Hallstatt okiem polskiej bloggerki w Austrii

1

Cały ten szum o Hallstatt

 Jest zimny, pochmurny dzień, być może nawet pada. Patrzycie przez okno i widzicie szare bloki, stare chodniki i wydeptane na skróty ścieżki. I nagle, przypadkiem natrafiacie na galerię pięknych miejsc i widzicie wszystkie te malownicze wioski, piękne miasteczka, kolorowe i zadbane ogródki, góry, jeziora i wszystkie inne cuda. I pomyśleć, że ktoś wstaje rano i ma to wszystko na wyciągnięcie ręki. Niemożliwe? A jednak! A zwłaszcza w Hallstatt.
Zakochałam się w tym miejscu jeszcze zanim zdążyłam je odwiedzić. Pewnego razu przypadkiem zobaczyłam kilka ujęć miasteczka otoczonego górami i już wtedy wiedziałam, że to jest to! Wiedziałam, że muszę się tam wybrać i na własne oczy zobaczyć, czy rzeczywiście jest w tym jakaś magia… i czy to nie tylko magia photoshopa?
Wydaje się bowiem tak bajkowe, że aż mało realne. Tu góry zdają się być wyższe, a woda bardziej mokra. Dziś pokażę wam jak jest naprawdę.
Zainteresowanych innymi podrozami zapraszam tez na bloga TheDailyWonders.pl
Hallstatt kocha deszcz
Kilka pierwszych prób nie było udanych, co nie do końca nas zachęcało. Pomimo tego, że znajdowałam się w Austrii dość często w przeciągu ostatnich kilku miesięcy, niestety za każdym razem, gdy nawet pomyśleliśmy o wybraniu się tam, deszcz zjawiał się jak na zawołanie. Nie żartuję. Najsmutniejszym momentem było przygotowanie całego piknikowego koszyka wraz z aparatami gotowymi na zwiedzanie a później obserwowanie zimnego deszczu za oknem. Ale w końcu nastąpił ten moment i postanowiliśmy wybrać się tam mimo wszystko, zachęceni ładną i słoneczną pogodą w Graz. I tak, zgadliście, zaczęło padać od razu jak wyjechaliśmy z miasta. I nie przestało prawie przez cały czas, który tam spędziliśmy. Co jest z tobą nie tak, Hallstatt?
Dlaczego powinniście odwiedzić Hallstatt?
To niesamowite miasteczko w dolinie otoczonej alpami jest zlokalizowane w górnej części Austrii i znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. To region Salzkammergut, słynnej kopalni soli, którą możecie odwiedzić bez problemu w czasie swojego pobytu w Hallstatt. Z pewnością nacieszycie się tam bliskością natury i widokami – zwłaszcza, że nie uświadczycie tutaj korków, hałasu aut i wielkomiejskiego życia. Czymś co wyróżnia budynki w tym mieście to ich wygląd, który przypomina ten z poprzednich wieków. Zatem można dostrzec drewniane okiennice, dekoracje i piękną architekturę, która została zamrożona w czasie. Zapytacie dlaczego? Z dwóch powodów: poprzez piękno tego miejsca i przez pieniądze, oczywiście. Hallstatt zawsze był uważany za wyjątkowy zakątek, ale z czasem zyskał na sławie na tyle, że został nawet skopiowany i wybudowany w Chinach. Naprawdę, całe bliźniacze miasto zostało otwarte dla turystów w Guangdong w Chinach. Ale nie zatrzymało to tłumów przed odwiedzaniem oryginalnej wersji. Jak dowiedziałam się zaraz po przybyciu na miejsce, mieszkańcy otrzymują wynagrodzenie pieniężne za utrzymywanie swoich domów w odpowiednim stylu i muszą przestrzegać konkretnych reguł.
Oprócz wewnętrznych biznesów, odwiedzenie Hallstatt to świetna lekcja na temat austriackiej kultury, nacieszenia się czasem wolnym w czasie przechadzek, wspinaczek górskich, odwiedzenia kopalni soli, czy słynnego kościoła. Można też wybrać się na wycieczkę statkiem, albo zobaczyć wszystko z góry na tarasie widokowym. Brzmi interesująco?
 Czy Hallstatt rzeczywiście jest takie bajkowe?
I tak i nie. Odwiedzając to miejsce w czasie deszczu muszę stwierdzić, że z pewnością straciło wiele na swoim wyglądzie. Nie mogliśmy pozwolić sobie na piknik na świeżym powietrzu, ani nawet na posiedzenie na ławce i nacieszenie się widokami. Nie odpuściliśmy jednak przechadzek i staraliśmy się odkryć miasteczko od środka, spacerując małymi uliczkami. Deszcz nie jest powodem, by wracać do domu, jednak z całą pewnością działa na niekorzyść. Samo Hallstatt uważam za piękne i wyjątkowe. Zwłaszcza góry zrobiły na mnie ogromne wrażenie, gdy popołudniowa mgła zawisła gdzieś w połowie Alp. Uwielbiałam patrzeć na wodne garaże, w których zaparkowane były motorówki i na wszystkie małomiasteczkowe detale. Szczególną uwagę przykuł zamaskowany sklep Spar (jest to dość popularna sieć marketów w Austrii), który z zewnątrz wyglądał jak lokalny sklep z antykami. Miał drewniane wejście, ozdoby i nawet… drewniane regały! Dopiero po chwili zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to żadne specjalne miejsce, a właśnie zwykły market. :-)
Hallstatt i magia photoshopa
Cóż, niestety większość zdjęć Hallstatt jest nierealistycznie zmienionych. Kolory są super wyraźne, jasne, nienaturalne. Jezioro jest gładkie, niebieskie i idealne. I oczywiście, nie ma turystów. Prawda jest taka, że ta bajkowa otoczka może pęknąć gdy tylko zobaczycie to miejsce na własne oczy i dostrzeżecie, że macie do czynienia z innym typem piękna – tym prawdziwym! Zdjęcia Hallstatt i Hallstatt samo w sobie to dwie różne rzeczy. Polecam odwiedzenie go każdemu, jednak powinniście mieć na uwadze, że wszystkie te urocze broszury są stworzone pod turystów. A skoro o nich mowa, zaraz po przyjeździe istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że natkniecie się na busy z odwiedzającymi (głównie z Azji), na których będziecie wpadali dość często, dopóki będziecie trzymali się najbardziej popularnych ścieżek i miejsc. Aby tego uniknąć i nacieszyć się miastem, nie bójcie się odkrywać. Zajęło nam to kilka minut by zostawić tłumy w tyle i spacerować po wzgórzu, na którym oprócz nas przez większość czasu nie było nikogo.
Pamiętajcie także, że turystyczne miejsce oznacza turystyczne ceny. Jeśli wybieracie się tam samochodem, może wam się spodobać pomysł uniknięcia drogi miejsc parkingowych (od 3euro za godzinę!) i zaparkować trochę dalej, tak jak my. Pomyślcie też o zabraniu swoich własnych porcji pinkinowych, albo termosów z herbatą na chłodniejszy dzień. W końcu nie chodzi o wydawanie, tylko o odkrywanie.
Hallstatt ma też całkiem dobre możliwości transportu – jest tam stacja pociągowa po drugiej stronie jeziora, skąd możecie dostać się do centrum łódką, albo idąc dookoła jeziora i robiąc ogromny spacer. Można przyjechać autobusem, bądź samochodem (ale trzeba liczyć się z problemami z parkingiem).


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułWielkanoc w Hiszpanii
Następny artykułDlaczego nie jeździmy na słoniach?
thedailywonders
Czesć, jestem Magda! Kocham podróże, waniliową kawę i najchętniej przygarnęłabym wszystkie napotkane przeze mnie zwierzęta. Śmiało dołącz do mojego pozytywnego zakątka i zainspiruj się zdrowym stylem życia, budżetowymi podróżami i fotografią. Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się strefa komfortu - wiem coś o tym! Przemierzyłam 3 kraje, by w końcu odnaleźć się w Austrii. Jesteście ciekawi mojej historii? Zajrzyjcie na mojego bloga thedailywonders.pl

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj