Dużo pisałam na temat dnia św. Patryka zarówno na swoim prywatnym blogu W Krainie Deszczowców jak i rok temu tutaj. Zrozumiałe więc chyba, że czuję przesyt tematem, ale z drugiej strony, ze względu na Was nie mogę tego dnia całkiem zignorować. Dziś więc wspomnę o kilku rzeczach o których do tej pory (chyba) jeszcze nie pisałam.
Dzień 17 marca jest dniem wolnym od pracy. Nie dajcie się jednak zwieść storetypowi, że wszyscy Irlandczycy idą wtedy na paradę. Wygląda to mniej więcej tak:
– w małych miejscowościach przeważająca większość ludzi idzie na paradę. Na takiej paradzie przemarsz robią wszelkie lokalne biznesy, dzieci z grup tanecznych, szkolnych itp oraz jadą traktory, straż pożarna itp. Jak się domyślacie, w małych miejscowościach parada jest ważnym wydarzeniem towarzyskim loklanej społeczności. Idzie się ją zobaczyć aby spotkać się z sąsiadami, pokibicować siostrzeńcom czy pokazać traktor swoim małym dzieciom. To mniej więcej coś takiego jak obowiązkowe uczestniczenie w festynie na polskich wsiach.
– w większych miejscowościach na paradę idą krewni osób biorących w niej udział, rodziny, które mają dzieci (bo dzieci się upierają), młodzież w celach towarzyskich, turyści.
– Dublin. Na paradę idą turyści oraz wszelcy cudzoziemcy mieszkający czasowo w Dublinie a przede wszystkim Amerykanie którzy całymi niemal setkami biorą w niej udział. Wiele orkiestr, które idą w paradzie są amerykańskie o (podobno) irlandzkich korzeniach. Każdej jednej osobie z orkiestry, która przyleciała aby wziąć udział w paradzie, towarzyszą co najmniej dwie kolejne (rodzina itp). Na paradę idą też dublińskie rodziny ze starszymi dziećmi, które to dzieci nie dadzą się zadowolić paradą w jakiejś małej poddublińskiej miejscowości. No i czasem niektórzy bardzo młodzi ludzie w celach towarzyskich.
Podsumowując, większość Dublińczyków (oraz osób mieszkających w innych większych miejscowościach) uwielbiają dzień św Patryka bo jest dniem wolnym od pracy. Nic wtedy nie robią związanego z tym dniem, a już zapewne nie chodzą na parady.
To jeszcze obalę kolejny mit. Św Patryk jest chyba najbardziej znany z wygnania węży z Irlandii. Obawiam się, że w sumie nie miał ich co wyganiać bo ich tu nigdy nie było, przynajmniej od czasów gdy Irlandia stała się wyspą a następnie była cała pokryta lodem. Jeśli nawet wcześniej były na niej jakieś węże, epoki lodowcowej nie przetrwały.
Porada co zrobić aby dzień św Patryka był wspaniały (według mojego ulubionego kota Pusheen.)
Przypominam, że Irlandia ma jakieś 4,6 miliona mieszkańców. Ponad 34 miliony osób mieszkających w USA twierdzi, że ma w sobie irlandzką krew. Natomiast 122 miliony Amerykanów (39% populacji) świętuje dzień św. Patryka. Oczywiście największa parada to ta w Nowym Jorku nie w Dublinie :)
W myśl hasła #GoGreen4PatricksDay proponuję Wam abyście zrobili sobie koniczynkę. No zróbcie sobie, nie dajcie się prosić!
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy:
Wszystkie wyświetlenia strony:
Bardzo dobrze i rzeczowo podjęty temat, ale to oczywiście tylko moje zdanie.
to prawda, myślę że warto chociaż raz przeżyć taką paradę :)
to musi być niesamowite uczucie uczestniczyć w takim świętowaniu :) Dzień Św, Patryka co prawda staje się coraz bardziej popularny w różnych krajach ale chyba nigdy nie dorówna temu co jest w Irlandii :)