Zrozumieć Greków

7

 

Pamiętam, że kiedy byłam w Grecji pierwszy raz, dużo czasu musiało upłynąć zanim przyzwyczaiłam się do pewnych zachowań, które w Grecji są już standardem. Większość z nich  nie mogłoby mieć miejsca w innej części Europy. Warto być na nie przygotowanym. Poniżej trzy najpopularniejsze sytuacje.

W TAKSÓWCE

Przejażdżka grecką taksówką może być fascynującą przygodą. Po pierwsze i najważniejsze, grecki taksówkarz wie wszystko najlepiej! Ale to w zasadzie nie odróżnia się od polskiego standardu… Z greckim taksówkarzem nigdy nie wchodźcie w żadną  dyskusje, nie wykłócajcie się o trasę, czy cenę – nie rokuje to dla Was najlepiej.

Standardem w Grecji jest to, że jeśli wsiadacie do taksówki jako pierwsi, po drodze dołączyć może kilka innych osób. Pasażerowie  się dosiadają i  wysiadają, czasem nawet jadąc inną trasą. A każdy płaci tu z osobna. Taksówkarz po drodze zawsze musi coś załatwić, kupić kawę, paczkę papierosów, coś komuś dostarczyć. Jeśli pyta się Was, o której macie pociąg, samolot, czy umówione spotkanie, to nie po to żeby ustalić, czy zdąży, ale po to, żeby wiedzieć, ile rzeczy może załatwić po drodze i ile osób przy okazji podwieźć. Wsiadając do greckiej taksówki, nie musicie się jednak stresować. Mimo wszystko, żywi czy też martwi, ale na czas  zawsze zdążycie.

 

 W HOTELU

     Bez dwóch zdań, Grecy mają jedną cechę, która w stu procentach pokrywa się z charakterystyczną cechą Polaków. Chodzi o – kombinowanie! Grecy to urodzeni kombinatorzy i jadąc do tego kraju, trzeba o tym pamiętać. Szczególnie będąc turystą, bo nikogo nie da się tak łatwo nabić w butelkę, jak kogoś  kto właśnie przyjechał pierwszy raz do innego kraju.

      Jeśli hotelarz proponuje cenę, możecie być pewni –  przed chwilą ją zawyżył. Jeśli mówi, że nie ma dwuosobowego pokoju i proponuje trójkę – najpewniej kłamie. Jeśli przy płaceniu dolicza sobie dodatek –  oszukuje. Jeśli prosicie o suszarkę do włosów, a on odpowiada że nie ma –  znaczy to że ma schowaną całą kolekcję. A jak mówi, że nie może czegoś zrobić – to znaczy, że może wszystko!

    Greków, prócz kombinatorstwa, cechuje również, ku zaskoczeniu skrajność. Z jednej strony wydają się  zupełnie bezstresowi. Jednak jeśli uprą się na coś, co ma przynieść im korzyść, będą szukać dziury w całym i nagle, zupełnie niespodziewanie, z godną Niemców precyzją, zaczynają przestrzegać prawa.Wtedy może się zrobić nieciekawie i jedynym ratunkiem jest ostra rozmowa. Nie bójcie się podnosić głosu, walić pięścią w stół – w Grecji to również standard. Natomiast ratunkiem w naprawdę podbramkowych sytuacjach jest turystyczna policja.  Tak jest, w Grecji istnieje coś takiego. Jest to policja mająca za zadanie pomagać turystom, którzy stali się ofiarami łamania turystycznego prawa. Ku zaskoczeniu: ta policja jest bardzo dobrze zorganizowana i naprawdę działa!  Sama raz już z niej korzystałam.
    Wracając do kwestii hoteli. Najsłynniejszym hitem greckich hotelarzy jest to, że zawsze w kwestiach spornych, kiedy racja leży po Waszej stronie, w niewyjaśnionych okolicznościach zapominają angielskiego. Zupełna amnezja! A co najciekawsze, zupełnie  niewyjaśniona, bo jeszcze dzień wcześniej najpewniej słyszeliście, że  używali angielskiego bardzo płynnie…
        Niezaprzeczalnie Grecja jest pięknym krajem, a sami Grecy są ludźmi otwartego serca. Mimo to, warto mieć się na baczności. Może spotkać Was wiele sytuacji sprawdzających, czy Wasza głowa mocno trzyma się karku.
 W AUTOBUSIE

      Na temat greckich autobusów można by  napisać doktorat. Przede wszystkim, nikt nigdy nie wie kiedy przyjeżdżają, a zrozumienie rozkładu jazdy, to łamigłówka godna logistycznego specjalisty. Z resztą, w Grecji żaden autobus  i tak nie jeździ zgodnie z planem, więc zamiast rozgryzać rozkład jazdy, więcej korzyści przyniesie  rozwiązywanie sudoku.  Jeśli już zdecydujecie się na podróż autobusem, zawsze, ale to zawsze o wszystko trzeba pytać  ludzi. Najlepiej jest  śledzić babcie. Im bardziej niepozorna, tym najpewniej wie dobrze co robi.

     Na koniec, moja ukochana, grecka, autobusowa  anegdota.  Zawsze kiedy ją opowiadam, każdy myśli że zmyślam, ale daję słowo – ani trochę mi się nie przewidziało…
        Kiedy studiowałam w Grecji, mieszkałam 5 kilometrów od  uniwersytetu. Jeśli już udało mi się trafić na autobus, zawsze z niego korzystałam, ciesząc się z mojego szczęścia – tego dnia nie musiałam iść na piechotę!
     Pewnego zwyczajnego dnia, do autobusu weszła młoda kobieta. W rękach trzymała  wielką walizę.
-Za 15 minut mam  samolot! Błagam, niech pan zrobi co może! – krzyknęła do kierowcy. Dodam, że lotnisko oddalone było 15 kilometrów, wliczając przejechanie przez centrum  zatłoczonego miasta.
    W oczach kierowcy pojawił się błysk, który jak światło reflektora odbił się w lusterku, oświetlając cały autobus.
-Wsiadaj! – odkrzyknął zaraz. Zamknął wszystkie drzwi i znacząco przełknął ślinę.
    Nie mam pojęcia jak przetrwaliśmy tą podróż, bo starym, wysłużonym gruchotem pędziliśmy 120 na godzinę. Kierowca nie zatrzymał się na żadnym przystanku (!!!), ominął dokładnie wszystkie,  a co najlepsze – o zatrzymanie się, nikt nawet nie ważył się prosić. Gnał ile sił, jakby to było jego życiowe wyzwanie, jakby właśnie odgrywał główną rolę w sensacyjnym filmie. Starsze panie, które właśnie wracały z zakupów zgodnie krzyczały:
-Szybciej! Szybciej! Nie wlecz się tak guzdrało! Pokaż co potrafisz!!!
     Dziewczyna wysiadała i spokojnie zdążyła na samolot. Czego można było się spodziewać –  ten standardowo był opóźniony.
http://salatkapogrecku.blogspot.com/
http://salatkapogrecku.blog.pl/

 

 

 


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułFast food w Hawanie
Następny artykułŻółwie na Filipinach
Dorota Kamińska
Z wykształcenia jestem historykiem sztuki. Z życiowej pasji – wielbicielką wszystkiego, co szeroko rozumiejąc jest piękne. Od ponad dwóch lat mieszkam nad Zatoką Koryncką. Mimo, że wszędzie głośno o greckim kryzysie, nigdzie się stąd nie ruszam! Słońce niezmiennie ma tutaj magiczną jakby moc. Grecja to już chyba moja druga ojczyzna… I uwielbiam o niej pisać!

7 KOMENTARZE

  1. Grecja to pikny kraj.
    Mieszkam tu od 25 lat.
    W każdym jednym kraju są plusy i minusy,
    Kombinatorzy sa wszędzie,nie tylko w Grecji.
    A taksówkarze ,hahaha polscy nie lepsi,nabijają turystów w butelkę ile się da.

  2. A ja mam podobne doświadczenia. Może turystów grecy traktują inaczej, bo podwójne karty w restauracjach były na porządku dziennym. Poza tym pływając jachtem w okolicach Aten, Koryntu, Itea Egina, Poros – zawsze miałem wrażenie, że Grecy chcą na mnie tylko zarobić! Pomogą ale najchętniej za kasę. Poza tym np. Ateny kojarzą mi się z hordami na wpół zdziczałych psów…

  3. Co za wymyslone brednie. Pracuje w Grecji w hotelu od 15 lat. Z żadna z tych sytuacji nie miałam do czynienia. Ale to chyba domena internetu, że każdy moze pisać bez konsekwencji niestworzone historie. Żenujace.

  4. Tak naprawdę to w wielu krajach świata miejscowi cierpią na podobne dolegliwości. Zapominanie jezyka angielskiego to standard. Podobnie zawyżanie cen. Kiedyś na Sri Lance wyrwano nam z ręki menu, które było przeznaczone dla lokalnych i podano nam takie dla obcokrajowców. Oczywiście nie muszę mówić o różnicy w cenach. Ja bym jeszcze dodała brak drobnych do wydania reszty.

  5. Niesamowite glupoty.
    Poniewaz cos moze sie przydazyc,niespodziewanie komus.to nie znaczy ze tak jest wszedzie i zawsze.
    Jestem pewna ze wszyscy maja jakos smieszna lub dziwna historie do opowiedzenia, zyjac gdziekolwiek n.a. swiecie….czy to oznacza ze tak jest standard tam…..?!?!!
    Lol!!!!

  6. Jeny co za bzdury… serio. Jeżdżę taksówkami i nigdy taksówkarz nie załatwiał po drodze swoich sprawa ani nie zabierał przypadkowych ludzi. Zgodzę sie tylko z tym ze autobusy nie maja żadnych rozkładów

  7. z tą taksówką to mnie rozbawiłaś. Natomiast z samolotem to dziewczyna ściemniała a kierowca dał się nabrać. Przecież nie wpuszczą jeśli jest się na lotnisku mniej niż 40 minut przed odlotem. ;)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj