Studia w Xiamen. Pierwsze wrażenia po przeprowadzce do Chin

0
Dziś po raz pierwszy wypuściłem się na miasto. Jako, że nikogo  w Xiamen nie znam, to muszę być zadowolony z faktu osiągnięcia dwóch podstawowych celów: starego campusu uniwersyteckiego i plaży.
Do tej pory wydział dla obcokrajowców był umieszczony właśnie w tym starym campusie. W tym roku, stety albo niestety, przenieśli nas do nowo wybudowanego campusu trochę na uboczu, poza wyspą Xiamen, czyli sercem miasta. Zastanawiam się teraz „dlaczego do diaska?”. Klimat bardzo fajny, bardzo blisko plaży itd. itp. O nowym campusie zrobię osobnego posta, ale generalnie jest „nówka funkiel”, jednak bez klimatu, który ma „stara” miejscówka.
                       
Xiamen, rzeczywiście, jest miastem innym niż te, które do tej pory w Chinach widziałem. Bardzo dużo tutaj zieleni, ulice są bardzo zadbane. Stawia się na rekreację. Mnóstwo otwartych instalacji rekreacyjnych( siłownie, place zabaw). Do tego ścieżki rowerowe czy biegowe z widokiem na morze. Także na tyle ile mogę powiedzieć po kilku godzinach, to rzeczywiście w takim miejscu musi się dobrze żyć.
                       
Plażę też znalazłem, choć co to za wyzwanie znaleźć plażę na wyspie??? Pospacerowałem, poleżałem, poobserwowałem ludzi, zamoczyłem stopy. Poniżej wynik moich obserwacji w formie obrazkowej:

 

 

 

 Poniżej instalacja artystyczna nr 1. Kapelusz skąpany w falach…

 

 

Instalacja artystyczna nr 2. Dorosły mężczyżna z kółkiem.

 

 

Instalacja artystyczna nr 3. Mężczyzna na skałach.

 

Instalacja artystyczna nr 4. Krzesło.

 

 

 

 

Poniżej, na poważnie, bardzo ciekawa rzeźba.

 

 

                        Tutaj z kolei młoda para w czasie sesji zdjęciowej. W Chinach sesje ślubne robi się kilka tygodni przed ślubem, tak żeby podczas uroczystości goście mogli obejrzeć zdjęcia.
                        Widząc to, pomyślałem, że wybrali sobie mało oryginalne miejsce…

 

 

 

 

 

 

                     …po chwili wiedziałem już, że miejsce było bardzo oryginalne. Tuż za winklem sezon w pełni, trudno byłoby wcisnąć jeszcze jedną parkę:)

 

 

 

 

                     Chińczycy mają krytycznego „fisia” na punkcie tychże sesji. Pełen profesjonalizm: fotograf, wizażystka, choreograf i jeszcze „koleś” do pomocy. Zazwyczaj wygląda to dość śmiesznie, mam nadzieję, że chociaż efekty są powalające:)
Po więcej zapraszam na swojego bloga:





Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułIstván królem – węgierska rock opera
Następny artykułHainan – chińskie Hawaje
Radek Szczepański
W Chinach od października 2012 roku. Obecnie student Xiamen University. Prowadzi bloga pt. "Dzień Dobry Hanoi".

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj