Subiektywna typologia wizerunkowa mężczyzn

3

Nie będę grzebać w charakterach Gruzinów, tym razem odpuszczę, zwłaszcza, że mogłabym ewentualnie pisać o jednym, wybranym charakterze wybranego mężczyzny, którego znam lepiej i który jest mi bliższy (i tu obraz byłby koślawy, bo nazbyt optymistyczny). Pisząc o całej reszcie (jest dość spora dysproporcja w udziałowym procencie mężczyzn i kobiet w społeczeństwie na korzyść tych pierwszych, odwrotnie niż w Polsce, co zresztą swego czasu zaowocowało bilateralną kooperatywą zatroskanych niżem demograficznym państw: http://sympatia.onet.pl/tips/gruzini-podbija-serca-polek,5455797,advice-detail.html), musiałabym bazować na moich nieprzyjemnych często doświadczeniach, co z kolei stawiałoby kolegów Gruzinów w jednoznacznie negatywnym świetle i byłoby niesprawiedliwe. Poza tym – jak zwykle, nie ma co generalizować.

Nie mniej jednak, żyjąc tutaj, nie sposób wyłączyć czystej obserwacji. Lubię przyglądać się ludziom (acz dyskretnie) bez względu na płeć (potrafię parę razy odwracać się za piękną kobietą, którą minę albo – w sytuacji bardziej statycznej i uziemionej – gapić się na taką nimfę dobrą minutę, po czym, korzystając z „okazji” powracać do jej podziwiania jak bumerang). Z mężczyznami rzecz ma się podobnie, ale nie Gruzji – tu muszę uważać. Tu Gruzini przejmują pałeczkę w dziedzinie przypatrywania się i jeśli nie chcesz mieć 237 zaproszeń od „nie wiadomo kogo” na fb w ciągu kilku dni i doświadczać innych natrętnych sytuacji – sama lepiej powstrzymuj się od gapienia, nawet jeśli jakiś „owoc” niebezpiecznie kusi. Bywają w Gruzji faceci przystojni, nawet bardzo, bywają mniej, jak wszędzie. Może nie zabrzmi to dobrze – ale lubię oglądać ludzi jako obiekty estetycznego zachwytu i często robię to na wpół świadomie. W Gruzji też czasami mi się to zdarza, chociaż zdecydowanie rzadziej niż w Polsce – z wiadomych względów.

Dziś zajmę się opakowaniem, urodą, pochylę się jak entomolog ze szkiełkiem nad okazami gatunku. Wydestyluję estetyczne walory z jakże ciekawego całokształtu, a bebechy charakteru, usposobienia i mentalności odrzucę jako – tym razem – nieistotne w rozważaniach.

W Gruzji istnieje kilka typów urodowo-atrybutowych mężczyzn. Wyodrębniłam najważniejsze (przy czym raczej skupiam się na młodszych egzemplarzach):

1. typ najczęściej spotykany – neandertalski (zupełnie serio – są naukowe opinie że rejon Kaukazu to jedno z miejsc początku rozwoju gatunku ludzkiego), trochę gangsterski, mocno zarośnięty czarną szczeciną, czasami kędzierzawą, kwadratowa sylwetka, czarne oczy (często nieco wyłupiaste – cecha nabyta) z zadziwiająco długimi rzęsami (to na plus), pełne policzki, jeśli nieco starszy – już z brzuchem, do cna niewysportowany (w każdym wieku) i raczej powolny w ruchach, złoty krzyżyk dumnie walczący o miejsce na klatce piersiowej z gęstym zarostem, spojrzenie (mało rozgarnięte) i postawa macho (nawet jak liliput), skóra, fura (z niebieskimi światłami) i Iphonura (w zasadzie to jest to, co my mieliśmy u siebie w latach 90. z różnicą w marce telefonu), karnacja ciemna lub jasna, niezbywalnym atrybutem są okulary przeciwsłoneczne pilotki (nawet w zimie bez ekspozycji na słońce) i papierosy (chcą wyglądać jak kaukaska wersja James’a Deana, ale im się nie udaje, za to śmierdzą papierochami na kilometr), oczywiście bywają i względnie atrakcyjne przypadki (które być może dałoby się wyodrębnić w osobną grupę, gdyż cechuje ich także większa delikatność rysów twarzy a’la Oliver Martinez), zwłaszcza te młode jeszcze, ale ze względu na przeogromne poczucie własnej ważności, wyższości i zajebistości (brak samokrytycyzmu to cecha tego narodu) – raczej są przeze mnie notorycznie wyśmiewani, mogę ich ewentualnie podziwiać na zdjęciach, okazy ożywione włożone w pozę kaukaskiego macho są już tylko niestety godne politowania.

