Z miasta do miasta? I tak bez plaży, bez góry, bez jeziora nawet? – cóż pomysł wyjazdu do Madrytu na wypoczynek wydawał się chyba tylko nam atrakcyjny. Fakty są niezaprzeczalne: Madryt nie posiada dostępu do morza, nie znajdziecie tam malowniczych wzgórz ani też jeziora. Mało tego mieszka tam, według oficjalnych statystyk ponad 3 mln ludzi. Czy można wobec tego w ogóle tam wypocząć? W tak ogromnej metropolii?
Można! Madryt posiada wiele miejsc, gdzie czas zwalnia, a właściwie to nie zwalnia tylko rozciąga się. Jednym z nich jest piękny Park Retiro, a w nim czarujące Rosarium i urzekający wdziękiem staw. Można wynająć łódkę i podziwiać otoczenie z tej nietypowej perspektywy. W zacienionych alejkach koło Pałacu Królewskiego również można odetchnąć od piekących promieni słońca. Mało tego Campo del Moro pozwala pławić się w królewskim splendorze i przechadzać ścieżkami, którymi dawniej stąpali królowie Hiszpanii.
Teren Parku Retiro do 1630 roku zajmowały głównie pola i lasy, by w późniejszym okresie stać się miejscem odpoczynku dla władcy Hiszpanii. Stało się to za sprawą pierwszego ministra króla Filipa IV. Hrabia, książę Olivares stworzył wyjątkowy kompleks wypoczynkowy i takim park zostaje do dziś. Chroniąc się w cieniu drzew, obserwowaliśmy grupy trenujące biegi, właścicieli psów, próbujących nauczyć swoich pupili nowych sztuczek, czy grupy dzieci biegające boso po miękkiej trawie.
W pobliżu Retiro w II połowie XVIII wieku założony został Królewski Ogród Botaniczny. Za 2,5 EUR można znaleźć się w naprawdę spektakularnym miejscu
Zobacz najnowsze wpisy Blogerów Ze Świata.
Szczególne wrażenie robi jednak Madryt po zmroku. To właśnie o tej porze można naprawdę wypocząć. Hiszpanie spotykają się w ulubionych knajpach, zwłaszcza tych w okolicach Plaza Mayor i Mercado San Miguel. Ulice stają się gwarne, trochę bardziej krzykliwe, a w powietrzu czuć przyjemną atmosferę odprężenia. Przy smakowitych tapas, małych przekąskach i lekkiej sangrii minuty rozciągają się w godziny. Nie obejrzysz się a już mija północ – a tłum nie rzednie na ulicach.
Z Mardyckim mercado i z Madrytem w ogóle będzie mi się kojarzyć już zawsze smak sangrii Lolea. To smak lata w butelce, serwowany w idealnych porcjach w kieliszkach. Słodycz owoców i delikatne bąbelki nadają lekkości trunkowi. W połączeniu z niewielkimi hiszpańskimi smakołykami, tapasami, sangria Lolea pozwala na długie godziny nieśpiesznej degustacji.
Subiektywny przewodnik po najlepszych miejscach do wypoczynku w mieście znajdziecie w TYM poście.
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy:
Wszystkie wyświetlenia strony: