Płochaja primieta, czyli zabobony w rosyjskiej kulturze

0
Wierzycie w zabobony? Piątek 13., ogólnie pechowa 13-stka, czarny kot przynoszący pecha, zdejmowanie pierścionka z palca komuś wróży kłótnię itp.? Wydaje się, że w polskiej kulturze występuje tego bardzo dużo, nic bardziej mylnego! Z prawdziwym ogromem wszelkiego rodzaju „plachich primiet”, czyli złych znaków, zetkniecie się w Rosji – tu to dopiero jest raj zabobonów, których ilość i częstotliwość występowania praktycznie w każdej sferze życia czasami graniczy z absurdem, tak jakby świat zbudowany był z samych pułapek, a żeby przetrwać i nie narobić sobie biedy, trzeba posiąść dokładną instrukcję, czyli listę rzeczy, których NIE NALEŻY ROBIĆ. A co gorsza, ludzie w to wierzą, i choć część tych tricków starają się realizować, o drugiej połowie „czarnej listy zachowań” w ogóle nie wiedząc.
Dla mnie zabobony w Rosji to jedna z tych rzeczy, do których się chyba nie przyzwyczaję :) Nieustannie mnie dziwią i śmieszą, pojawiają się znienacka, coraz to nowe, a wiarą w nie przesiąknięte jest całe tutejsze społeczeństwo – od nastolatków po seniorów. Wielu ludzi panicznie boi się liczby 13, do tego stopnia, że kiedy dostają miejsce w samolocie z tym numerem lub klienta nr 13 (tam gdzie ich numerują, np. w bazach), czy cokolwiek innego z motywem trzynastki, to starają się wymigać – zamienić miejsce, nie obsłużyć klienta, uciec od tego numerka, żeby uniknąć… nieszczęścia.
Co napawa mnie optymizmem i wiarą w to, że nie wszyscy w Rosji trzęsą się na słowo „plochaja primieta” – w jednym z seriali komediowych, a właściwie jest to taki krótki, skeczowy zapełniacz między programami, tematem przewodnim są właśnie zabobony i strach przed nimi. W każdym odcinku para młodych na ślubnym kobiercu próbuje się pobrać, ale co chwila na przeszkodzie staje im jakiś zabobon, przez co odkładają ślub już od pięciu lat. Serial oczywiście pokazuje problem w nadnaturalnym, miażdżącym rozmiarze i ze śmiechem w tle.
Dlaczego Rosjanie tak bardzo wierzą w zabobony? Jest to tylko jeden z elementów mentalności Rosjan składający się na ogólną wiarę w zjawiska nadprzyrodzone. Polacy też kiedyś bardziej wierzyli w takie rzeczy, w ogóle jest to element charakterystyczny dla Słowian, z tym że tutaj jeszcze się trzyma, a w Polsce już nie. Powodów jest wiele. Tutaj nikt się nie przejmuje, że nie wypada wierzyć w „złe znaki”, bo ktoś powie – „jakie złe znaki, co ty, zacofany jakiś?”. Dochodzi do tego tzw. kryzys człowieka postsowieckiego, czyli szukanie wiary zastępczej, bazy, która się nie zmienia, przekazywanie swoich tradycji i obyczajów dalej, dzieciom, wnukom. Wpływ na popularność mistycyzmu ma na pewno też napływ ludności z dalszego wschodu i ich kultury, rozprzestrzenianie się i wchłanianie różnych elementów obyczajowych. A Polska? Jako część „Zachodu” nie przystoi jej praktykować magii i wierzyć w zabobony, choć na pewno jeszcze gdzieś w górach, lasach, na peryferiach, tam, gdzie zatrzymał się czas, mieszkają babuszki i dzieduszki, którym bliskie jest takie nadnaturalne pojmowanie świata i zła, które się na nim dzieje. Polacy nie mieli też do czynienia z globalnym i niespodziewanym rozpadem wartości, w które wierzyli, a który w Rosji nastąpił wraz z upadkiem ZSRR. Nie ma w Polsce też tak silnego napływu imigrantów o mistycznych upodobaniach, więc sfera magii, a tym samym środowisko dla rozwijania się zabobonów, zamiast rozwijać się, umiera. Dobrze to czy źle? Ciężko powiedzieć, bo strach przed czymś zawsze wiąże się ze stresem, więc z jednej strony dobrze, że Polacy nie odczuwają strachu przed „złymi znakami”, ale tak ogólnie strachu to z życia nie eliminuje, bo każdy się czegoś boi. Z drugiej strony coraz częściej słychać głosy, że Polacy przestają wierzyć już w jakikolwiek świat nadprzyrodzony, co prowadzi do śmierci samej religii, a w państwie wiary kościoły świecą pustkami. Może początek tego procesu zaczął się właśnie wraz z powolnym umieraniem wiary w zabobon?
To kilka luźnych, osobistych refleksji, i ten trop myślenia wcale nie oznacza, że Rosja, wierząc w zabobony, jest bardziej religijna niż Polska, i że coś z tego ma. Już tak się złożyło, że wschód pielęgnuje na bieżąco element mistyczny, przez co wszelkie zabobony mają znakomite podłoże, aby się rozwijać. Morał jest taki, że pod tym względem dwa słowiańskie narody się różnią – dla jednych „zły znak” to sprawa poważna, dla drugich powód do śmiechu, czy w skrajnie złośliwych opiniach – dowód zacofania.
Zdjęcie nieprzypadkowe. Ogłoszenie na przystanku. Firma oferuje usługi czyszczenia m.in. poduszek. W ofercie opisane zalety korzystania z usługi – jako jedną z nich wymieniono usunięcie  z poduszek przedmiotów nakładających klątwę na jej posiadacza. Myślicie, że się wygłupili? Gwarantuję Wam, że przez to jedno dodatkowe zdanie liczba klientów na wykupienie serwisu wyczyszczenia wszystkich poduszek w domu wzrosła! Bo przecież każdy ma jakieś problemy, skąd wiesz, że to nie działanie klątwy nałożonej na ciebie przez zazdrosną sąsiadkę lub teściową?

Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułNajstarsze firmy w Irlandii
Następny artykułW Grecji święty Mikołaj nie rozdaje prezentów
Iwona
Głos serca poniósł mnie do Rosji... Chcę Wam pokazać Rosję moimi oczami, bez uprzedzeń, przekonajcie się, że i tu da się żyć... i to całkiem dobrze. A Rosjanie nie gryzą :) Rusofobii mówię zdecydowane nie. Rosja oczami Polki - polsko-ruski.blogspot.com

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj