Wolność na ulicy

2

Na Górnym Śląsku dwóch chłopaków myje okna samochodom na skrzyżowaniach. Dzięki temu zarabiają na tyle rozsądne pieniądze, że nie muszą brać zasiłku, ani jak sami mówią kraść. Ich postawa to żywy obraz wolności obywatelskiej i kapitalizmu. Ludzie mogą wziąć sprawy w swoje ręce i radzić sobie z życiem. Jednak reportaż, w którym występowali, nie był o afirmacji oddolnych inicjatyw. Ten reportaż opowiadał o tym jak górnośląskiej policji udaje się walczyć z tego typu działalnością. Pani rzecznik z uśmiechem na twarzy informowała, że doprowadzili do momentu, w którym na górnym śląsku nie ma już w ogóle podobnych osób. A tych dwóch chłopaków to ostatnia ostoja partyzantów.

I zastanawiamy się jaki jest tego sens. Dlaczego my tak systemowo niszczymy inicjatywy, przedsiębiorczość i zaradność. Tych dwóch chłopaków to dwa problemy mniej dla nas wszystkich. Mają pracę, mają pieniądze, mają zajęcie. Skoro pracują tak od kilku lat, to znaczy też, że musi być zapotrzebowanie na ich usługi, bo przecież nie robiliby tego hobbystycznie. Są wiec spełnione ważne biznesowe przesłanki, że to co robią jest dobre.

Dlaczego więc nie mogą tego kontynuować? Podobno z powodu bezpieczeństwa. Ale jako, że nie słyszeliśmy nigdy o przypadku potrącenia osoby, która myje szyby na skrzyżowaniu, zakładamy, że nie jest to poważny problem. Pojawiły się też zarzuty, że kierowcy się skarżą, że te osoby im przeszkadzają, ale chyba taka ich praca. A więc usunięto ich z ulic, bo nie podobało się to innym osobom. I zastanawiamy się dlaczego jedni mają większe prawo do przebywania na ulicy niż inni.

Ten temat jest szerszy i pokazuje jak my sami stawiamy siebie w stosunku do przestrzeni publicznej, czy mamy rzeczywiście do niej prawo i czy możemy w sposób wolny z niej korzystać. Przykładów, że może być inaczej jest na świecie wiele, ale odniesiemy się do przykładów z Chile, bo tutaj to obserwujemy, ale też dlatego, żeby pokazać, że jest to problem kulturowy, a nie związany z rozwojem gospodarczym, bo Chile i Polska w rankingach rozwoju zazwyczaj dzieli tylko kilka pozycji.

W Chile czuć, że ulica należy do ludzi. Mycie okien to przykład mało kreatywnego biznesu tutaj. Bardzo popularne są występy podczas postoju na światłach. Ludzie żonglują, grają na instrumentach, jeżdżą na jednokołowych rowerach i zarabiają w ten sposób pieniądze. Nie jest to na pewno mniej niebezpieczne niż mycie okien. Widzieliśmy również jak człowiek przy zjeździe z autostrady na pasie zieleni postawił piec i wypiekał bułki. I ludzie je kupowali. Na ulicach co chwilę mijamy kogoś z wózkiem z supermarketu wypełnionym owocami, sprzedającego świeżo wyciskany sok. W metrze spotykamy ludzi z torbą cukierków, chrupkami, czekoladami, którzy sprzedają je na sztuki. Nie wydaje nam się, aby kogokolwiek pytali o zgodę.

W Chile policja nie interesuje się takimi osobami. Tutaj ulica, skwer, park, jest dla wszystkich, a to jak z tej przestrzeni korzystasz zależy od ciebie i dopóki nie wyrządzasz nikomu krzywdy, nikt nie będzie cię za to karał. A to odczuwa się w wielu aspektach funkcjonowania ludzi i miasta. Można przechodzić przez ulicę w każdym miejscu, można przechodzić na czerwonym. Nie trzeba się z tym kryć i zamiast patrzeć czy coś nie jedzie obserwować, czy nie dostaniemy mandatu. Rowerem też można jeździć po chodnikach, bo jak w większości miejsc na świecie tak jest najwygodniej gdy nie ma ścieżki rowerowej. Rowery po chodnikach jeżdżą wolniej i wszyscy dostosowują się do siebie, bo przestrzeń jest wspólna. Tymczasem w Polsce można dostać mandat za dojechanie do stacji roweru miejskiego, która jest na chodniku.

Tutaj od nas zależy jak w mieście funkcjonujemy, systemy czy instytucje mają nam w tym pomagać, a nie przeszkadzać. Jak widać pozostawienie przestrzeni ludziom i zaufanie, że będą z niej dobrze korzystać nie powoduje niczego złego, wręcz przeciwnie, są wolni i dzięki temu może bardziej szczęśliwi?!
DSCN4730-1024x768
DSCN4430-1024x576
20150313_125645-945x569
DSCN8431-1024x717


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułKOCIA WYSPA
Następny artykułCzy Turcy piją alkohol?
ChwilewChile
Chwile w Chile to Ania i Michał. Kilka najbliższych miesięcy spędzimy w stolicy Chile, skąd chcielibyśmy dzielić się naszymi doświadczeniami z codziennego życia, obserwacjami, relacjami z wydarzeń i podróży. Zawodowo rozwijamy start-up w ramach programu Start-Up Chile i to właśnie jest powód, dla którego przywędrowaliśmy do tej części świata. Od dawna chcieliśmy odbyć podróż po Ameryce Południowej, więc tym bardziej jesteśmy szczęśliwi, że przyszło nam tu trochę pomieszkać, w ten sposób najlepiej poznaje się inną kulturę. Obecnie jesteśmy w Chile a później? zobaczymy.. gdziekolwiek będziemy chcielibyśmy pisać o świecie, jest zbyt ciekawy, by zatrzymywać go dla siebie.

2 KOMENTARZE

  1. Nie, ale jeżdżę na koniu. Na skrzyżowaniu do mnie podchodzą i leją wodę w pysk. Ten wierzga, ja spadam, potem muszę go szukać po całym mieście. Same problemy z tymi ludźmi co myją okna.

    Tak, mam samochód i nigdy nie spotkała mnie taka sytuacja. Nie słyszałem też nigdy, aby ktokolwiek miał porysowaną szybę przez to. Opisujesz wymyśloną rzeczywistość.

  2. Masz w ogóle samochód? Doświadczyłeś kiedyś tego „mycia” szyb? Dresiarze bez pytania leją brudną wodę na szybę, rozcierają ten syf a potem stoją z łapą wyciągniętą po kasę. A jak ktoś ma szyby zapiaszczone to mu dodatkowo porysują.
    To nie jest mycie tylko wymuszanie haraczu i ma być wytępione.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj