Na wielu internetowych turystycznych stronach o Dublinie znajdziecie opis niezliczonej ilości atrakcji związanych z Bożym Narodzeniem. Ja wam proponuję trochę takie bardziej alternatywne, poza przewodnikowe. Ok, trochę przespałam i mogłam Wam część pomysłów podrzucić już na początku grudnia (tym bardziej że część ciekawych rzeczy już się wydarzyła i nie powróci więc nie będę o nich nawet pisać) ale za dużo się dzieje i ciężko mi się było zebrać i Wam napisać.
1. Pierwszy pomysł to w sumie trochę taki otwarty. Polecam wejście do jakiegokolwiek pubu. Kiedyś gdzieś słyszałam, że ktoś porównał wejście do dublińskiego pubu w grudniu jak wejście do obrazka kartki świątecznej. Zastaniecie ciepło bijące z kominka albo i kilku, zapach cynamonu i mince pies (nie pytajcie skąd w pubie), przepiękny wystrój bożonarodzeniowy, dużo światełek. Poczujecie się jakbyście weszli do domu dawno nie widzianego przyjaciela.
2. Zapomnijcie o cynamonowych i innych tego typu smakowo tematycznych kawach w Starbucksie. Idźcie do Butlers Cafe na gorącą białą czekoladę.
3. Wybierzcie się na któryś z wielu tematycznych koncertów w National Concert Hall jak na przykład The Glory of Christmas czy Vladimir’s Viennese Christmas (byłam jakiś czas temu na koncercie Vladimira i jego brata i gorąco polecam)
4. W wigilię możecie się przejść na róg ulicy Grafton z St. Stephen’s Green aby razem z Bono z U2 i różnymi innymi muzykami pośpiewać nie tylko kolędy. To taka w sumie całkiem świeża tradycja – Bono przychodzi pośpiewać z przechodniami od 2009 roku
5. Jak już tak muzycznie to mam jeszcze dla Was jedną propozycję – pójdźcie na koncert kolęd do katedry Christchurch
6. W weekend wybierzcie się do Farmleigh w Phoenix Park. Program jest co roku ten sam, ale i tak z przyjemnością tam wracam. Zerknijcie na Food Market, posłuchajcie chóru o nazwie Barbershop, który śpiewa na wolnym powietrzu w przeróżnych miejscach posiadłości. Chór to jak można się domyśleć po nazwie, sami panowie a zobaczycie ich z daleka bo naszą mikołajowe czapki. Jeśli zechcecie to możecie się przejechać konną bryczką razem z Mikołajem. Wisienką na torcie jest możliwość zwiedzenia przy okazji budynku Farmleigh, zajrzeć do jego niesamowitej biblioteki a na koniec posłuchać (co roku innego) chóru w dostojnej sali balowej z przeogromną choinką. (przy której co roku robię sobie zdjęcie). Występ chóru w sali balowej jest raz dziennie. Dokładny program znajdziecie tutaj
7. Na koniec polecam obowiązkową wycieczkę do sklepu Brown Thomas a raczej jego witryn. Podobno praca nad świątecznymi witrynami tego sklepu zaczyna się już w maju. Podziwianie tychże wystaw i rozmowa o nich to obowiązek każdego Dublińczyka. I taka tradycja. Zanim w tym budynku zagościł Brown Thomas, mieścił się tam kiedyś inny sławny dubliński sklep Switzers (starą nazwę wciąż można dojrzeć na budynku). Starsi Dublińczycy wspominają, że również i tego sklepu wystawy oglądali z zachwytem w grudniu. A była to niezła eskapada i spędzanie wolnego czasu gdyż wybierano się na ich podziwianie całą rodziną. Słyszałam bardzo nostalgiczną opowieść pewnego pana w radiu, który wspominał jak bardzo uwielbiał w tym sklepie zestawy pociągów na torach. Dodał, że to jedyne pociągi jakie „miał” w dzieciństwie więc godzinami stał przed witryną sklepu i wpatrywał się w jeżdżące pociągi zabawkowe.
A spis zwykłych atrakcji znajdziecie między innymi na tej stronie – Dublin at Christmas
Więcej o Irlandii przeczytacie na moim blogu W Krainie Deszczowców
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy:
Wszystkie wyświetlenia strony:
serdecznie zapraszam… w imieniu swoim i Dublina ;)
Aż mam ochotę zaplanować na następny rok pobyt w Dublinie w grudniu:) mam szeroki świąteczny uśmiech po tym poście! pozdrawiam