Zapal świeczkę

0
Img 20191026 123511
Img 20191026 123511

W Brunszwiku jest miejsce, które omal nie zostało zapomniane. To cmentarz przy Hochstraße. W latach 1942-44 pochowano tu ok. 380 pracowników przymusowych m.in. z Polski, Czechosłowacji, Włoch i Belgii, którzy zmarli w wyniku nieludzkich warunków pracy lub w czasie nalotów alianckich (jednym z zadań przywiezionych do Brunszwika robotników przymusowych była budowa schronów, z których nie mieli prawa korzystać podczas bombardowań). Osobne miejsce na cmentarzu jest poświęcone niemowlętom pracownic przymusowych. Hitlerowcy odbierali matkom noworodki ok. tygodnia po narodzinach i „składowali” w miejscu, gdzie maleństwa powoli umierały. Zwłoki pakowano potem do kartonów po margarynie i zakopywano. Dzieci rodziców innych wyznań niż katolickie poddawano kremacji.

W tym roku w poście „Nierozliczona przeszłość” pisałam, jak faktycznie w NRD i RFN odnoszono się do swojej nazistowskiej przeszłości. W Brunszwiku typowo dla polityki RFN próbowano długi czas zatuszować ten niewygodny rozdział z historii miasta (zresztą nawet po dziś dzień zdarzają się przewodnicy miejscy, którzy pewne działania niemieckie w mieście i regionie będące przygotowaniami do wojny prezentują jako akcje zupełnie z tym faktem niezwiązane).

Dopiero w 1987 roku młoda mieszkanka Brunszwika zaprezentowała ewangelickiej gminie wyniki swoich badań, dokumentujące listy pochowanych robotników przymusowych i ich dzieci przy Hochstraße. Wówczas to młodzież niemiecka z grupy „Holokaust” zabezpieczyła te dokumnety, uporządkowała cmentarz, postawiła drewniane krzyże i w miarę możliwości poopisywała je imionami i nazwiskami tam pochowanych.

W międzyczasie większość szczątków przewieziono z cmentarza do ojczystych krajów. Pozostało na nim 178 ciał, prawie wyłącznie Polaków. Pozostały również mogiły ok. 150 niemowląt, dzieci także głównie polskiego pochodzenia. W latach 90-tych istniały trzy plany zrobienia tu miejsca pamięci i przestrogi. Dopiero projekt z 1999 roku został zrealizowany. O historii tego miejsca informują obecnie żeliwne tablice. Jednym z wykonawców była krakowska firma METALODLEW SA znana dzięki realizacji odlewów na cmentarze wojenne w Katyniu, Charkowie i Miednoje. Na środku centarza znajduje się pomnik ucha wsłuchującego się w głosy dochodzące z ziemi.

Co roku w ostatnią niedzielę października Polska Misja Katolicka i Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie Pomocy POLDEH e.V. w Brunszwiku organizują sprzątanie cmentarza, na które zapraszani są mieszkający tutaj Polacy. Bardzo mnie to ucieszyło, gdy dowiedziałam się o tej akcji. W Dniu Wszystkich Świętych przy grobach odbywa się krótka modlitwa z udziałem Konsula Generalnego w Hamburgu. Dziś uroczystość zaplanowano na 18:00.

Wielu Polaków za granicą traktuje pamięć o pomordowanych rodakach i pielęgnację miejsc ich pochówku w różnych zakątkach globu jako obowiązek. Nam, emigrantom będzie miło, kiedy ktoś kiedyś zapali znicz na grobach naszych bliskich w Polsce, gdy to dla nas będzie niemożliwe.


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułSycylia informacje praktyczne
Następny artykułBauhaus – kolebka architektury naszych czasów
Sbundowani
Mam na imię Katarzyna i choć z wykształcenia jestem w pierwszej linii germanistką, to znajomi za sprawą wszystkich moich pasji nazywają mnie "Kobietą Renesansu". W moim życiu zawodowym zajmuję się głównie promocją Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej oraz integracją międzykulturową, która to działalność zaprowadziła mnie min. do Parlamentu Niemieckiego. Na swoim koncie mam też serię wystaw w galeriach niemieckich poświęconych naszemu kawałkowi Europy. Nie jestem typową emigrantką "za chlebem". Właściwie to zawsze chciałam żyć w Polsce. Dwa razy już mieszkałam w Niemczech i za każdym z tych razów próbowano mnie przekonać, bym tu została, ja jednak uparcie jak bumerang wracałam na łono ojczyzny. Jest jednak takie powiedzenie "do trzech razy sztuka", które w moim przypadku miało swoje przełożenie... a zadbał o to ze wszystkich sił Mój Najcudowniejszy Pod Słońcem Mąż (ksywka ta stanowi uśmiech w stronę Ephraima Kishona, satyryka węgiersko-izraelskiego pochodzenia (urodzony jako Ferenc Hoffmann w 1924 na Węgrzech, „ponownie narodzony” w 1949 jako Ephraim Kishon w Izraelu który pisząc o swojej drugiej połówce używał określenia „Najcudowniejsza Ze Wszystkich Żon”) Bliżej mogliście nas poznać z serii artykułów w "Przyjaciółce":)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj