Nauczyciel poszukiwany czyli szkolnictwo w Szwecji

0

Wielu Polaków marzy, aby posłać swe dzieci do zagranicznych szkół w nadziei na lepsze wykształcenie. Ale czy warto je posyłać do szwedzkiej szkoły?

Szkolnictwo w Szwecji nie jest na zbyt wysokim poziomie. Odkąd szkołę zdecentralizowano na początku lat 90-tych, zaczął się upadek szwedzkiego szkolnictwa. W bardzo krótkim czasie szkolnictwo przekształciło się w najbardziej zdecentralizowane w Europie. Jednocześnie wprowadzono reformę o tak zwanych wolnych szkołach, a więc prywatnych, które można wybrać bez względu na miejsce zamieszkania a tym samym przynależności terytorialnej. Szkoły te miały zagwarantować nauczanie na wysokim poziomie. Pomimo dobrych intencji reforma ta nie przyniosła pożądanych efektów i dzisiaj państwo musi wziąć na nowo swą odpowiedzialność. Cele nauczania nie są osiągane, pochodzenie i  zamieszkanie dzieci decydują czy i w jakim stopniu im się powiedzie w szkole. Gmina jako organ zarządzający nie jest w stanie zapewnić równoważności szkolnictwa. W okresie decentralizacji wyniki nauczania spadały systematycznie a różnice w nauczaniu wzrastają w szwedzkiej szkole.To najbardziej dotyczy słabych uczniów, których rodzice nie mają zbyt długiej edukacji szkolnej. Kolejną przyczyną upadku szkolnictwa są ciągłe cięcia budżetowe i co za tym idzie przymusowe oszczędności. Porównując na przykład ilość nauczycieli na 100 uczniów gołym okiem widać, że ilość ta jest o wiele niższa w szkołach prywatnych niż gminnych.

Jeszcze w połowie lat 90-tych szkolnictwo szwedzkie było najbardziej zrównoważne na świecie. To była chluba kraju. Rodzice ufali, że społeczeństwo weźmie  swą odpowiedzialność i da wszystkim uczniom dobre wykształcenie i że wszystkie dzieci będą uczęszczać do dobrych szkół i że wszystkie szkoły będą dobrymi szkołami. Wysokie ambicje gdzieś się zagubiły po drodze i zaczęto dostosowywać szkołę do rynku. Coraz mniej poważnie traktuje się paragrafy szkoły, które stanowią, że edukacja powinna być równoważna.

Dziś rosną luki pomiędzy uczniami oraz pomiędzy szkołami. Różnice w wynikach między szkołami podwoiły się od 1990 roku. W szkołach i między szkołami zawsze była pewna segregacja, zwłaszcza w obszarach miejskich, gdzie status zamieszkania odgrywa większą rolę. Dzięki swobodnemu wyborowi szkoły sortuje się uczniów do różnych szkół według socjoekonomicznego podłoża i przede wszystkim według wykształcenia rodziców i ich statusu. Ci rodzice, którzy aktywnie wybierają szkołę dla swych pociech są najczęściej dobrze wykształceni i bardziej zainteresowani wynikami szkolnymi swych dzieci. W niezależnych szkołach średnio 65 procent rodziców ma wykształcenie policealne w porównaniu do 50 procent w komunalnych.

Dzieci rodziców dobrze wykształconych, w klasie 9 otrzymują średnio 232,6 punktów.To jest wysoko ponad średnią – 211,4. Uczniowie, których rodzice mają tylko podstawowe wykształcenie mają średnio tylko 158,1 punktów, co oznacza, że wszystkie przedmioty nie są im zaliczone. Do tego wymagana jest liczba 160 punktów. Jeśli rodzice mają wykształcenie średnie liczba zdobytych punktów zwiększa się do 195.6, ale jest nadal znacznie poniżej średniej.

Szkoła podstawowa jest obowiązkowa, średnia już nie. Uczniowie mają prawo żądać wysokiej jakości nauczania bez względu na to gdzie mieszkają albo kim są ich rodzice.

Obrazek

Obrazek

Ostatnimi laty mówi się również o tym, że co piąty nauczyciel rozważa możliwość zmiany pracy. Zaczyna brakować nauczycieli – zwłaszcza przedmiotów ścisłych. Nauczyciele chemii, biologii, fizyki i techniki oraz matematyki są poszukiwani. Praca nauczyciela nie jest doceniana. Dużo pracy, brak szacunku, narażenie na poniżanie ze strony uczniów i rodziców. Nauczyciel jest pewnego rodzaju workiem treningowym, na którym każdy może wyładować swoją agresję ale on czy on sam nie może zrobić zbyt wiele. Zarobki, w porównaniu z innymi zawodami wymagającymi studiów, są dużo niższe. A mówi się, że to szkoła (czytaj nauczyciele) kształtuje przyszłe społeczeństwo. Jednak to nie ma odzwierciedlenia w portfelu.

Obrazek

Aby umocnić status nauczyciela wprowadzono w roku 2011 legitymacje nauczycielskie, które obowiązują od 1 grudnia 2013 roku. Reforma ta wprowadzona została błyskawicznie. Rządzący nie do końca przewidzieli skutki tak szybkiego i niedopracowanego działania. Sposób przeprowadzenia reformy pozostawia wiele do życzenia. Wielu nauczycieli nagle stało się nauczycielami niewykwalifikowanymi według nowych obowiązujących przepisów. Podniósł się lament. Związki zawodowe nauczycieli zgłosiły protest do rządu i ten wycofał się częściowo. Wielu nauczycieli złożyło odwołania i ich kwalifikacje rozstrzyga sąd. Sam proces weryfikacji kwalifikacji poszczególnych nauczycieli trwał w wielu przypadkach po dwa lata. Praktycznie wszyscy nauczyciele byli sfrustrowani legitymacjami. To było jak rosyjska ruletka – otrzymam legitymację zgodną z moim wykształceniem albo będę mile lub niemile zaskoczona. Rząd ponownie zmienia przepisy i wielu nauczycieli, aby otrzymać odpowiednią legitymację, musi składać wniosek na nowo.

Kolejnym krokiem w celu podniesienia statusu nauczyciela jest stopniowe wprowadzanie podwyżek płac dla nauczycieli. Związki żądają minimum 10 000 koron podwyżki, ale rząd jest oporny i tłumaczy się brakiem funduszy i mówi, że to gminy są odpowiedzialne za płace i że mają na to swój budżet (który i tak nie wystarcza – stąd wszelkiego rodzaju cięcia).

Odnośnie cięć – szkoły również oszczędzają na wszystkim na czym się da. Zwłaszcza na sprzątaniu. W ubikacjach śmierdzi moczem, tumany kurzu panoszą się w każdym kącie. Ja wiem, że to uczniowie są częściowo winni za to, że ubikacje wyglądają tak jak wyglądają, ale i tak trzeba je przecież sprzątnąć. Wielu wstrzymuje się całymi dniami – to z kolei rodzi problemy zdrowotne.

Obrazek

Innym, ogromnym problemem jest fakt, że praktycznie jest dozwolone, aby prywatni właściciele szkół byli nastawieni na zysk. Za każdym uczniem idą pieniądze. Im więcej uczniów uda się przyciągnąć do szkoły tym większa kasa dla właściciela – zazwyczaj jakiegoś koncernu. A potem szybko ogłasza się upadłość koncernu i żegnaj szkoło. Uczniowie pozostają na lodzie. A wtedy to gmina musi znaleźć szkołę dla tych dzieci. Ci, którzy byli za prywatnymi szkołami, mieli na myśli, że konkurencja podniesie poziom nauczania. Niestety tak się nie stało. Chyba nikt nie przewidział, że luki w prawie zostaną wykorzystane, i że kapitaliści będą napychać swoje kieszenie nie przejmując się za bardzo uczniami i ich wynikami.

Każdy rodzic chce dla swojego dziecka szkoły najlepszej z możliwych. Niestety dzisiejszy system przeniósł fokus z tego aby żądać dobrej szkoły dla wszystkich na to, aby wybrać dobrą szkołę dla własnego dziecka.


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułŚwiątynia Shwedogon – złota pagoda
Następny artykułMydło „made by me”, czyli idę do szkoły w Niemczech cz.1
Szwedka z wyboru
Witam wszystkich, mam na imię Dorota i od ponad dziesięciu lat mieszkam w Szwecji – w obrębie Sztokholmu. To nie jest tak, że znalazłam się tutaj przypadkowo. Wybór Szwecji był wyborem świadomym i jednocześnie zrealizowaniem moich dziecięcych marzeń. Odkąd tylko pamiętam zawsze chciałam mieszkać w Szwecji….i nie pytajcie dlaczego, bo nie umiem Wam na to odpowiedzieć. Dzisiaj z perspektywy czasu, zarówno ja jak i mój mąż, twierdzimy że to przeznaczenie mnie tu skierowało :) Tak więc od prawie dziesięciu lat uczę się tej Szwecji, czasem jakby na pamieć, smakuję , doświadczam, chwilami odkrywam ją na nowo – ona cały czas mnie zaskakuje. To nie jest też tak, że straciłam kontakt z moją Polską – nie, ja zyskałam drugą ojczyznę – mój drugi dom. Polska na zawsze pozostanie na pierwszym miejscu. Ma przecież tyle cudownych miejsc, ludzi jak również wad, ale te ma też Szwecja.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj