Co odpowiada za smog w Polsce? Jedni mówią węgiel, domowe kopciuchy, inni: diesle, jeszcze inni, ogólnie – samochody. Oczywiście spór jest nie do rozstrzygnięcia, bo każdy ma swoje argumenty i wyliczenia. Prawda jak zwykle leży po środku.
Latem głównie samochody, bo w dużych miastach już od rana (od porannego szczytu komunikacyjnego) widać rodzaj szarej mgły, która unosi się nad budynkami, szczególnie w centrum (a kopciuchy przecież wygaszone). Przypominam, że np. w Warszawie na przeciętną rodzinę przypadają średnio prawie dwa samochody! O ilości aut w polskich rodzinach, ich wieku oraz innych technikaliach – pisaliśmy tutaj.
Zimą, do akcji smog, dołączają oczywiście domowe kopciuchy, na paliwa stałe. Jednak biorąc pod uwagę ile nowych domów i segmentów powstało na obrzeżach miast po 2000 roku w Polsce, zamieniliśmy likwidowane kopciuchy na kominki! Ilość starych pieców staje się coraz mniejszym problemem (wciąż są też wymieniane są np. na gazowe). Większość nowych budynków ma instalacje gazowe, ale błękitne paliwo poza tym, że jest dość czyste i wygodne (nie trzeba dorzucać do pieca) nie jest też najtańsze. I tak dochodzimy do starej maksymy: gorszy ale tańszy pieniądz, wypiera droższy!
Dlatego gdy przymrozi, oszczędni mieszkańcy domków jednorodzinnych odpalają kominki, które deweloperzy małym kosztem dodają do instalacji kominowych. Gdyby tak, na chłopski rozum się zastanowić, to właśnie one mogą być czynnikiem decydującym w kwestii nasilenia zjawiska smogu w czasie silniejszych mrozów w dużych miastach. Po prostu kominkami zastąpiliśmy likwidowane kopciuchy.
Wystarczy spojrzeć na ceny drewna, by dojść do wniosku, że dogrzewanie właśnie tym paliwem jest bardzo opłacalne. Czasami wręcz darmowe, bo duża część nowych właścicieli to migranci ze wsi do miast, a to oznacza najczęściej kawałek rodzinnego lasu… (W Polsce m.in. z powodu II wojny światowej większość mieszkańców dużych miast to napływowa ludność wiejska, a takich fal migracyjnych było kilka. Ostatnia duża fala miała miejsce w 2004 roku po wejściu do UE i uwolnieniu rynku mieszkaniowego.)
I dlatego w Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, czy innych dużych miast po popołudniowym szczycie komunikacyjnym jakość powietrza jest lepsza w centrach niż na obrzeżach. Wtedy też spełnia się sen Kowalskiego: auto stojące na podjeździe lub w garażu, a w kominku wesoło strzelające płomienie. Na chłopski rozum, nie wydaje wam się, że problemem przestają być kopciuchy, a zaczynają kominki?!
Co ciekawe zdaniem Krakowskiego Alarmu Smogowego, dzięki uchwale antysmogowej (która obejmuje też zakaz palenia w kominkach) w ciągu ostatnich ośmiu sezonów grzewczych stężenia szkodliwych pyłów i benzoapirenu spadły w Krakowie o niemal połowę. Niestety na obrzeżach dużych miast jest po staremu, mimo że na przedmieściach królują nowe domki jednorodzinne.
Marek Bart
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy:
Wszystkie wyświetlenia strony:
W Krakowie zabronili, ale na obrzeżach wciąż kopcą czym popadnie. Podobnie jest w Warszawie, Wrocławiu, czy Poznaniu.
W Krakowie już zabronili.