Caryca Maria Fiodorowna, de domo Dagmara Duńska, była rozczarowana swoim wielkanocnym prezentem wiosną 1885 roku.
Zamiast biżuterii, którą tak hojnie ją obdarzał zakochany car Aleksander III, zobaczyła sześciocentymetrowe jajko, pokryte białą emalią. Nie było to jednak zwykłe jajko i car z uciechą zaczął pokazywać małżonce ukryte niespodzianki. Po naciśnięciu ukrytego mechanizmu połówka jajka odskoczyła, odrywając żółtko z matowego złota. Żółtko kryło w sobie złotą kurę z rubinowymi oczkami. Po przekręceniu ogona kurki oczom carycy, jak opisywała w listach, ukazała się miniaturowa korona Romanowów, a w tej koronie znalazła jeszcze złoty pierścionek z rubinem (zamieniony. Prawdziwy majstersztyk! Takie cudeńko wykonał na zlecenie cara Piotr Fabergé (a w zasadzie jego mistrz Michaił Pierchinyj), który stał się ulubionym jubilerem carskiego dworu i zyskał nieśmiertelną sławę po dziś dzień.

Sam Piotr Karl Fabergé był niezwykle ciekawą postacią. Przerósł umiejętnościami i bogactwem swojego ojca, a z carem jadał śniadania, przybywając w starych i zniszczonych ubraniach (jak żartował Aleksander III, sam zresztą nazywany carem-chłopem, innej odzieży nie posiadał). Piotr był z pochodzenia Niemcem, jednym z kilkumilionowej mniejszości, przybyłej do imperium jeszcze z księżniczką Zofią, znaną później jako genialna caryca Katarzyna II Wielka. Przyszły jubiler urodził się w Sankt Petersburgu i mieszkał w tym pięknym mieście aż do rewolucji październikowej, na ulicy Morskiej. Fabergé był prawdziwym rosyjskim patriotą, co miało duże znaczenie dla carycy Marii Fiodorowny, organicznie nie znoszącej wszystkiego co niemieckie. Pracownia jubilera zatrudniała kilkaset osób, które pracowały na sprzęcie bardzo podobnym do współczesnego, oczywiście oprócz mikroskopów. Najważniejsze w tej pracy były sprawne i uważne ręce oraz podobno … pasek, do poganiania i karcenia opieszałych. Fabergé wypuszczał przepiękne figurki zwierząt, sztućce i zastawy stołowe, a nawet tak przyziemne, wydawałoby się przedmioty jak komplety do manicure czy termometry. Najbardziej jednak zasłynął właśnie cudownymi jajkami, które do dziś budzą pożądanie i emocje, jako że wiele z nich zaginęło w rewolucyjnej i wojennej zawierusze.

Po 1885 roku Maria Fiodorowna otrzymała jeszcze 10 biżuteryjnych jajek od męża, a po jego przedwczesnej śmierci tradycję wielkanocnego podarunku kontynuował syn carskiej pary, Mikołaj II, car wielce nieudolny, ale hojny, który zginął później z rąk bolszewików. Mikołaj II Romanow zamówił w sumie 40 jajek, gdyż obdarowywał co roku i matkę, i swoją żonę (Niemkę, jak z przekąsem podkreślała caryca-wdowa).


Ale nie tylko carska rodzina zamawiała cudowne jajka. 7 sztuk, niektóre nawet bogatsze i okazalsze od carskich, otrzymała od drugiego męża Barbara Kelch, z domu Bazanowa. Jajka zamawiał również książę Jusupow i księżna Marlboro.

Część jajek znajduje się dziś w petersburskim muzeum Fabergé, do którego odwiedzenia serdecznie namawiam. Część – w prywatnych i państwowych kolekcjach na całym świecie. Wiele jajek jednak zaginęło podczas rewolucji i do dziś są przedmiotem pożądania poszukiwaczy skarbów. Historię osnutą wokół poszukiwań kosztowności Fabergé napisał Krzysztof Bochus w swoim najnowszym kryminale „Boski znak”, który warto przeczytać, gdyż autor, oprócz porządnego dreszczyka emocji, daje również solidne tło historyczne.

W latach 1921-1930 bezcenne jaja Fabergé i odnalezione inne precjoza zostały przez bolszewików sprzedane zagranicznym antykwariuszom, handlarzom i zwykłym czasem zwykłym spekulantom. Carska rodzina zginęła, caryca-wdowa Maria Fiodorowna uciekła do Danii statkiem z Krymu poprzez Wielką Brytanię, uwożąc zaledwie kilka jajek. Piotr Fabergé ewakuował się po rewolucji do Paryża i praktycznie nic ze sobą nie zabrał, mając nadzieję, że wróci wkrótce do swojego pałacyku na Morskiej. Spośród 52 ukończonych cesarskich jaj Fabergé tylko 10 pozostało w Rosji, pozostałe 42 znalazły się w Nowym Yorku, Paryżu, Londynie, a nawet w Polsce. 6 jajek pozostaje do tej pory zaginionych i znane są tylko ich nazwy, nie zachowały się nawet fotografie.

Pracownia pod szyldem Faberge działa do dziś i można zamówić prześliczne wyroby biżuteryjne, z bezpłatną dostawą na cały świat (nic dziwnego, skoro najskromniejsze kolczyki to wydatek ok. 5 tys. EUR). Natomiast za 50-60 zł można nabyć jajka i biżuterię „w stylu Faberge”, bardzo udaną. Ja dostałam kiedyś w prezencie od kolegi z Petersburga łańcuszek z zawieszką w formie jajka, oczywiście nie oryginalny – cenię go za piękno i wartość sentymentalną.

Niektórzy krytykowali zbytkowne jajka i negowali ich wartość artystyczną. Bardzo negatywne wypowiadał się na ich temat np. pisarz Władimir Nabokow. A wam podobają się te drogie cudeńka?
Źródła:
https://www.faberge.com/ru-ru/the-world-of-faberge/the-imperial-eggs
Muzeum Faberge: Sankt Petersburg, Nabierieżnaja Rzeki Fontanka 21, Pałac Szuwałowskij, otwarte codziennie od 10 do 21
https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%AF%D0%B9%D1%86%D0%B0_%D0%A4%D0%B0%D0%B1%D0%B5%D1%80%D0%B6%D0%B5
Krzysztof Bochus „Boski znak” Legimi 2020
C. W. Gortner „Maria Fiodorowna. Pamiętnik carycy”, HarperCollins 2018
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy: 28
Wszystkie wyświetlenia strony: 29