Przejmuję się doniesieniami o zmianach klimatu. Popieram strajki klimatyczne, widzę sens w ograniczaniu spalania węgla, tym bardziej że emisja CO2 UE spada ale Polski rośnie. Pomyślałem, że redukcję CO2 zacznę od siebie… Pomijając oczywiście rower i komunikację miejską, których używam jak często mogę, postanowiłem, że kupię oszczędny, ekologiczny samochód, by obniżyć własną emisję gazów cieplarnianych o połowę! Teraz mam Hondę Civic która pali przy eco drivingu 7,5 litra benzyny w mieście, zimą spalanie wzrasta o litr, co średnio daje 8 litrów. Do tej pory sądziłem, że mam dość oszczędny samochód. Wyliczyłem, iż robiąc rocznie ok. 10 tysięcy kilometrów moja emisja wynosi 1864 kg CO2. Żeby mieć punkt odniesienia, policzyłem że to mniej więcej tyle ile wynosi roczna emisja za ogrzanie gazem segmentu w którym mieszkam z rodziną. Stwierdziłem, że moje 10 letnie auto nie jest oszczędne!
Ekologiczny compact dla rodziny
By rozwiązać problem najłatwiej byłoby kupić małe miejskie wozidełko, które paliłoby 5 -6 litrów w mieście. Niestety po różnych przemyśleniach doszedłem do wniosku, że wraz z rodziną potrzebujemy uniwersalnego compactu, którym będziemy wozili dzieci do szkoły, a kilka razy w roku wyjedziemy w trasę. W tym momencie zaczęły się schody. Robiąc przegląd rynku doszedłem do wniosku, że kilkuletnie auta mimo downsizingu palą dokładnie tyle ile moja 10 letnia Honda. Podobnie jest z nowymi…! Trend narzucony przez koncerny motoryzacyjne dekadę temu – nie działa, ta technika wygląda dobrze tylko na papierze. Poszukując dalej trafiłem na LPG i CNG. Ten pierwszy gaz obniża właściwie tylko koszty użytkowania samochodu, to po prostu tańsze paliwo. Gdybym chciał założyć do swojej Hondy LPG moja emisja byłaby mniej więcej taka sama, bo spalanie LPG jest większe nić PB 95, a i tak prawie zawsze potrzebny jest 1-2 litry benzyny żeby silnik się rozgrzał i przełączył na LPG. Przy dłuższych trasach daje oszczędność w emisji CO2 na poziomie 10-15 proc.! Zdziwiłem się za to licząc emisję z CNG ( wymienionego w ustawie o elektromobilności jako eko paliwo), gdybym założył taką instalację do mojej Hondy emisja CO2 jeszcze by wzrosła! Za to spalanie CNG redukuje emisję cząstek stałych prawie do zera, a to one są m.in. odpowiedzialne za smog. Ostatnim bastionem są hybrydy. 5,5 litra w mieście osiągane przez Priusa to norma, co daje emisję na poziomie 1281 kg na 10 tysięcy kilometrów, czyli ok. 600 kg mniej niż moja Honda obecnie. Jest tylko jeden mały problem. Hybrydy, nawet używane są okropnie drogie. Ich zakup przy moich przebiegach jest ekonomicznie nieuzasadniony. No i jestem w kropce!
Dodajmy, że benzyna daje niższą emisję CO2 oraz zanieczyszczeń co diesel. Te same 5,5 litra diesla da 1452 kg CO2. To dlatego, że jeden litr benzyny daje 2,33 kg CO2, diesel 2,64 kg, LPG 1,64 kg CO2, a 1kg CNG tworzy 2,79 kg CO2.
Elektryczne samochody
Chyba najwięksi optymiści nie sądzą, że zapowiedzi Mateusza Morawieckiego dotyczące elektrycznych samochodów się spełnią… W Polsce mamy jeszcze jeden problem – prąd z węgla. Takie auto spalałoby trochę mniej niż moja Honda ale trochę więcej niż hybrydowy Prius… Jaki więc sens ma ustawa o elektro mobilności? Tego lansujący się w mediach politycy wam nie powiedzą. Samochody zapewniają miliony miejsc pracy, gigantyczne wpływy do budżetu z paliwowych podatków, wreszcie zyski branży ubezpieczeniowej. I jeszcze jedna branża ustawia się w kolejce po zyski. Górnicy dostali zapewnienie, że przez najbliższą dekadę lub dwie elektryczność będziemy produkować z węgla, co potwierdzają inwestycje w nowe siłownie węglowe.
Samochody a smog
Dlaczego samochody w Polsce stały się problemem? Każdy kto jeździ jednym z dwudziestu kilku milionów pojazdów zarejestrowanych w Polsce wie z autopsji, że w ostatnich latach w dużych miastach, takich jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, czy Trójmiasto wzrosły nieznośnie problemy ze smogiem, korkami i parkowaniem. Często w jednym gospodarstwie domowym są już dwa, a nawet trzy auta. Dzieje się tak dlatego, że mieszkańcy tych miast, a także ościennych powiatów, przesiedli się z komunikacji miejskiej do swoich pojazdów. Przy okazji wzrostu liczby samochodów rośnie też ich wiek, bo pochodzą one głównie z taniego importu. Niestety przekłada się to na fatalną jakość powietrza. Każdy mieszkaniec wspomnianych miast widzi gołym okiem smog także latem! A przecież programy rządowe i miejskie dotyczą właściwie tylko wymiany pieców grzewczych, a ostatnio także ociepleń budynków oraz wymiany okien i drzwi. Z moich wyliczeń wynika zaś, że użytkowana przeze mnie Honda emituje tyle CO2 co mój segment, nie licząc innych związków jak tlenki azotu, czy cząstki stałe w przypadku diesla, które odpowiadają za smog. Gdzie więc leży problem?!
Dlaczego nie zrezygnujemy z aut?
Po 1989 roku, czy jak niektórzy wolą 1991, uwolnienia się z komunizmu, zniewolenia i biedy, musieliśmy odreagować. Samochód obok wymarzonego M2 był na naszej liście priorytetów. Paliwo było względnie tanie (jak na polskie warunki), a samochody w latach 90 ściągaliśmy z Niemiec, choć była wtedy jeszcze produkcja krajowa odziedziczona po PRL. Zakłady pracowały pełną parą by zaspokoić popyt. Tego w latach 90 tych nam się nie udało. Potrzebowaliśmy na to trzech dekad i chyba w tej chwili doszliśmy do ściany. W tym czasie nauczyliśmy się jednak, że auto daje niezależność, wolność i bezpieczeństwo osobiste, a także co jest naszym przekleństwem podnosi prestiż społeczny. Autami wozimy dzieci nie tylko do przedszkoli ale też do szkoły, jeździmy nimi do pracy i na zakupy, a to m.in. dlatego, że miasta rozlały się w sposób niekontrolowany na dotychczasowe peryferia, gdzie komunikacja miejska jest bardzo słaba. Zamożniejsi, kupują starszym dzieciom nie tylko kilkunastoletnie „strucle” by mieć pewność, że bezpiecznie wrócą do domu późnym wieczorem ale też by pokazać swój wyższy status. Samochód stał się jednocześnie narzędziem pracy ale również nabija koszty w firmie, byśmy mogli płacić niższe podatki… A Polska na tle UE jest w czołówce samozatrudnionych. Po co więc kupować eko samochody skoro można kupić SUVa by wzbudzić zazdrość u sąsiada i jednocześnie zgodnie z przepisami skarbowymi nabić sobie kosztów? Jest jeszcze kwestia wykluczonych transportowo mieszkańców wsi, małych miejscowości, czy tzw. miast satelickich, którzy muszą dojechać do większego miasta np. do pracy, bo PKP i PKS zakończyły działalność. Właśnie dlatego my Polacy nie zrezygnujemy z samochodów.
Małe podsumowanie
O ile mniej musiały palić współczesne samochody by zrekompensować lawinowy wzrost ich liczby i zredukować emisje do 1989? Tego nie wiem ale sami pomyślcie, jeśli w 1990 było (według danych polskiego związku przemysłu motoryzacyjnego) lekko ponad 5 milionów aut osobowych, a teraz mamy ich ponad 21 milionów… Doliczyć jeszcze trzeba kilka milionów ciężarówek, autobusów i motocykli – co w Polsce daje liczbę wszystkich pojazdów na poziomie ponad 28,5 miliona. Mówimy tylko o naszym pięknym kraju, a gdzie są Chiny, USA i UE? Myślę więc, że jeśli kupię tę drogą hybrydę to będzie to tak mały gest, że prawie niezauważalny w tej skali. Jednak jeśli my sami nie zaczniemy o tym myśleć, to ani koncerny samochodowe, paliwowe, ani politycy którzy siedzą u nich w kieszeni tego za nas nie zrobią.
Na koniec stanowisko Komisji Europejskiej. Samochody osobowe są głównym źródłem zanieczyszczeń, odpowiadając za 60,7% wszystkich emisji CO2 z transportu drogowego w Europie. W ramach działań mających na celu redukcję emisji CO2 UE ustanowiła cel zmniejszenia emisji z transportu o 60% do 2050 r. w porównaniu z poziomami z 1990 r. Więcej szczegółów tutaj
Marek Bart
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy: 1
Wszystkie wyświetlenia strony: 1