęgnowanie w sobie nadziei na to, że coś jest po tamtej stronie. Bez względu na to, czy będziemy bać się śmierci, czy będziemy odsuwać myśl o niej, czy też będziemy sobie z niej kpić – ona i tak stanie się naszym udziałem. Przedstawiciele różnych kultur i religii na różne sposoby oswajają się ze śmiercią. I każdy sposób wydaje mi się dobry, o ile nie wiąże się z jakimiś niebezpiecznymi, krzywdzącymi innych obrzędami.
O śmierci – jako klamrze zamykającej każde ludzkie istnienie – napisałam w swojej drugiej książce*. Opisałam tam przebieg cypryjskiej ceremonii pogrzebowej. Bo skoro wcześniej była mowa o chrzczeniu narodzonego dziecka, o ślubie i weselu, rozmaitych świętach i zabawach, to nie powinno się też przemilczać tradycji związanych z ostatnią drogą każdego cypryjskiego Greka, czyż nie tak?…
Gdy będziecie przemierzać skąpany w słońcu cypryjski cmentarz, możecie natknąć się na tłuste, dzikie koty, wylegujące się w cieniu lub na grupkę osób, które właśnie odwiedziły groby swoich bliskich. Jeżeli ludzie ci poczęstują Was jedzeniem, nie odmawiajcie. Prawdopodobnie będzie to słodka potrawa zwana kollifa (składająca się m.in. z migdałów, rodzynek, ziaren granatu, sezamu i pszenicy).
Cypryjczycy czczą uroczyście pamięć swoich zmarłych dwa razy w roku (terminy tych świąt są ruchome). Cypryjskie Zaduszki, zwane Psichosawato (psichi – dusza, Sawato – sobota), przebiegają w atmosferze zadumy i szacunku dla zmarłych, a jednocześnie jakiegoś takiego – nazwałabym to – optymizmu. Co kraj, to obyczaj…
W Psichosawato cypryjskie gospodynie szykują kollifa i wraz ze specjalnym chlebem zwanym prosforo zanoszą je do kościoła.
Tam kapłan uroczyście odczytuje karteczki z imionami zmarłych (dostarczone przez wiernych), odprawia modlitwę i święci pokarmy.
Następnie ludzie udają się na cmentarz, na groby bliskich. Na sam koniec zjada się kollifa i prosforo. Smakują bardzo dobrze. Skosztujcie ich, jeżeli kiedyś nadarzy się taka okazja.
Jeżeli chodzi o Halloween – dzień usilnie reklamowany przez rozmaite media – to mam wrażenie, że jego obchody nie zdążyły się jeszcze na dobre zadomowić na wyspie Afrodyty. Mimo to bez problemu można zaopatrzyć się w halloweenowe kostiumy i akcesoria.
W naszym domu nie obchodzimy Halloween, ale… dwa lata temu synek naciągnął mnie na dyniową lampkę, a potem dokupiłam małą dynię i komicznego czarnego kota oraz kolorową halloweenową latarkę. Z kolei w tym roku moje dziecko w ogóle nie wykazuje zainteresowania Halloween.


Migocząca wesoło dynia przypomina o tym, że nadeszła już jesień, a upalne dni mają się ku końcowi…
*Moja barwna cypryjska mozaika
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy: 71
Wszystkie wyświetlenia strony: 90