Sceptycznie podchodziłem do tego zaszczytnego miana „chińskich Hawajów”, bo wiadomo jakby się ktoś uparł to i Międzyzdroje mogą być polskimi Hawajami, myślałem, że ściema i tyle. Myślałem, że niebieska woda, plaże, palmy itd. to też ściema internetowa, wszakże po drugiej stronie tej samego akwenu, czyli w Wietnamie woda nie była niebieska.
Na szczęście tym razem doznałem miłej niespodzianki. Rzeczywiście było tropikalnie, może nawet za bardzo, a na pewno za dużo słońca jak na moją bladą, białą twarz.
Hainan to najbardziej na południe wysunięty kawałek chińskiego terytorium. Co prawda, z kontynentu płynie się promem tylko 1 godzinę, ale mimo to zmiany są tak wyraźne, że można się zastanawiać jak to możliwe?!? Przede wszystkim chodzi mi o błękit nieba. Na kontynencie to bardzo rzadka przyjemność, natomiast tutaj wprost przeciwnie. Aż chce się żyć widząc ten błękit. Temperatura i roślinność oczywiście też jak najbardziej tropikalna
Chiny nigdy nie kojarzą się z tego typu przyrodą czy miejscem, gdzie można spędzić wczasy pod palmą, pluskając się w ciepłej, błękitnej wodzie. A to błąd!!! Hainan to rzeczywiście tropiki!!!
Jeśli można za pomocą zdjęć opisać jak było, to było tak:
Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)
Unikalni użytkownicy:
Wszystkie wyświetlenia strony: