Chiński smog i koreańskie korpo.

1

CAM02075

Na ogół jestem optymistą i nawet jeżeli danego dnia wstanę lewą nogą to staram się z uśmiechem wysiadać z metra i energicznym krokiem pędzić do biura. Od czasów licealnych marzyłem by pracować w korporacji. Nigdy nie wierzyłem w swoje kreatywne umiejętności tworzenia czegokolwiek samemu (np. własnej działalności). Mój „time management” często pozostawia wiele do życzenia stąd dotrzymywanie nałożonych z góry terminów wychodzi mi znaczenie lepiej niż tych nałożonych przez siebie.

5 grudnia  był jednak jednym z takich dni, kiedy się nie chce do pracy przychodzić. A dlaczego? Przejście od metra do biura zajmuje mi niecałe 5 min, w czwartek czułem się jak w bajkowej krainie. Widoczność rano nie przekraczała kilkudziesięciu metrów. Szybko jednak obudziłem się ze snu kiedy dotarła do mnie myśl, że ta bajkowa mgła to prawie jak trucizna.

W zeszłym tygodniu przez kilka dni w Korei utrzymywał się niesamowicie gęsty smog, połączony z mgłą, który dostaliśmy w prezencie od jakichże hojnych sąsiadów z zachodu. Zanieczyszczenie powietrza przez chiński smog i pył przekroczył dwukrotnie dopuszczalne normy w kilku koreańskich miastach, m.in. w Seulu. Narodowy Koreański Instytut Badań Środowiska zbadał zagęszczenie pyłu w powietrzu i podawał następujące dane dla kilku największych miast: Seul – 218 mikrogramów, Gwangju – 247 mikrogramów, Busan – 272 mikrogramy na metr sześcienny powietrza. No i najistotniejsze, dopuszczalny poziom pyłu to 100 mikrogramów na metr sześcienny. Żeby tego było mało, pył to nie wszystko. Niektóre statystyki mówią, że poziom siarki oraz tlenków azotu zwiększył się aż 4-krotnie w porówaniu z rokiem poprzednim. A tak wyglądało to co mamy za oknem naszego biurowca.

image

No i pewnie zastanawiacie się jak ten smog przekroczył morze i dotarł na półwysep? Otóż te same zachodnie wiatry, które jesienią i końcem lata przynoszą żółte pyły z pustyń Chin oraz Mongolii tym razem wzięły na swój pokład również zanieczyszczenia cywilizacyjne. A Koreańczycy jak to Koreańczycy, dopóki nie wpływało to na ich ekonomię i inne namacalne rzeczy (np. wstrzymanie lotów) sprawę bagatelizowali. Problem stał się jednak na tyle poważny, że sama Prezydent Park rozważa poruszenie problemu czystości powietrza w trakcie swoich planowanych odwiedzin w krajach sąsiedzkich, na początku przyszłego roku.

To jednak nie koniec mojego „niefajnego” dnia. Od minionego poniedziałku, czyli 2 grudnia zmieniono nam zasady paujące w firmie. Zmieniono czas rozpoczęcia pracy z godz. 9:00 na godz. 8:30. Bardziej zaostrzono dotrzymywanie czasu w czasie lunchu. Do tej pory ze względów na kolejki przy windach (budynek ma 33 piętra) można było wyjść na lunch już o godz. 11:30-40 i wrócić nawet o 13:00. Teraz możemy wychodzić najwcześniej maksymalnie o 11:50. W godzinach od 9:00 do 11:00 obowiązują tzw. „godziny intensywnej pracy”. W tym czasie nie wolno wyjść na papierosa, po gume do żucia ze sklepu w podziemiach, niewskazane są również zebrania, itp.. To czas, który ma być poświęcony tylko i wyłącznie na wykonywanie obowiązków danego pracownika. Dział HR przypomina o tym ogłoszeniem w firmowym radiowęźle. Niczym skończyły się moje oczekiwania na ogłoszenia o wcześniejszym wyściu do domu. Wszystkie te nowe ustalenia doprowadzają do sytuacji absurdalnej. Między godziną 8:00 (wtedy przyjeżdżają zakładowe autobusy przywożące pracowników z całego Seulu i okolic), a godz. 8:30 na paterze budynku tworzą się 3 kilkudziesięciometrowe kolejki do wind. Ważne jest to by kartą identyfikacyjną przybić się na bramce wejściowej przed godziną 8:30. Część ludzi cierpliwie stoi w kolejce do windy. Ci, którzy przyjdą później niż 8:20 oszukują system i przybijają kartę, po czym wracają na koniec kolejki by postać kilkanaście minut.

W porze lunchu tragikomedia rozpoczyna swoją drugą odsłonę. Do windy czeka się około 10 min, bo pełne dźwigi przez ten właśnie czas, otwierając drzwi pokazują tylko zmieszane, ale zadowolone lica osób, które pędzą do kafeterii. Kolejka po jedzenie znów układa się w kilkanaście metrów, 4 menu do wyboru i 4 długie węże wygłodniałych białych kołnierzyków. Kiedy już ma się ryż na tacy poirytowanie szaleńczego tłumu mogłoby się wydawać ujarzmione. Nie, to jednak nie koniec, czeka nas kolejne 5 min. krążenia wokół stolików w poszukiwaniu wolnego miejsca . Posiłek, chwila odpoczynku i kolejne kilka minut w kolejce do windy. Przecież trzeba wrócić do stanowiska. Rozliczenie czasowe lunchu: 30 min w kolejce, 20 min. Jedzenie, 10 min. relaks. Przy biurku odblokowuję komputer i sprawdzam maila, jest coś:

Ta wiadomość e-mail skierowana jest do pracowników, którzy przybyli do pracy po ustalonej godzinie 8:30.

Czas Dotarcia

Zespół

Imię i Nazwisko

Numer Pracownika

Miejsce Pracy

2013-12-02 08:30

Media Marketing

L. M.

26****

Twin Towers

Godzina rozpoczęcia pracy w budynku Twin Towers to 8:30.
Prosimy o przestrzeganie obowiązujących zasad.
Ta wiadomość zostanie dostarczona również do Twojego przełożonego.

No tak, spóźniłem się kilka sekund. A przecież powinienem był stawić się w pracy odpowiednio wcześniej, by o 8:30 ja i moje stanowisko było gotowe do pracy.

W czwartek dopadł mnie chyba mój pierwszy poważny dzień, kiedy korporacji znieść nie umiałem. Światła neonów nad biurkami równo poustawianymi w rzędach pod kątem 90° do wielkich okien, wyjątkowo źle działały na moją koncentrację i ogólne samopoczucie. Zewsząd dobiegały zagorzałe dyskusje telefoniczne – kiedy wyłączyłem umysł wszystko brzmiało jak jedna wielka koreańska paplanina. Za oknem mleczna szarość smogu, a w środku ciężkie zakurzone powietrze sztucznie wentylowanej sali.


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułChorwackie zwyczaje bożonarodzeniowe
Następny artykułSlumsy w Bangkoku
yellowinside
Urodziłem się w 1985 roku w małej miejscowości Brodnica. Jestem absolwentem studiów magisterskich Wydziału Nauk Ekonomicznych i Zarządzania na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W 2009 roku przyleciałem do Korei Południowej by odbyć tu trzyletnie “Korean Government Scholarship”. Po rocznym kursie języka koreańskiego w Seulu trafiłem do Gwangju, głównego miasta prowincji Jeollanam. Tam skończyłem 2-letnie studia magisterskie na kierunku Business Administration – Marketing. W Październiku 2012 przeprowadziłem się ponownie do Seulu, a w marcu 2013 zacząłem pracę w koreańskiej korporacji LG Electronics. Na blogu yellowinside.wordpress.com staram się opisywać to co mnie w Korei fascynuje i jak wygląda życie kogoś komu wydaje się, że rozumie kulturę tego kraju. Blog koreanawynos.wordpress.com to próba wizualnego wysłania koreańskich smaków za ocean!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj