Oblicza środkowych Indii

0

 

Kiedy tylko nadarzyła mi się okazja pojechania do Indii, od razu z niej skorzystałam. Bo kto by nie chciał, choć na chwilę, wniknąć w ten całkiem odmienny świat.

Przed wyjazdem miałam jakieś swoje wyobrażenie o tym kraju. Zdawałam sobie sprawę jak bardzo różni się od Europy. Jednak już na miejscu wszystkie moje wizje roztrzaskały się o twardy bruk. Czas na kilka moich refleksji i spostrzeżeń. Ale dotyczą one tylko jednego stanu, który udało mi się zobaczyć i nie wiem czy życie w pozostałych regionach wygląda podobnie.

Do Indii udałam się na targi turystyczne. Wszystko odbywało się w regionie Madhya Pradesh, który ze względu na swoje centralne położenie zwany jest „sercem Indii”. Zamieszkuje go ponad 70 mln osób. Główną gałęzią gospodarki jest rolnictwo oraz przemysł tekstylny. To tutaj znajdują się duże plantacje bawełny i manufaktury, gdzie wyrabia się sari.
2000px-india_madhya_pradesh_locator_map-svg
Stolicą Madhya Pradesh jest Bhopal umiejscowiony nad dwoma sztucznie utworzonymi jeziorami. Co ciekawe miasto to zamieszkuje dość spora populacja muzułmanów (ok. 23 %).
p1060436
Jak się okazało sam Bhopal i zachodnia część tego regionu, którą zwiedzałam w ramach Fam Tripu, jest bardzo mało popularna wśród zagranicznych turystów. Podczas mojego pobytu nie widziałam żadnego zwiedzającego spoza kraju.
Dzięki targom turystycznym mogłam zobaczyć dwa oblicza Indii. Z jednej strony luksusowe hotele, z wystawnymi kolacjami, pamiętające jeszcze czasy kolonialne Natomiast zaraz po wyjściu z obiektu ukazywał się całkiem inny świat, od którego nie mogłam oderwać wzroku.
Moja październikowa wyprawa do Indii była pierwszą wizytą w tym kraju i z pewnością nie ostatnią. To co zobaczyłam czasami przyprawiało o wielkie zdumienie, a innym razem budziło niedowierzanie. I nie mówię tutaj o zabytkach. Mam na myśli codzienne życie mieszkańców.
Cała zabawa rozpoczęła się już na lotnisku w Bhopalu. Kiedy wszyscy pasażerowie wysiedli z samolotu i weszli do budynku oczekując na bagaż, strażnik okręcił klamkę u drzwi grubym łańcuchem i zamknął na kłódkę (chyba nie oczekiwano w najbliższym czasie kolejnego samolotu). Po kilkuminutowym chaosie i upewnianiu się czy zostałam przydzielona do dobrego hotelu, mogła wsiąść do autobusu. Najpierw należało oddać bagaż kierowcy, który podał go chłopcu siedzącemu w głębokim bagażniku. Takie miał zajęcie! Układanie i upychanie toreb. Sam autokar okazał się dość przestarzałym modelem, ale wciąż na chodzie i pewnie wyjeździ jeszcze sporo kilometrów nim zostanie przeznaczony na złom. Za całą klimatyzację służyły małe wiatraki przymocowane nad siedzeniami. Po utorowaniu sobie przejazdu na ulicę – ruszyliśmy (…)
Ciekawi jesteście jak wygląda indyjska ulica, hotele oraz jak żyją mieszkańcy? Koniecznie przeczytajcie cały wpis: Wędrująca Ruda w Indiach.

Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułGreczka
Następny artykułUchodźcy na wyspach greckich
wedrujacaruda
Jestem niespokojnym duchem bez stałego miejsca, gdzie mogłabym zarzucić kotwicę. Gnam do przodu, a przed oczami migają mi mijane krajobrazy i ludzie. Nie poszukują regionu, w którym mogłabym pozostać na stałe. Miłuję się w zmianach. Żyję, aby obserwować, poznawać oraz smakować świat wszystkimi zmysłami. W moim otoczeniu nic nie stoi w miejscu. Wszystko się rusza, pulsuje oraz przechodzi ciągłe przemiany. Nie liczę godzin, nie zastanawiam się co będzie za kilka lat. Najistotniejsze są obecne chwile i dni. Odwiązałam liny, opuściłam swoją rodzinną przystań i żegluję. Przede mną wszystkie cudowności oraz niesamowitości tego świata!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj