Jeśli chce się dobrze poznać gruzińską kulturę, to warto zacząć od jedzenia. Nie tylko dlatego, że jest ono doskonałe, ale dlatego że rzadko w którym kraju jedzenie i kultura są ze sobą tak silnie związane. Zapraszamy na wycieczkę po słynnym Bazarze Dezertera, gdzie można kupić wszystkie specjalności gruzińskiego stołu gdzie czas jakby się zatrzymał.
Gruzja, Грузия, Georgia, Sakartvelo…powiadają: Ziemia Boga. Zetkniemy się tutaj z wyjątkowo serdeczną gościnnością, częstymi ucztami (zwanymi suprami) i dumą mieszkańców ze swego kraju. Może czasem aż zanadto. Wygłaszają oni mnóstwo oratorskich toastów, w których chwalą przyjaźń, spotkanie, śpiew, ale także piękno swej ojczyzny i miłość do niej. Nawet toasty mają swoją ustaloną kolejność.
Aby lepiej zrozumieć Gruzinów, warto zapoznać się z popularną wśród nich legendą: „Kiedy u zarania dziejów Bóg stworzył Świat, zebrał w jednym miejscu wszystkie narody. Następnie powiedział do wielkiego tłumu, że teraz sprawiedliwie podzieli Ziemię i każdy naród otrzyma swój skrawek planety. Oczywiście wszyscy chcieli otrzymać jak najbardziej urodzajny zakątek, więc powstał wielki harmider i ścisk. Widząc to zamieszanie i przepychanki Bóg rozkazał ludom zająć miejsce w kolejce, tak aby podchodzili pojedynczo. W naturze Kartlów (Gruzinów) nie leży awanturnictwo, ostra rywalizacja i rozpychanie się łokciami przez tłum. Zobaczywszy długą aż po horyzont kolejkę, uznali oni, że zamiast sterczeć godzinami w palącym słońcu, lepiej usiąść w cieniu drzewa, wznosić winem toasty, radośnie śpiewać, tańczyć i oddać się ucztowaniu… Spędzając czas na sielskiej zabawie, zapomnieli o podziale Ziemi i całym tym zamieszaniu wokół tego.
Kiedy ostatnie narody otrzymały w posiadanie kawałek Ziemi, ucichł ten cały wcześniejszy zgiełk i zniknęła ogromna kolejka. Wtedy Bóg usłyszał odgłosy wesołych pieśni i słowa kwiecistych toastów dobiegające spod drzewa, gdzie bawiła się gromada Gruzinów. Stwórcy zrobiło się żal tych pogodnych, uśmiechniętych ludzi, gdyż rozdał już wszystkie ziemie, a dla nich nie pozostało już nic. Jednak nagle, twarz Boga radośnie zajaśniała. Przywołał ich do siebie i powiedział: Kiedy inni tłoczyli się i sprzeczali między sobą, wy staliście z boku. Kiedy inne narody walczyły o dogodne miejsce w kolejce, wy zachowaliście pogodny nastrój i oddawaliście się ucztowaniu. Wprawdzie, podzieliłem już całą planetę między inne narody, ale pozostał mi jeszcze najpiękniejszy zakątek – kipiący zielenią, pełen żyznych pól i malowniczych gór, w których żyje mnóstwo łownej zwierzyny. Jest to istny Raj na Ziemi, dlatego postanowiłem zatrzymać go dla siebie, abym miał gdzie odpoczywać. Nie chcę, abyście wiecznie błąkali się po Świecie i zdecydowałem więc, że ten rajski zakątek stanie się waszym domem. Żyjcie w nim tak szczęśliwie i wesoło jak to pokazaliście teraz! Odtąd ziemia ta będzie nazywana „Sakartwelo”, czyli „Ziemia Kartlów”.”
Spędź kilka dni w Tbilisi, a zaczniesz uświadamiać sobie, jak silnie związana jest żywność z gruzińskim życiem i kulturą. Nic nie kojarzy się bardziej ze słowem „Gruzja” niż falujący talerz pierogów chinkali, chaczapuri nadziewane serem i karafka bursztynowego wina, którą dzielą przyjaciele. Najlepszym miejscem do poznania kuchni gruzińskiej jest oczywiście biesiada przy stole. Drugie najlepsze miejsce to Bazar Dezertera (ang. Dezerter Bazaar), główny targ w Tbilisi.
Gdziekolwiek jesteś na świecie, jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o miejscu i jego mieszkańcach, wizyta na lokalnym rynku spożywczym jest dobrym miejscem do rozpoczęcia podróży. Spędzanie kilku godzin na wędrówkach po największym w Tbilisi rynku na wolnym powietrzu jest prawie koniecznością, jeśli chcesz pogłębić swoje zrozumienie gruzińskiego jedzenia, a więc i kultury. Pozwoliło mi to poszerzyć wiedzę w zakresie jakości i ilości gruzińskich produktów (po prostu poczekaj, aż zobaczysz kolory), a z pewnością sprawiło, że zapragnęłam spróbować nieco lżejszych, świeższych gruzińskich potraw na wiosnę i lato.
Zacznijmy od początku: rynek budzi się wcześnie, bo kupcy z całej Gruzji zaczynają przybywać tutaj o piątej nad ranem. Rozstawiają swoje stragany i przygotowują się na długi dzień roboczy… Znajdziesz tu wszystko – od świeżych warzyw i owoców, domowy ser, słynne gruzińskie słodycze zwane czurczchelą, ubrania z drugiej ręki, dekoracje i podróbki markowej odzieży. Jaka jest historia stoisk?
Bazar Dezertera to rynek rolny położony przy ulicy Tsinamdzgvrishvili, w pobliżu głównego dworca kolejowego w Tbilisi (Station Square), niedaleko stadionu Dinamo. Zajmuje powierzchnię około 2000m2 i jest jednym z największych rynków w mieście. Znajduje się tu specjalnie zadaszona powierzchnia wewnętrzna, a także otwarta przestrzeń dla sprzedawców świeżych i suszonych owoców, warzyw, mięsa, ryb, jajek, przypraw i innych towarów.
Główny rynek został poddany gruntownej renowacji na początku XXI wieku, a względnie wypolerowana fasada w kolorze szaro-brzoskwiniowym, którą można zobaczyć dzisiaj, została ukończona dopiero w 2012 r. Starzy właściciele zostali poproszeni o tymczasowe opuszczenie budynku, aby można było rozpocząć prace budowlane, i podobno wielu nigdy nie wróciło do nowego budynku. Zamiast tego stworzyli inną niszę, z której mogli sprzedawać swoje towary na ulicach, przed bazarem i w sąsiednim budynku, Centralnym Bazarze. Wszystko to powoduje, że Bazar Dezertera jest rozległy i często dla większości z nas nie do ogarnięcia.
Skąd nazwa Bazar Dezertera?
Bazar Dezertera zyskał swoją nazwę podczas wojny: Żołnierze uciekający przed wojną rosyjsko-gruzińską w latach dwudziestych sprzedawali swoją broń i sprzęt na rynku, zyskując tym samym miano „dezertera”. Podobnie Phnom Penh’s Psar Toul Tom Poung – bardziej znany jako rosyjski rynek – zawdzięcza swoją angielską nazwę żołnierzom radzieckim, którzy robili zakupy i handlowali tam. To wciąż ulubione miejsce kupowania starych sowieckich monet – i według niektórych również granatów.
Obecnie rzesza przechodniów, klientów, turystów codziennie przemierza te rejony. Na Bazarze można kupić dosłownie wszystko, zaczynając na produktach spożywczych, warzywach/owocach, mięsie, serach, rybach, przyprawach, a kończąc na ciuchach, wyposażeniu do domu i antykach. Jednym słowem jeden wielki MISZMASZ. W którym chyba tylko lokalni się odnajdują.
Starsze pokolenie jest tutaj najczęściej widziane, nie są oni zwolennikami kupowania w dużych marketach, gdyż ich zdaniem produkty te zza granicy są pryskane, nie gruzińskie. Wolą przyjść na bazar i kupić wszystko tutaj.
Bazar budzi się bardzo wcześnie – o 5 rano sprzedawcy z różnych gruzińskich regionów zjeżdżają się z okolic, zaczynają przygotowywać swoje stragany i nastawiać siebie na długi dzień, który nie zakończy się do godziny 17.00 lub nawet później.
Ponieważ nie ma tak wielu klientów w ciągu dnia, życie społeczne rozkwitło. Jedni grają w warcaby podczas oczekiwania na klientów, inni śpią, a inni malują paznokcie, lub po prostu plotkują z sąsiadami.
Chociaż bazar wygląda na zatłoczony przez prawie cały dzień, sprzedawcy skarżą się na płace i konkurencję ze strony dużych supermarketów.
Przechodząc do następnego działu mięsnego widzimy jak radosny Pan trzyma nieżywego prosiaka.
Dziękuję za uwagę i zapraszam na mojego bloga Magnoliastan :)
Bardzo miło mi Cię tutaj widzieć. Jeśli spodobało Ci się to, co tu znalazłeś/aś, zostańmy w kontakcie 🙂:
- udostępniaj wpisy
- polub na Facebooku Blog Magnoliastan
- obserwuj Magnoliastan Instagram
- oraz napisz do mnie jeśli masz ochotę 🙂
[contact-form][contact-field label=”Podpis” type=”name” required=”true” /][contact-field label=”E-mail” type=”email” required=”true” /][contact-field label=”Witryna internetowa” type=”url” /][contact-field label=”Wiadomość” type=”textarea” /][/contact-form]
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy: 358
Wszystkie wyświetlenia strony: 432