Neandertalskie (przyjaźń męska bardzo tu popularna, ale to „tylko” przyjaźń, proszę pochopnie nie wyciągać wniosków, panowie zawsze całują się w policzek na powitanie :D):

Oficjalnie jednak są homofobami:

W związku z czym  nawet po śmierci chcą być pamiętani w blasku maczyzmu (no, może nie wszyscy są/byli mafiosami jak ten tu niżej):

I uładzone „Martinezy”:

2. typ ryżawy, rzadszy (ku nieszczęściu autorki) i spotykany raz na jakiś czas (ku wielkiej chęci częstszego kontaktu z okazami), rudy lekko, symbolicznie lub jaskrawo, ewentualnie rudo-blondyn, typ roboczo nazywany „gruzińskim Vincentem Casselem”, jasna skóra, oczy niebieskie, oczywiście w pakiecie z rudością – częste występowanie piegów, mocno zarysowana szczęka, szczupły, męski i zdecydowany nos Samuela Becketta (mój ideał wśród męskich nosów) nie wiem na ile niestandardowość tegoż typu urodowego w zalewie gorylowatych (jak wyżej, pomijając „Martinezy”) wpływa na zachowanie, ale coś jest na rzeczy, gdyż typ ryży nie przejawia wybitnej natarczywości, tudzież namolności, zazwyczaj jest spokojniejszy w obejściu (ale zdarzają się też wyjątki – razu jednego autostopowego szalony ćpun za kierownicą, wypisz wymaluj Cassel). mój osobisty number one. na żywo do spotkania w hostelu Kote w Kutaisi.

Wzorzec z Sevres dla „Casseli”:

Nos „Casseli”:

3. typ „niewiadomoskądto” – bo ani czorny, ani rudy, jakiś taki nawet zgrabny na ciele (ale wciąż cherlawy, niewysportowany, kaloryfera na brzuchu niet – i to go w jakiś sposób stygmatyzuje na Gruzina) ciemno-blondyn, można by pomylić z Polakiem czasami (informatykiem), jasna karnacja skóry, chude nadgarstki, okulary (korekcyjne dla odmiany). Kaukazczyk co prawda a Słowianin jak nic! i mówię tu o okazach, co do których mam pewność, że są z krwi i kości gruzińskiego pochodzenia, nie o przechodniach-turystach w Tbilisi. zdecydowanie przyjemniejszy estetycznie typ niż gruboskórny „czarny” w czarnej skórze i z petem, wyróżnia się tym, że jest jak niczym się nie wyróżniający Polak (czyli już lepiej niż typowy macho Gruzin), chociaż zdarzają się ciekawe estetycznie typy „disco polo”. mało ich, ale są.

„Niewiadomoco”:

4. typ ostatni = zabroniony (ale dla koneserek „piękna” brodatego w sam raz), prawosławny pop (wciąż mimo to mężczyzna) – men in black, macho prawie jak typ numer 1, choć w sukience, na co dzień długa czarna spódnica, czasami spodnie, toczek i obszerna kamizela, najlepsza limuzyna w całej okolicy jako niezbędny atrybut i komórka w jednym pęczku z modlitewnikiem i różańcem, wielka broda zasłaniająca pół twarzy (w zależności od tego czy jest typem czarnym, rudym czy „niewiadomojakim” – adekwatny kolor zarostu), zdecydowany chód, długi krok, autorytarne, pewne siebie spojrzenie, wiecznie w biegu, śluby, chrzty i pogrzeby w jedyne 5 minut.

Popowe:

Mimo, że trafiają się przypadki niewyględne, jest to dość przystojny naród, w sukience czy bez. I w przypływie szczerości powiem, że uwielbiam ich oglądać na scenie, gdy tańczą, skaczą i wymachują tymi swoimi mieczykami moje lubione rachuli lub inne tańce gruzińskie. 100% do seksowności, dla każdego typu :)


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułZabójstwo dziennikarki Veroniki Guerin, czyli gangsterka po irlandzku.
Następny artykułMałżeństwa homoseksualne w UK
SylwiaZajdel
Wolontariuszka EVS, która rzuciła pod wpływem chwili swoje poukładane warszawskie życie i wyjechała do małego, górniczego miasteczka Tkibuli w zachodniej Gruzji. Romans z Gruzją rozpisany na dwa głosy, miesięcy dwanaście. Introwertyczka, romantyczka, zdaje się, że jednak domatorka, która wpadła na własne życzenie w macki ekstrawertycznego kraju.

3 KOMENTARZE

  1. Kasiu – tak, to Beckett, wzorzec z Sevre dla niektórych męskich nosów gruzińskich ;) – jest w tekście ;)

  2. Popowe przebija wszystkich.
    A ten z nosem w okularach to czasem nie Samuel Beckett? (może ja jedynie mam skrzywienie irlandzkie ale on mi strasznie na Becketta wygląda)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj