Polecieć do Australii i z niej wrócić…

0

… całym i zdrowym…

Ponieważ po 3 tygodniach spędzonych w Australii wróciłam do domu w jednym kawałku (co prawda ten kawałek był dość mocno pogryziony przez komary, ale to jest pikuś), to mogłabym powiedzieć, że pogłoski o chcącej wszystkich pozabijać australijskiej naturze są mocno przesadzone. Ale powiem Wam tak: bądźcie świadomi tego, co Wam tam może 'grozić’, przestrzegajcie paru 'zasad’, a na pewno wrócicie bez żadnego uszczerbku na zdrowiu.

Chyba najczęstszym słowem, które kojarzy się z Australią jest „pająk”. Pewnej nocy, niedługo przed wylotem do Australii, śniło mi się, że jestem już na miejscu i wokół mnie jest cała masa pająków. Nie mam arachnofobii i po przebudzeniu nie byłam przerażona tym, że tyle ich w tym śnie było. Ja byłam przerażona, że w ogólne się ich nie bałam ;) A niby powinnam.

Jednak kiedy spojrzymy na statystyki przypadków śmiertelnych w Australii z lat 2007-2016, to okazuje się, że śmiertelne żniwo zbiera… słońce – największa dziura ozonowa jest właśnie nad 'krainą Oz’. Kremy z filtrem UV (minimum 30 SPF), czapeczki lub kapelusze, dobre okulary przeciwsłoneczne, przebywanie jak najwięcej w cieniu to to, co może Was uchronić przed rakiem skóry.

Źródło: www.abc.net.au

Jak widać ze statystyk w ciągu 9 lat żaden pająk nikogo nie 'załatwił’. Krokodyle zjadły średnio nieco ponad 1,5 osoby rocznie. Więcej osób zginęło nurkując lub skacząc do wody niż w wyniku ataku rekinów (nie widzę statystyk mówiących o tym, ile osób zginęło skacząc wprost do paszczy rekina ;)).

Generalnie, żeby wrócić bezpiecznie (lub w ogóle wrócić) z Australii trzeba przede wszystkim zwracać uwagę na tablice z ostrzeżeniami i nie pretendować do bycia kolejnym Stevem Irwinem.

A bardziej szczegółowo:

Pająki
Sprawdzać buty przed założeniem, nie chwytać za rzeczy po 'omacku’ i nagle (np. nie łapać 'na oślep’ ławki od spodu). Można użyć specjalnych spray’ów na pająki (np. popsikać namiot, buty). Jeśli jednak przez naszą nieuwagę (same nas nie zaatakują) jakiś pająk nas ugryzie należy – o ile to możliwe – zrobić mu zdjęcie lub zapamiętać, jak wyglądał i szukać miejsca, w którym dostaniemy antidotum.

Węże
W buszu nosić wysokie buty, patrzeć pod nogi, tupać. A jak się je spotka nie robić gwałtownych ruchów, zatrzymać się. Jak się już stoi bezpiecznie to można zaryzykować i zawołać partnera: „Chodźże szybko! Zobacz!”, ale lepiej się spokojnie wycofać.
* poniższe zdjęcie nie przedstawia spotkanego węża. Tamten był czarny i szybki.

Kazuary
Wycofać się tak, żeby być ustawionym do tego ptaszyska przodem, jeśli się ma przy sobie plecak – założyć go na 'cycki’, pokazać puste otwarte dłonie: „Stary, nie mam tu nic do żarcia”. Uwaga na kazuary z potomstwem – tu już trzeba osiągnąć wyższy poziom ostrożności.

Meduzy
I to jest dosyć śmieszna sprawa. Zakłada się specjalny kombinezon tzw. „swimsuit” (można go wypożyczyć). Nie ma się co przejmować, jak się w nim wygląda, bo generalnie  „wszyscy jesteśmy teletubisiami”. Można się też kąpać bez niego na kąpieliskach, które mają założone specjalne siatki. Z tym, że to chroni przed większymi meduzami, a nie przed malutką, ale bardzo groźną „irukandji” (w dalszym ciągu polecam jednak teletubisia).

Dingo
Wycofać się spokojnie, zamykać szczelnie pojemniki z jedzeniem (ale przed zamknięciem pojemnika nie karmić!),  pilnować dzieci.

 

Krokodyle (szczególnie słonowodne)
Nie rozbijać się z namiotem za blisko akwenów wodnych, nie pływać tam, gdzie jest to zabronione. Banał.

Liście „Stinging tree”
Nie macać czegoś, czego się nie zna, a najlepiej w ogóle niczego nie macać ;)

Komary
Nie wychodzić bez popsikania się spray’em (szczególnie z namiotu o poranku do toalety-wychodka, bo 1260 komarów lubi to, 858 komarów udostępniło to wydarzenie, 651 870 komarów weźmie w nim udział; jak coś, to polecam podróżne mini WC „Travel John”. Serio!)

Kangury
Zapisać się wcześniej na boks. A tak serio – nie spotkałam tych dużych kangurów, co osiągają wysokość powyżej 2 metrów i lubią się boksować, ale nawet te mniejsze mogą sprawiać problem tym, co przemieszczają się samochodem (szczególnie po zmroku), rzucając się pod koła. Żywych kangurów w dziczy widzieliśmy 2 (słownie: dwa), za to całą masę martwych przy drogach.

Rekiny
No, z nimi to może być problem, szczególnie jak się jest surferem. W każdym razie, jeśli już dojdzie do tête-à-tête z rekinem, to jest szansa, że będziemy mieli czas na działanie do trzeciego okrążenia…
„Mały rekin pyta ojca: – Tato, dlaczego zanim zje się człowieka, trzeba zrobić trzy okrążenia? – Jak chcesz jeść z gównem to zrób jedno.”


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułAhoj Australio!…
Następny artykułGroźny Marrakesz?
Sagitta
Jeśli ktoś z Was grał w Gothic II/Gothic II: Noc Kruka, to pewnie pamięta ukrytą pośród lasu, w okolicach farmy Sekoba, jaskinię i mieszkającą w niej Sagittę. Kim jest Sagitta? Zielarką i uzdrowicielką, przekonaną, że wszyscy w okolicy mają ją za starą wiedźmę i przychodzą do niej tylko wtedy, gdy czegoś potrzebują. Wiedźmą nie jestem. Przynajmniej nie starą... :) Zielarką również nie. Ale mogę Was uzdrowić! :) Zabiorę Was w piękne miejsca, które odwiedziłam, od czasu do czasu ugotujemy coś razem, pokażę Wam kraj 'czekoladą płynący', w którym obecnie mieszkam. Możecie przychodzić tu tylko wtedy, gdy czegoś potrzebujecie :) Chociaż mam wielką nadzieję, że będziecie stałymi Gośćmi...

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj