Nepal – początek.

1

Ludzie piszą o wakacjach dobrze lub źle, ale na pewno nie obiektywnie. Piszą dobrze, żeby nie słyszeć rzeczy w stylu „po co tam poleciałeś”, albo źle, bo są tak przyzwyczajeni do srania w złoty kibel, że muszą narzekać zawsze i na wszystko.

Moje Nepalskie doświadczenia rozjechały się z internetowymi opisami jak narty czterolatka, dlatego pomyślałem, że wprowadzę trochę równowagi w te piękne wschody Słońca nad Himalajami, bo przecież nawet buddyjscy mnisi nie pierdzą pierwiosnkami.

Gdyby Nepal był uczniem w mojej klasie na pewno bym go lubił. Himalaje, rzecz jasna, podnoszą mu średnią znacznie, ale generalnie to raczej zadatków na prymusa nie ma. Parafrazując klasyka: Kaczka, to max, co może z niego być.

Zobacz najnowsze wpisy blogerzy.org

Nie minął jeszcze rok od trzęsienia ziemi, które pozamiatało krajem i być może przed katastrofą cała ta mityczna moskitiera trzymała się na bambusowej ramie, ale zdaje się, musiała niedawno klęknąć.

Spróbuję napisać ze dwa posty o tym pięknym kraju tak, żeby było widać, że nie jestem z Orbisu. Tak, żeby było wiadomo, że świat jest zwykłą laską, która musi się malować i perfumować, bo inaczej jest brzydki i śmierdzi.

Nie będzie po kolei, to nie muzeum ziemi kujawskiej.

organiczny text https://nepalski.wordpress.com/
pejsbóg – Krótkie podróże


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy: 1

Wszystkie wyświetlenia strony: 2

Poprzedni artykułWakacyjna apteczka
Następny artykułPistacje – wyspa Egina
Blogerzy.org
Wpisy redakcyjne.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj