O tym, że w Hiszpanii organizowane są bitwy na pomidory, wie zdaje się każdy. Ale z niewiadomych powodów o bitwach na mąkę w greckim, nadmorskim miasteczku Galaksidi, nie jest głośno.
Wzmiankę o mącznych bitwach przeczytałam gdzieś zupełnie przypadkiem. Później czekałam przez prawie cały rok planując, że wezmę w nich udział. Ale przyznam się bez bicia… Kiedy zobaczyłam w internecie krótki film pokazujący jak to naprawdę wygląda… stchórzyłam! Postanowiłam więc, że w tym roku będę jedynie obserwatorem.
Bitwy na mąkę organizowane są w Galaksidi co roku, już od początków XIX wieku. Od ponad dwustu lat, nawet pod turecką niewolą, w połowie marca, w dzień kończący grecki karnawał, mieszkańcy tego niewielkiego miasteczka nakładali barwne maski, tańczyli i obrzucali się mąką. Co roku – niezależnie od tego co działo się w państwie. Tak dzieje się do dziś. Karnawał w Grecji jest niezwykle barwnym okresem. Jednak walki na mąkę w Galaksidi, są bez dwóch zdań najbardziej spektakularnym zakończeniem okresu karnawału.
Oto moja foto – relacja. Stojąc z boku ostatecznie naprawdę żałowałam, że nie maszeruje w mącznym korowodzie. Już za rok – żadnych oporów mieć nie będę!
Oto moja foto – relacja. Stojąc z boku ostatecznie naprawdę żałowałam, że nie maszeruje w mącznym korowodzie. Już za rok – żadnych oporów mieć nie będę!
Przygotowania trwały od samego rana. Ci, którzy w walce brali udział, byli naprawdę solidnie uzbrojeni…
Zaczęło się dość niepozornie. Kilka osób na głównym placu śmiejąc się rzucało w siebie mąką. Już myślałam „ehhh… wiele hałasu o nic…”. Był to jednak tylko wstęp.
Nie wiedziałam, że punkt kulminacyjny planowany był na 14.30. Wszyscy byli zaskakująco punktualni.
Sprzedawca pączków. Ten mężczyzna sprzedawał je do 14.29. Dokładnie na kilka sekund przed nadejściem głównego korowodu, zaczął zabezpieczać swój sprzęt… Zdążył naprawdę w ostatniej chwili.
Wszystko tak naprawdę zaczęło się o 14.30. Główny korowód składający się z kilku starych samochodów, przejechał przez całe miasto, przykrywając mąką wszystko co było wokoło. Mąka była biała, ale gdzieniegdzie pojawiała się w kolorze indygo i krwistej czerwieni.
Całości towarzyszyła głośna muzyka, gwizdy i fajerwerki. Galaksidi to na co dzień bardzo spokojne miasteczko, ale tego dnia przeżyło totalną transformację.
Kiedy korowód przejechał… zaczęła się impreza! Trwała również w nocy. Tego dnia w miasteczku nie było osoby, która wyglądałaby… nazwijmy to – schludnie ;))) Zdaje się, że nikt kto w imprezie brał udział nie był do końca trzeźwy…
Ta „biała” twarz w środku to oczywiście ja:) Wszyscy niezwykle chętnie pozowali do zdjęć, a ci dwaj panowie nalegali, żeby ich uwiecznić. W przyszłym roku ja też będę tak wyglądać!
Po przejściu korowodu. Właściciel jednego ze sklepów „ogarnia” swój chodnik… Nie jestem jednak pewna czy to ma jakiś sens…
Ja umywam ręce od sprzątania ;))) A tak na poważnie, podobno potrzeba kilku dni i porządnego deszczu, żeby ulice wyglądały tak jak wcześniej.
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy:
Wszystkie wyświetlenia strony: