Ruskie są wszędzie :)

0

Powinnam już napisać post o Dziadku Mrozie, prawda? Pora odpowiednia, a ja nigdy nie napisałam żadnego artykułu o rosyjskim odpowiedniku Mikołaja, o rosyjskim Nowym Roku i o rosyjskim (prawosławnym) Bożym Narodzeniu. Spokojnie, na wszystko przyjdzie czas. O Dziadku Mrozie już wkrótce, a cóż mogłam zamieszczać o celebracji Świąt, skoro spędzaliśmy je do tej pory w Polsce, a w Sylwestra zawsze Misza pracował. Zamiast tego publikowałam jednak zawsze rewelacyjne, jeszcze radzieckie, przepisy.
Rewelacyjne radzieckie przepisy

W tym roku się to zmieni, o ile tylko nikt nie zabroni latać między Polską a Rosją, bo bilet już jest :) Bardzo jestem ciekawa, co przygotuje moja rosyjska teściowa i nie mogę się doczekać. Moja Mama zawsze bardzo przejmuje się świętami, sama kisi barszcz i lepi niezliczoną ilość niewiarygodnie cienkich uszek z grzybami. Na pierwszy przyjazd Miszy na Boże Narodzenie za bardzo się przejęła i barszczyk okazał się… musującym czerwonym szampanem. Ratowałyśmy sytuację: moim postnym żurkiem z Wielkiego Piątku, marynowanym śledziem opiekanym, kapustą z grzybami i sałatką winegret (w końcu popularną w Rosji), ale od tego czasu Misza ma jedno zdanie o kuchni polskiej: kwaśna!

Tymczasem ja jeszcze daleko od świątecznych przygotowań. Zima to sezon w mojej pracy i sezon podsumowujących podróży służbowych na nowo przejętych rynkach. W minionym grudniowym tygodniu zawitałam do RFN autem i pociągiem z uczuciem bezpieczeństwa i znalezienia się wśród swoich. Ale tego, co nastąpiło, nie przewidziałam w najśmielszych snach!

Jak wiadomo, polskie produkty świetnie sprzedają się na tzw. rynkach etnicznych za granicą, nie wyłączając Niemiec. Nie zdradzam szczególnej tajemnicy, że wiele spośród „etnicznych” firm założyli Rosjanie. I z takim właśnie partnerem spotkałam się. Mogłabym teraz napisać, że gdyby to był prawdziwy Niemiec, to nie czekałby na mnie na prowincjonalnym niemieckim dworcu po 20 w dzień powszedni i nie wziąłby mnie na ouzi do greckiej knajpy (którego zresztą nie wypiliśmy, bo niesmaczne). Ale to nieprawda. Mam świetnych przyjaciół i byłych partnerów biznesowych Niemców, którzy postąpiliby tak samo. Wszystko zależy od kontaktów i od ludzi. Ale…

Ale ta historia jest po prostu niewiarygodna.

Dla tych, którzy nie wiedzą: mój mąż urodził się w Syktywkarze, stolicy Republiki Komi w Rosji, skończył Akademię Lotniczą w Kirowogradzie jako szturman (coś w rodzaju drugiego pilota), początkowo latał i pilotował wiele samolotów, teraz pracuje jako kontroler lotów w Ogólnorosyjskim Centrum Kontroli Lotów.

I oto mój partner handlowy podwozi mnie do hotelu, rozmawiamy sobie pięknie po rosyjsku i pytam go, co robił w Rosji przed emigracją. A on: – Nie uwierzysz, ale byłem pilotem. – Przestań, ja ze środowiska lotniczego. Mój mąż jest ATC. – Tak, a jaką uczelnię ukończył? Bo ja Kirowogradskuju Lotnuju Akademiu. Przytkało mnie i głos odzyskałam dopiero przy (no, nie myślcie sobie, że przy wódce, to była podróż służbowa) wodzie mineralnej w restauracji. Opowiedziałam Andriejowi to i owo i widzę, że oczy mu się szklą. Wyszarpuje z portfela niemiecki dowód osobisty. – Smotri. A tam jak byk napisane: urodzony w Syktywkarze.

Misza potwierdza, że nazwisko Andrieja jest typowo komińskie (=z Republiki Komi). Sam w klasie miał dwóch takich, chociaż z Andriejem dzieli go różnica wieku, no i ten drugi wyemigrował. Ale nie, że uciekał… Miłość spotkał, na weselu przyjaciela. Russkaja Niemka albo niemiecka Russkaja urzekła go w wieku 25 lat i są razem do tej pory z 2 dzieci.

A wiesz, Natasza, ten nasz główny boss czym się zajmował w ZSRR? Był wziętym dentystą. A patrz, jak umie firmą zarządzać u Niemców.

– No ale na pewno nie zgadniesz, czym zajmował się X, z którym współpracowałaś już wcześniej krótko w Moskwie!

– X. był dowódcą podwodnego okrętu Wojennej Rosyjskiej Marynarki ZSRRi.

Na drugi dzień po ciężkich negocjacjach, a przed pociągiem na lotnisko, z wielką chęcią poczułam się słabą kobietą oprowadzaną po głównej ulicy Hamburga. Notabene, uliczna orkiestra jakichś niezidentyfikowanych uchodźców zagrała „Podmoskownyje wiecziera”. I to było ukoronowanie tej przedświątecznej delegacji.

Wg Agencji Intertass oficjalna diaspora rosyjska to 30 mln ludzi.

Wg naszych polskich mediów diaspora polska to 18 mln ludzi.

A nam się zdaje, że rządzimy! :)


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułPASTELI – PRZYSMAK Z CHLEBA ŚWIĘTOJAŃSKIEGO
Następny artykułSANTONS CZYLI BOŻE NARODZENIE PO PROWANSALSKU
Natalia
Menedżer międzynarodowy i specjalista handlu zagranicznego przede wszystkim w branży spożywczej; wielbicielka literatury, podróży i zumby, a także Polski XX-lecia międzywojennego. Jak również Rosji i Moskwy, w której mieszkała kilka lat.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj