Metro w Seulu

0

Kiedy po raz pierwszy usiadłam na siedzeniu tuż przy przejściu z jednego wagonu do drugiego, o mało co nie dostałam zawału. Serce waliło mi jak szalone i przez chwilę zastanawiałam się, czy w ogóle warto zawracać sobie głowę, skoro może to przecież negatywnie odbić się na tych kilku centymetrach gnieżdżących się od niedawna w moim podbrzuszu. Przesiedziałam jednak z zamkniętymi oczami, przez cały czas wyobrażając sobie Koreańczyków doskakujących do mnie jak sfora wilków do właśnie co ukatrupianej zdobyczy. Bo to przecież siedzenia dla starszych ludzi, kobiet w ciąży i niepełnosprawnych, a nie dla jakichś nieobeznanych obcokrajowców, którzy pozwalają sobie na coraz więcej i więcej. W głowie układałam już odpowiedzi, że obcokrajowcy też zachodzą w ciążę i zdarza się to nawet w Korei. Proszę wyobrazić sobie taką hecę! Jako alternatywę rozważałam nawet noszenie ze sobą plakietki z odpowiednią informacją tak, żeby nie denerwować się tego typu rozmowami. Miałam też obcykany gest dłonią sugerujący brzuch, którego jeszcze nie widać.

Nikomu nie musiałam się jednak spowiadać. Nikt mnie nie szturchnął z niechęcią, nikt niczego głośno nie skomentował, nikt z usłużnym uśmieszkiem nie próbował wskazywać palcem na sugestywne obrazki naklejone na szybie za siedzeniami. Wszystko to miało jedynie miejsce w mojej przewrażliwionej wyobraźni.

Siadam więc teraz na „wydzielonych” siedzeniach dosyć często. Owszem, napotykam pełen wyższości wzrok co poniektórych pasażerów. Wpatrują się we mnie intensywnie, bez jednego mrugnięcia okiem, bezdźwiękowo ponaglając mnie do czynnego żalu, czyli ruszenia „czterech liter” z ich miejsca. Moje serce pozostaje jednak tym razem niewzruszone. Jestem na tyle zmęczona, że stanie w pozycji puszkowej sardynki jest dla mnie w obecnej sytuacji nie do wyobrażenia.

Wydzielone miejsca dla osób szczególnej potrzeby to zupełnie inny świat. Przede wszystkim to świat osób starszych. Są „zwykłe” osoby, z których obecności człowiek zdaje sobie sprawę w trybie horroru, kiedy nagle zaczynają krzyczeć do słuchawki telefonu. Są też śmierdzący soju panowie, którzy autorytarnie perorują oświecając wszystkich dookoła swoim pijacko donośnym głosem. Słuchawki w uszach w obu przypadkach egzaminu niestety nie zdają. Spotkałam również pana, który ściągnął buty i założył stopę w widocznie mokrej skarpecie na kolano, dotykając stopą tą moich nóg w rytm toczących się po torach kół. Co więcej, po chwili ściągnął mokrą skarpetę i zaczął kołować nią na wietrze w celu szybszego wysuszenia. W końcu to świat ciągle chichoczących babć w ostrym makijażu, okrytych futrami lub pstrokatymi dzianinami. Lub tych biedniejszych, bardzo cichych, z licznymi tobołami, w których nikt nie zgadnie, co się chowa.

Tak właśnie dostąpiłam przywileju poznawania kolejnego oblicza Korei i to w najwspanialszy sposób, bo z pierwszej ręki. Więcej relacji już wkrótce.

Wspomóż moją twórczość nabywając książki mojego autorstwa:

Jeżeli wybierasz się do Seulu zatrzymaj się w Seoul BLISS’Inn – naprawdę warto!

Seoul BLISS’Inn (CENTER/INSADONG) in Jongno-gu

Apartment in Jongno-gu, South Korea. Seoul BLISS’Inn is UNIQUE and here is why: ***** FREE portable Wi-Fi: our Guests can take the Wi-Fi device outside (it is very light!) to use it on the go while staying at Seoul BLISS’Inn!!! ***** Located in the very heart of Seoul in proximity… View all listings in Jongno-gu

 

 

 


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:

Poprzedni artykułCYPRYJSKI TŁUSTY CZWARTEK
Następny artykułImiona w Egipcie – bez nazwiska
W Korei i nie tylko
Od 2002 roku mieszkam w Korei Południowej. Przyleciałam tutaj na Globalne Stypendium Samsunga, na które składały się dwa lata nauki na Korea University i późniejsza praca w Głównej Siedzibie Samsung Electronics. Mimo wielu trudnych chwil zachłysnęłam się Koreą podobnie jak wiele innych osób i już tutaj zostałam. Obecnie pracuję w drugiej co do wielkości stoczni na świecie - Daewoo Shipbuilding & Marine Engineering. Na blogu opisuję moją codzienność w tym kraju: pracę w koreańskim jaebolu, życie w koreańskiej rodzinie, manewrowanie po meandrach koreańskiej rzeczywistości, ale też i liczne podróże po regionie. Osobistą relację z pierwszych pięciu lat mojego pobytu w tym kraju zawarłam w książce "W Korei. Zbiór esejów 2003-2007" wydanej nakładem wydawnictwa "Kwiaty Orientu". Druga książka "Za rękę z Koreańczykiem" to intymne spojrzenie na to, jak żyje się Polakom u boku swoich koreańskich połówek. Jestem również współautorką audycji o Korei "Zakorkowani", która od ponad roku ukazuje się co drugi poniedziałek. Zapraszam do lektury bloga i moich książek oraz do odsłuchania audycji o Korei.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj