W jednym z wywiadów autorka literackiego bloga zadała mi pytanie: Jacy są Bułgarzy? – Zdecydowanie inni – odpowiedziałam. – Wszystko robią na odwrót. Mówiąc tak, kiwają głowami w przeciwnym kierunku niż reszta Europy, tańczą i śpiewają w niespotykanym nigdzie indziej rytmie (muzykoznawcy określają go mianem „takty bułgarskie”), jak mówią „na prawo” to znaczy, że idą prosto, „zapałka” to u nich zapalniczka, „bułka” to panna młoda, a ślub to „brak”. Na pewno żyją na większym luzie, są bardzo sympatyczni, otwarci i towarzyscy, mówią sobie na „ty” (niezwykle rzadko używają formy pan/i), są przesądni i wierzą w magię, także w magię ziół.
To, co powiedziałam odnosi się nie tylko do Bułgarów, bo tak samo kiwają głowami i podobni mentalnie są także Grecy i Macedończycy. Oczywiście, zgodnie ze starą prawdą „Kto z kim przystaje…” zaraziłam się tym i owym. Na całym, górzystym półwyspie trzeba spieszyć się powoli. O tym, żeby nie poganiać czasu przypomina mi niekiedy mój mąż, nieodrodne „dziecko” Bałkanów. Upewniam się tu, co krok, że „zawsze warto łapać dobre chwile, malutkie elementy, z których buduje się szczęście. Są jak grosiki, składające się na fortunę. Na Bałkanach się je docenia…”
Ostatnie słowa to cytat z mojej książki „W bałkańskim kociołku” o paradoksalnie najmniej znanym krańcu Europy. W jednym z rozdziałów zacytowałam przetłumaczone przeze mnie fragmenty tekstu (niepozbawionej autoironii) piosenki „Bałkański syndrom”. W jakimś stopniu odpowiada ona na pytanie: Jacy są Bułgarzy?
„Na samym końcu Europy żyjemy powoli i mamy tu raj. W dziwne obyczaje jesteśmy bogaci. Biedne życie przeżywamy po junacku, według też dziwnych, niepisanych praw. Ale… co poradzić na bałkański syndrom?
Pijemy wino z gorzkim posmakiem, na pamięć znamy dwieście rytmów. Każdy czaruje. Dwa zyskuje. Pięć traci. Ale… ze wszystkich jesteśmy naj. Zazdrośnie pilnują przedpokoju w swoim szengeńskim Euro-domu. Nie mają za to w sercach naszego wirusa – bałkańskiego syndromu.” – śpiewa Toni Dimitrova.
Każdego, kto ma ochotę zajrzeć do mojego świata, zapraszam. Żeby Czytelnik mógł poczuć smak Bałkanów w książce jest kilkanaście przepisów na bałkańskie dania.
Opis okładkowy (Wydawnictwo Bernardinum „W bałkańskim kociołku” oprawa twarda)
Krótki, wakacyjny pobyt w Bułgarii okazał się nie mieć końca. W niecodziennych okolicznościach autorka poznała swojego męża – dziecko Bałkanów (syna Macedończyka i Trakijki z greckiego miasta nad Morzem Egejskim; urodził się i dorastał w Bułgarii). Połowę życia spędziła na kolorowym krańcu Europy, gdzie europejskość miesza się z orientem, przeszłość nie zamierza całkowicie ustąpić miejsca teraźniejszości, a życie wre, choć toczy się wolniej niż gdzie indziej. W książkach pokazuje Bałkany widziane od wnętrza, z perspektywy innej, niż wakacyjny kurort; dzieli się tym, co tam znalazła: mieszaninę narodowości i religii, inną rzeczywistość, specyficzną mentalność, miejsca zapierające dech. Osobiste wspomnienia z życia i podróży znalazły się „W bałkańskim kociołku” obok romantycznych legend, prawdziwych historii, refleksji i anegdot.
Lekkim językiem i stylem autorka prowadzi przez piękne i zagadkowe zakątki, wplatając w tę opowieść nutę magii, sprawiając, że nie czyta się „suchych” faktów, a „przepływa” przez etapy podróży chłonąc każde słowo i delektując się nim. (Michalina Foremska)
To książka, która inspiruje do tego, by żyć wolniej i degustować chwile. (Agnieszka Krizel)
Spis treści, fragmenty książki są na stronie www.dobulgarii.wordpress.com
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy: 99
Wszystkie wyświetlenia strony: 111
Zacytowałam na wstępie swoje słowa. Umknęło mi z tekstu nazwisko Agnieszki Krizel – autorki pytania „Jacy są Bułgarzy?”, zadanego na literackim blogu „Recenzje Agi”. :)