Boże Narodzenie po niemiecku

1

W Polsce mamy swoje tradycje. Swoje zasady, których od lat się trzymamy. Ale czy to znaczy, że tylko nasze, prawdziwie polskie święta, są tymi jedynymi w swoim rodzaju? Osobiście jestem mocno związana z naszymi polskimi tradycjami obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia. Z karpiem, którego nie znoszę na czele, z pierogami, których wiecznie jest za mało, z prezentami, które leżą pod choinką, z wigilijną kolacją pełną ludzi, taką wiecie, niesamowicie pro-rodzinną i magiczną atmosferą, w której notabene wszycy się kłócą (choć chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego), a mimo to, siadają przy wspólnym stole i łamiąc się opłatkiem, składają sobie najlepsze życzenia.

No cóż. W Niemczech Boże Narodzenie wygląda troszkę inaczej. To, że Niemcy są trochę inni, wie każdy, kto choć raz miał okazję tu być. Związane jest to z codziennością ale też ilością wyznań, jakie możemy tu zobaczyć, chociażby w liczbie miejsc świętych dla każdej z tych religii. Ale to nieistotne, bo święta Bożego Narodzenia to jedno z najważniejszych i najbardziej rodzinnych świąt w roku. Trochę wieje hipokryzją, gdy ktoś, kto jest zupełnie innego wyznania, uznaje coś takiego jak klimat świąt Bożego Narodzenia, nieprawdaż? Nooo… niekoniecznie. Sporo ludzi, których znam, uważa nasze bożonarodzeniowe tradycje ozdabiania, dekorowania i oświetlania, za jeden z bardziej magicznych momentów w roku. Dlaczego więc nie uczestniczyć w tym osobiście? Czy ozdabianie domu równa się religii, którą się wyznaje? Otóż to. A domy wyglądają przepięknie!

W Niemczech przygotowania do tego momentu zaczyna się jednak dużo wcześniej jak w Polsce, bo już na początku grudnia. Nikogo nie dziwi montowanie lampek świątecznych już pod koniec listopada, a początek grudnia to już zdecydowany, ostateczny termin.

Dekoruje się mieszkania i domy, zarówno wewnątrz, jak i z zewnątrz, w oknach stawia papierowe figurki, klei niezliczoną ilość gwiazdek lub płatków śniegu do szyb, wiesza wieńce na drzwiach wejściowych i stawia dekoracje w korytarzach.

Wśród elementów dekorujących domy nie brakuje tu także adwentowych wianków (czy jak to się tam zwie), adwentowych talerzy i innych cztero-świeczkowych kompozycji, które są najważniejszą dekoracją domu. Najczęściej wykonuje się je z gałązek jodły lub świerku przystrojone w bardzo różny sposób, czterema świeczkami. Świeczniki te mają przypominać o przeszłości, pomagać przy refleksji. Ile tej refleksji faktycznie w codziennym życiu Niemców, nie mnie oceniać, ale fakt jest taki, że praktycznie większość ludzi mi znajomych, posiada adwentowy świecznik w domu. Gdy już przy adwencie jesteśmy, warto dodać, że kalendarze adwentowe (to te z jakąś słodką niespodzianką w środku) w domu to także jedna z tutejszych tradycji, z której zapewne najwięcej frajdy mają dzieci, ale z tego co wiem – nie tylko one :)

Choinka (Weihnachtsbaum) w niemieckich domach pojawia się coraz wcześniej, już nawet na kilka tygodni przed wigilią, co jeszcze 20 lat wcześniej byłoby nie do pomyślenia i zostałoby uznane za naruszenie tradycji. Nie wiem czy wiecie, ale zwyczaj i piękna tradycja ubierania i strojenia choinki wywodzi się właśnie stąd. Drzewko bożonarodzeniowe pojawiło sie na przełomie XV i XVI w. w Nadrenii. Świerk miał symbolizować drzewko życia, które stało sie dostępne dla ludzi w momencie narodzin Chrystusa. W większości niemieckich domów znajdziemy także drewniany żłobek – malutki model stajenki w jakiej urodził sie Chrystus.

Inną wspaniałą tradycją niemieckich świąt jest pieczenie nie tylko pierników (Lebkuchen), ale też imbirowych ciasteczek (Plätzchen), mających kształt ludzików oraz domków. Wiecie, że Niemcy to tacy tradycjonaliści, że nie potrafią zrozumieć, jak można jeść pierniki w innym momencie w roku :)? Ponadto Niemcy zajadają się najsłynniejszym ciastem bożonarodzeniowym, jakim jest tutaj strucla (Weihnachtsstollen). Jest to rodzaj ciasta drożdżowego z dużą ilością bakalii przede wszystkim rodzynek.

 

Artykuły spożywcze w dużej mierze pojawiają się, tak – możecie się śmiać, już na początku października, i są umiejętnie oddzielane od zniczy przeznaczonych na święto z pierwszego listopada. Tak, moi drodzy – Niemcy zaczynają najwyraźniej zapasy świąteczne zbierać już w październiku. Czy ma to sens, nie wiem, ale z pewnością jest inne. Witryny sklepowe zmienia się wraz z odejściem klimatu „wszystkich świętych”, dekoruje się miasta i ulice. I odrazu robi się piękniej! :)

Jest tutaj taka tradycją, którą uwielbiam, a są nią, odbywające się w wielu miastach niemieckich w czasie adwentu, kiermasze bożonarodzeniowe (Weihnachtsmärkte), które niosą cudowną, świąteczną atmosferę. Na kiermaszu takim można kupić ozdoby choinkowe, lampki, prezenty, słodycze, przyprawy, czyli wszystko co jest ładne i kojarzy sie ze świętami, posłuchać kolęd, a także (lub przede wszystkim, jak kto woli ;)) napić się grzanego wina z przyprawami korzennymi (Glühwein), którego zapach roznosi sie po całym kiermaszu, zjeść potrawy i ciasta bożonarodzeniowe, o których pisałam wyżej.

IMG_1550

Faktyczne święta zaczynają się tutaj 25 a nie 24 grudnia. Jednakowoż, 24 grudnia związany jest z krótszym dniem pracy, i uroczystą kolacją, spędzaną w rodzinnym gronie. Dla gospodyń niemieckich 24 grudnia jest dniem jeszcze wypełnionym ostatnimi przygotowaniami do Świąt. Dlatego w Wigilię nie ma czasu na bardziej wyszukane potrawy. Do kolacji zasiada się wieczorem, po przyjściu z kościoła (nie znają tu pojęcia Pasterki). Życzenia składa sie bez dzielenia się opłatkiem. Nie ma miejsca przy stole dla niespodziewanego gościa, za to przy kolacji każdy pod talerzem znajduje jakiś pieniążek co zapewnić ma rodzinie dostatek przez cały rok. Na niemieckich stołach wigilijnych króluje jednak nie karp, a sałatka kartoflana, różnego rodzaju pieczona kiełbasa i potrawy z kapusty kiszonej, dzieci dostają prawdziwy świąteczny „przydział”, czyli talerz pełen od słodyczy i owoców. Bleeee…. ale smacznie :D Pierwszego dnia świąt na stołach króluje pieczona gęś, czasem jakaś kaczka lub inna wykwintna dziczyzna.

A po kolacji czas na prezenty… Nie, nie! Prezentów nie układa się tutaj pod choinką, a rozstawia na stole tuż przed zasiadaniem do stołu i to właściwie one są pierwszym elementem wigilijnej kolacji (Heiligabend), która odbywa się 24 grudnia wieczorem. Święta Bożego Narodzenia to w Niemczech prawdziwa okazja do spotkania się w rodzinnym gronie. To jedno z najważniejszych świąt, jakie się tutaj obchodzi. A jednak, mimo to, coraz więcej młodych pokoleń łamie te „wypracowane przez lata” tradycje, i na święta pakuje do walizki bikini i japonki. By być jak najdalej od choinek, prezentów, lampek i pierników.

 

Jak Wam się widzą takie święta?

 

Ola (www.alessa.in)


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:

Poprzedni artykułBoże Narodzenie po grecku
Następny artykułPseudo-szwajcarskie tablice rejestracyjne.

1 KOMENTARZ

  1. Miałem już okazję przeżyć dwukrotnie święta w DE. Dobija mnie tutaj komercyjność tego święta, bo można kupić praktycznie wszystko z elementami świątecznymi… z drugiej strony jest radośnie, kolorowo. Moim zdaniem niemieckie obchodzenie świąt jest atrakcyjniejsze niż polskie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj