Lucia czyli święto światła

2

Latem w północnych krajach dni są długie a noce są jasne, jest wtedy pięknie i każdemu chce się żyć.

Zaś zimą dnie są krótkie a noce wydają się nie mieć końca. W długim okresie zimowym, w owianej chłodem i osłoniętej mrokiem Szwecji ludzie tęsknią za światłem niebotycznie. Stąd zamiłowanie do zapalania świec, stawiania lampek w oknach, nie oszczędzanie na oświetleniu. Inaczej  jest w mieście, gdzie wszystko dookoła „świeci” a inaczej zapewne na wsiach, gdzie ciemność jak okiem sięgnąć musi wywoływać pesymistyczne wrażenie.

Ta tęsknota za światłem kulminuje się w okolicach najkrótszych dni w roku, co znalazło ujście w postaci obchodzonego 13 grudnia Dnia Łucji (Luciadagen).

Taka ciemna jest noc w środku zimy.

Ale spójrz – idzie Lucia!

Przychodzi z tym, co dobre

przychodzi ze światłem w koronie.

Tego dnia w całej Szwecji odbywają się pochody ubranych na biało dziewcząt z przewodzącą im Łucją w wianku z płonącymi świecami na głowie i jedną świecą w dłoniach. Na ten orszak mówi się Luciatåget, a na koncert orszaku Luciakonsert. Koncerty z udziałem chórów (Szwecja jest krajem niezwykle rozśpiewanym) odbywają się we wielu kościołach; na wielką skalę w arenach sportowych oraz na kameralną w szkołach, przedszkolach, domach starców i szpitalach.

img_7489

Pierwsze w Szwecji obchody święta Lucia miały miejsce 250 lat temu w roku 1764 w miejscowości Horn w pobliżu Skövde. Przejeżdżał wówczas, 12 grudnia przez miasteczko pewien podróżnik i zatrzymał się tam na nocleg. Nazajutrz rano piękne dziewczę z płonącymi świecami w wianku obudziło go i podało mu kawę z bułeczkami. Mężczyzna był tak oczarowany, że głosił później wszem i wobec o tym, co zobaczył. Opowieść tego mężczyzny okazuje się być pierwszą i najstarszą w Szwecji pisemną wzmianką o obchodach święta Lucia.

Zostać Lucią było zawsze nobilitacją. Zwykle na Lucię wybierano najładniejszą dziewczynę w szkole czy też w całym mieście. I zazwyczaj błękitnooką z długimi, jasnymi włosami. Za Łucją w płonącej koronie kroczą  gęsiego dziewczęta niosące w złożonych jak do modlitwy dłoniach świece, śpiewając wraz z chórem kolędy. I tak sunie powoli i majestatycznie, ta jasna procesja niosąca światło w mroku a kościół wypełnia się przepięknym śpiewem. Niejednego patrzącego na ten cudny pochód wzruszenie ściśnie za gardło i w niejednym oku zabłyśnie łza.

Bo jest coś nieziemsko urzekającego w tym świetlnym orszaku.

Ja zawsze patrzę na pochód przez łzy wzruszenia. Co roku mam okazję zobaczyć orszak Lucii w kościele Storkyrkan. W tym roku zagapiliśmy się i nie zdążyliśmy zarezerwować biletów, ale na szczęście udało się nam znaleźć inny kościół i w miarę przyzwoite miejsca. Ludzie często płacą co roku duże pieniądze za bilety na koncerty Lucii i rezerwują sobie miejsca zawczasu.

Dziś wieczorem wybieram się do kościoła na koncert, dlatego pozwolę sobie zdać relację fotograficzną po powrocie.

Do zobaczenia na blogu Polka w Szwecji!


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułGrudniowe smaki – pepparkakor
Następny artykułLuca nap – węgierskie zwyczaje na św. Łucję

2 KOMENTARZE

  1. czy to święto ma jakieś powiązanie z religią? Jakby Szwedzi mieli w ten dzień wolne od pracy to już normalnie szczyt szczytów

  2. Bardzo fajny wpis. Tradycja związana z tym dniem kojarzona jest głównie ze Skandynawią. A na Węgrzech 13 grudnia mamy wróżby podobne do naszych andrzejkowych i kilka innych śmiesznych zwyczajów ludowych, ale te raczej nie są już praktykowane :)
    pozdrawiam,
    autorka sąsiedniego postu :)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj