Na początku września Moskwa obchodzi swoje urodziny. Razem z nią: najstarsze łaźnie rosyjskie (206 lat) – Sandunowskie Banie. W ubiegłym roku miałam okazję je zwiedzać i zapewniam, że miejsce jest warte zaliczenia. Co prawda najciekawsza, najlepsza i najpiękniejsza część jest zarezerwowana tylko i wyłącznie dla mężczyzn (normalka), ale jest sposób na wejście do tego tajemniczego przybytku – we wtorki czyli w dzień sanitarny.
Poczucie, że oto wchodzi się do świata przez lata dla kobiet zupełnie niedostępnego, dodaje smaczku tej arcyciekawej wycieczce. Jest też czarujący przewodnik, etatowy pracownik łaźni, który ze swadą opowiada różne ciekawostki i anegdoty.
Przedsionek w styku rokoko daje przedsmak luksusu. Potem przebieralnia (gotyk!), z osobnymi kabinami dla Vipów jeszcze ważniejszych niż wszystkie Vipy, które tu przychodzą (ci mniej ważni się rozbierają na oczach współtowarzyszy). A Vipów przychodzi tu sporo, od świata polityki poczynając (pewnie wyparzenie się pozwala ze świeżą głową podjąć np. decyzje o sankcjach albo o zakazie chodzenia na szpilkach), na sportowcach i aktorach kończąc. Tak było od samego początku, a jednymi ze stałych bywalców bani byli Aleksander Puszkin czy Fiodor Szalapin. Ostatnią salą jest sala basenowa zbudowana w stylu mauretańskim.
Rosyjska bania jest ważnym elementem tradycji, występuje w wielu filmach radzieckich i rosyjskich, na przykład słynna komedia gangsterska z przełomu lat 90-/2000 zaczyna się sceną na sandunowskim basenie. W bani można się pozbyć kaca (sposób znajomego z Ukrainy: bania, a potem barszcz i sok z kiszenia ogórków; myślę, że trzeba też mieć silne serce do tego), a można i kaca nabawić (świętowanie Nowego Roku w bani przez grupę przyjaciół stało się początkiem lawiny przygód w słynnej komedii z Barbarą Brylską, „Ironia losu czyli z lekką parą”.) Rosyjska bania jest uniwersalna (temperaturę można w niej regulować dowolnie), zdrowa i krzepka jak ruski mużyk (chyba już tylko tu stosuje się chłostę witkami brzozowymi).
Sanduny zbudował Siła Sandunow, aktor przy dworze Katarzyny Wielkiej, za klejnoty oferowane jego żonie przez carycę. Były to pierwsze banie zbudowane z nowymi zasadami higieny – wszystkie ich elementy, włącznie z sufitami, można było wyszorować. Pewnie też między innymi dlatego ostały się do dziś. Sanduny trzeba zwiedzić koniecznie, choć niekoniecznie z nich korzystać. O wiele taniej, a może i przyjemniej wychodzi wynajęcie mniejszych bani prywatnych.
Na koniec informacja dla czytelników z Moskwy i okolic – 30 września 2014, po raz pierwszy w historii, Sanduny, to „męskie carstwo”, urządzają damski dzień w męskich łaźniach. Za jedyne 2300 rubli będzie można skorzystać z bani, posłuchać o historii tego miejsca, zasięgnąć porad kosmetycznych, wysłuchać wykładów o pilingu, masażach itp. Program tutaj: Damski dzień w Sandunach
http://www.sanduny.ru/
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy: 8
Wszystkie wyświetlenia strony: 13