Opowiedz mi o swojej ojczyźnie

0

– Czy czujecie się tutaj [w Niemczech] jak w domu? – Nie! – odpowiadają byli obywatele NRD.

– Tak. – odpowiada Samar, która do Niemiec przyjachała z Tunezji przed 4,5 laty… – i wykleja na swoim kolażu, którym ma zazadanie odpowiedzieć, czym dla niej jest pojęcie ojczyzny, zdjęcia Angeli Merkel, Erdogana, Obamy i Putina… Mają symbolizować rządy różnych państw, czyli coś, czego Polak raczej nigdy by nie wybrał jako pojęcia swojej ojczyzny.



Samar, „WeltMess”



15-o letni Zoltan z Afganistanu opowiada mi za to, że krajem jego marzeń jest państwo, gdzie kobietom nie wolno jeździć na rowerze ani nosić spodni… Dla urodzonej w byłych Prusach Wschodnich Gudrun ojczyzna to miejsce pozwalające jej realizować swoje pasje. Melli, która uciekła przed wojną na Bałkanach mówi mi, że czuje się, jak człowiek w łódce. Jest wprawdzie blisko wody, a jednak coś ją z nią rozdziela. Ewa definiuje ojczyznę jako poczucie wolności. W centrum kolażu Agnieszki znajduje się obraz świętej rodziny. Ojczyznę stanowią dla niej najbliżsi, zaś myśl o nich budzi skojarzenia z obrazem świętej rodziny w religii, z którą Agnieszka bardzo się utożsamia.

Kolaż Agnieszki

W poście „Naród jako produkt swojej historii” informowałam Was o projekcie, jaki opracowałam w ramach prowadzonych przez Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie Pomocy POLDEH e.V. w Brunszwiku na 100 rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Mogliście się z niego dowiedzieć o koncepcie całego projektu. Dziś pragnę Wam przedstawić wyniki dalszej części projektu.

22.09.2018 odbyły się w Brunszwiku artystyczne „Miejsca moich sentymentów”. Otworzyły one wystawę moich kolaży zatytułowaną „Podróże sentymentalne”. To właśnie one podsunęły mi pomysł na cały projekt. Do udziału w tym wydarzeniu zaprosiłam migrantów, uchodźców, niemieckich repatriantów oraz oczywiście gospodarzy goszczącego ich kraju: Niemców. Spotkanie z uczestnikami projektu było niezwykle ciekawe. Najwidoczniej nie tylko dla mnie, bo nawet osoby, które początkowo zapowiedziały, że mogą przyjść tylko na część warsztatów, ostatecznie zostały prawie do końca. Także niektóre z osób, które z powodu choroby zmuszone były odwołać swój udział w warsztatach, przejawiały takie zainteresowanie projektem, że zorganizowałam dodatkowe spotkanie z dyskusją. 

W drugiej części spotkania 22.09.2018 jego uczestnicy mogli porozmawiać o swoich doświadczeniach bycia migrantem oraz o pojęciu ojczyzny z Ellen Schernikau, która przyjechała do nas specjalnie z Magdeburga. W 1966 wyjechała ona z NRD. Gdy pod koniec lat 80-tych wielu Niemców Wschodnich uciekało, ona pojechała w przeciwnym kierunku i złożyła wniosek o przyznanie jej obywatelstwa NRD. Cieszła się nim jeszcze 5 tygodni. Potem kraj jej tęsknot zniknął z mapy Europy. 

Co to ma wspólnego z historią Polski? Na pierwszy rzut oka nic. A jednak Niemcy stanowią niejako łącznik między historią Europą Wschodnią, którą co rusz nękały podziały, rozbiory i zajęcia terenów, a Europą Zachodnią, której kraje przeszyły inną drogą przez historię. Nagle w XX w. i Niemcy doświadczyły losu, który tak dobrze ze swojej przeszłości znały inne kraje położone bardziej na wschód i okazało się, że po 40 latach socjalizmu „Ossis” niejednokrotnie lepiej rozumieją się z Polakami niż ze swoimi zachodnimi braćmi. Tu można niejako na własnej skórze przeżyć, co dla państwa oznacza podział przez obce siły i jak trudny jest potem proces jego zjednoczenia. 

Poza tym Niemcy to kraj federacyjny i co land to obyczaj. Przybyli do Niemiec migranci są często nieświadomi tych różnic. Oni przybliżają nam swój słownik, ja chcę im „przetłumaczyć“ kraj ich goszczący. I na koniec, tęsknota to chyba los każdego migranta, który ich łączy niewidzialną nicią. Jeśli spojrzeć dokładniej na historię Ellen, to stanowi ona niejako odpowiednik historii o tęsknocie za Polską opowiedzianej mi przez polskich repatriantów z Kazachstanu. 

Jak wyglądają wstępne wyniki projektu „Naród jako produkt swojej historii”? W warsztatach w Niemczech udział wzięły w sumie 24 osoby z Niemiec, Polski, Ukrainy, Austrii, Czarnogóry, Tunezji, Afganistanu oraz repatrianci z Kazachstanu. Ich wiek mieścił się w przedziale 11-82 lata. W przeprowadzonej w Polsce części projektu udział wzięło 5 repatriantów w wieku ok. 30 do ok. 60 lat.  Najtrudniejszym etapem całego projektu jest rozróżnienie indywidualnych historii od tendencji, które by wskazywały na typowe zachowania – jeśli takowe faktycznie są – dla danej grupy. Niemniej wydaje mi się, że na podstawie powstałych w ramach projektu prac jestem w stanie oddzielić od siebie te dwie sfery i przeprowadzić ich analizę.

Historia ciągle żywa

Dla osób pochodzących z regionów Europy położonych po wschodniej stronie Odry historia, zwłaszcza jej bolesne rozdziały, ciągle odgrywa niezwykle istotną rolę w definiowaniu własnej tożsamości kulturowej, co pokazuje, że narody te są ciągle w procesie jej przepracowywania. W słowiańskim kręgu kulturowym szczególną pozycję w kształtowaniu pojęcia ojczyzny zajmują także stare tradycje narodowe. 

Ekonomia kontra emocje

Podobny podział odnajdujemy również w grupie polskich i niemieckich repatriantów. Urodzeni Kazachstanie Niemcy nie wykazują już takiego przywiązania do obyczajów kraju pochodzenia swoich przodków. W przeciwieństwie do repatriantów polskiego pochodzenia nie byłam w stanie zaobserwować u nich emocjonalnej więzi z krajem, z którego wywodzą się korzenie ich rodziny. Uczestnicy warsztatów tudzież osoby, które zdecydowały się na wywiad mówiły bardziej o racjonalnych, opartych na względach ekonomicznych, przyczynach ich decyzji przesiedlenia się do Niemiec. Ciężko było się doszukać w ich historii poczucia emocjonalnej przynależności do tego kraju. Ta grupa społeczna mimo dość silnej reklamy z mojej strony, nie zdawała się też okazywać wielkiego zainteresowania projektem. Niejednokrotnie padało pytanie o wysokość honorarium za udział w nim. W przypadku Polaków repatriowanych z Kazachstanu sytuacja ta przedstawia się zupełnie inaczej. Praktycznie wszyscy rozmówcy nazwali przyjazd do Polski jako „powrotem do domu”. Cieszyli się też, że ktoś chce usłyszeć ich historię tudzież opowiedzenie jej traktowali jako swój obowiązek wobec członków rodzin, którym przyjazd do Polski nigdy się nie udał. Mimo zapracowania byli gotowi poświęcić mi swój czas. Choć historie obydwóch badanych grup: polskich i niemieckich repatriantów są podobnie bolesne, to wygląda, że Polacy w Kazachstanie mocniej pielęgnowali pamięć o swoich korzeniach, podobnie jak teraz dbają, by historia deportacji Polaków i ich życia w Kazachstanie nie uległa zapomnieniu. W sposobie opowiadania niemieckich przesiedleńców znowu ciężko było znaleźć mi podobne emocje i powody, jakie nimi kierowały. Obydwie grupy doceniają możliwości łatwiejszego życia, jakie im dała przeprowadzka do kraju przodków. Niemniej ze względu na różną pomoc socjalną, jaką obydwa tu omawiane państwa mogą zaoferować swoim obywatelom, widoczne są różnice w oczekiwaniach omawianych w tym akapicie grup. Podczas gdy z rozmów z polskimi repatriantami wynikało, iż chwalili oni sobie możliwość pracy w Polsce, to niemieccy repatrianci, którzy udzielili mi wywiadu, cenili sobie bardziej wsparcie finansowe kraju, który ich przyjął.

Niemiecka definicja – indywidualizm

Ten, w moim oddczuciu, oparty silniej na indywidualizmie sposób myślenia, zdaje się być  swoistego rodzaju łącznikiem między niemieckimi repatriantami, a innymi uczestnikami projektu niemieckiego pochodzenia i to niezależnie, czy mają za sobą ucieczkę z byłych terenów Niemiec, z NRD, czy urodzili się na terenie byłych Niemiec Wschodnich, czy Zachodnich. Jako ojczyznę zdefiniowali oni miejsce pozwalające na samorealizację. Taki sposób myślenia wiążę także z faktem, że biorący udział w projekcie Niemcy nie identyfikują się ze swoim krajem, czy  to ciągle ze względu na jego nazistowską przeszłość, czy przez nieudolnie przeprowadzone zjednoczenie obydwóch państw niemieckich. W tym miejscu należy także wspomnieć, że Niemcy często budują swoją tożsamość na bardzo konkretnym miejscu na mapie – ich miejscu urodzenia, a nie kraju jako całości. Podobnej tendencji jako dość typowego myślenia dla konkretnej grupy nie byłam w stanie zaobserwować u przedstawicieli innych narodowości, którzy wzięli udział w projekcie. Wśród uczestników innych grup kulturowych tożsamość budowana na miejscu urodzenia pojawiała się raczej w indywidualnych przypadkach i nie wyglądała na charakterystczną dla ogółu. Dla porównania osobom z południowych regionów poczucie „bycia w domu” daje typowy dla tych regionów krajobraz

Wojna i ojczyzna

Przykładem zniszczonego pojęcia ojczyzny jest kolaż chłopca z Afganistanu, który zarówno z pojęciem rodziny, domu i miejsca pochodzenia kojarzy tylko wojnę. Doświadczenie wojny, deportacja z domu rodzinnego w 1940 na Syberię spowodowała, że inny uczestnik projektu, mieszkający dziś w Wielkiej Brytanii Zbigniew K. także opowiedział o utraconym pojęciu ojczyzny. Polityczne manipulacje bolesnymi rozdziałami ich kraju, wywołane tym emocje, zmęczenie, poczucie marionetkowego traktowania powodują nieraz, że i przedstawiciele młodszego pokolenia Polaków mówi o utracie swojego pojęcia ojczyzny.

 

Co ciekawe, doświadczenie wojny zdawało się nie mieć na wszystkich uczestników projektu niszczycielskiego wpływu na ich pojęcie ojczyzny. W przypadku Słowian północnych (w projekcie reprezentowanych przez obywateli Ukrainy i Polski) tożsamość oparta na historii staje się w większości przypadków być mimo wszystko czymś ich spajającym. Problematyka wojny i związanej z nią historii nie pojawiła się natomiast u Słowian południowych  (obywateli byłej Jugosławii), którzy wzięli udział w projekcie. 

Pojęcie ojczyzny, a integracja

W przypadku chłopca z Afganistanu jest za wcześnie jeszcze oceniać, jak jego doświadczenia odbiją się  na kształcie jego pojęcia ojczyzny. Jego przypadek jednak oraz dwóch innych młodych uczestników z Polski pozostawia wiele znaków zapytania w temacie integracji migrantów. Tradycyjne, niejednokrotne konserwatywne poglądy wyniesione z kraju pochodzenia nie uległy zniwelowaniu w nowym środowisku, gdzie panują w zależności przedmiotu porównania: bardziej liberalne poglądy względnie inne wartości. Zapytany o kraj swoich marzeń Zoltan wskazał na miejsce, w którym kobiety byłyby dość mocno ograniczone w swoich prawach. Młodzi Polacy sięgnęli natomiast po hasło swoich rodaków „Bóg, honor, ojczyzna”, czyli pojęcie, które w polskim kręgu kulturowym rozumiane jest ciągle raczej jako świadomość obywatelskiego obowiązku, u niezwiązanych  z żadnymi ekstremistycznymi grupami Niemców wywołuje natomiast dreszcz zgrozy. 

Projekt pokazał jeszcze silniejszy niż podejrzewany wpływ religii katolickiej na formowanie się polskiego pojęcia ojczyzny. Nawet mieszkająca  Niemczech od 10-tego roku życia dziewczyna uznająca siebie za satanistkę, kojarzy z pojęciem ojczyzny polskie obyczaje katolickie. Jej konkretny przypadek pokazuje wprawdzie, że ta młoda osoba podobnie jak ok. 10 lat starsi uczestnicy projektu z innych krajów, potrafi mieszać różne wpływy, daje jednak ogromnie dużo do myślenia o roli katolicyzmu w formowaniu tożsamości w polskim kręgu kultrowym. Należy tu nadmienić, że tylko w kolażach Polaków pojawił się aspekt religijny.

Zagubienie & otwarty świat


Osoby, które od pewnego momentu dzieciństwa wychowywały się w obcym kraju wykazały w projekcie dwie odmienne tendencje. Albo niejednokrotnie nawet po latach czują się mocniej związane z krajem pochodzenia niż z krajem zamieszkania, choć towarzyszy temu niejaka forma zagubienia, albo świat stoi w ich oczach otworem. To ostatnie przekonanie jest także typowe dla osób prowdzących koczownczy styl życia i posiadający taką też definicję ojczyzny. Podobny styl myślenia zdaje się też cechować młode pokolenie (< 25). Co ich różni, to siła przywiązania do kraju pochodzenia, która w zależności od przynależności do różnych kręgów kulturowych wydawała się być odmienna. Polacy znowu należą tu do grupy, która jeśli nawet postrzega świat jako stojący otworem przed nimi, to z drugiej strony dość konkretnie wskazuje na własne korzenie.


Wspomniane wcześniej zagubienie przynależności pojawia się wraz z dłuższym pobytem za granicą także u starszych osób. Niemniej w chęci/potrzebie identyfikacji samych siebie uczestnicy zdecydowali się sięgnąć do korzeni swoich przodków. W rodzinach, gdzie rodzice pochodzą z dwóch różnych kręgów kulturowych mimo sympatii do obydwóch krajów jako przynależność kulturową ostatecznie uczestnicy wskazywali na kraj, w którym się wychowali.

Smutny wynik niemieckiej polityki i mentalności Niemców jako gospodarzy. 

 

1. Wielu obywateli byłego NRD nie widzi w dzisiejszych Niemczech swojej ojczyzny. U niektórych nawet sama nazwa „Niemcy” budzi negatywne skojarzenia, jako że ciągle kojarzą ją z nazistowską przeszłością tego kraju. Także z nazwą RFN nie potrafią się identyfikować, bo kojarzą ją z nazwą państwa, które ich „anektowało” i w którym widzą zakłamany system. Sami czują się jak obywatele drugiej kategorii, którym zabrano/nadpisano ich kulturę i historię.


2. Możliwe, że projekt wykrył nierozpoznaną dotąd tendencję polityczną. Frustracja byłych obywateli NRD wydaje się być momentami tak duża, że mimo otwartości na migrantów rozważają oni wsparcie dla AfD, aby przez „katastrofę” rozbić stary, skostniały ustrój. Wbrew pozorom ta grupa obywateli czuje się mocniej związana z przybywającymi do  Niemiec migrantami aniżeli ze swoimi zachodnimi braćmi, bo widzi w nich swoistego rodzaju pobratyńców, czyli niesprawiedliwie traktowanych ludzi, np. w kwestii uznania dyplomów itp.

3. W obliczu obecnej polityki migracyjnej konieczna staje się potrzeba wykształcenia nowej mentalności niemieckiej. Projekt potwierdził wyniki moich wcześniejszych projektów, że niemieckie zdystansowanie” niejednokrotnie jest przyczyną powstawania muru między gośćmi, a gospodarzami goszczącego ich kraju. Poza szkołą, czy studiami migranci skarżyli się na duże problemy w nawiązywaniu nowch znajomości z Niemcami. Dla wielu zorganizowany przeze mnie projekt był szansą na wejście rozmowę z nimi. Zarzuty stawiane w tym zakresie Niemcom to fakt ograniczania swoich kontaktów z przedstawicielami innych kultur do wspólnej koegzystencji w pracy tudzież w ramach innych wykonywanych zadań. Ze strony gospodarzy brak tak naturalnych w USA, wśród Słowian, czy w krajach południowych ofert wspólnego spędzenia wolnego czasu bez szczególnej okazji. Stosowne propozycje migrantów natomiast są albo odrzucane, albo po  ich przyjęciu często brak potem propozycji zwrotnej. To pierwszy krok do powstawania niezintegrowanych z ogółem grup. Wynikiem tego są nierzadkie historie migrantów, którzy mimo dobrych znajomości językowych i ponad 20-to letniego życia w Niemczech nie mają niemieckich znajomych.

Wskazane przez migrantów zdystansowanie Niemców (które sami określili jako „męczące”) dało wyraz także w innych częściach całego projektu. Obserwację tą uznaję na tyle ważną, jako że niezależnie od pochodzenia wielu uczestników projektu uznało za istotny „czynnik ludzkiej serdeczności” w budowaniu swojej ojczyzny. Wśród zdystansowanych ludzi poczucie „bycia w domu” staje się dla przedstawicieli wielu kręgów kulturowych niemożliwe.

Spojrzenie w przyszłość

Jedna z prac stworzonych w ramach projektu wskazuje na pojęcie ojczyzny wybiegające w przyszłość. Jego autorem jest urodzony w NRD Niemiec, rozczarowany dzisiejszym państwem niemieckim, lecz mimo tego pozostającym otwartym na nowych przybyszy. Widzi w nich bowiem nadzieję poprawy starego, konserwatywnego porządku. Jego pojęcie ojczyzny to wizja kraju(?)/Europy(?) za x lat. Mamy zatem do czynienia z przypadkiem, gdzie rozczarowanie nie pcha do zamknięcia się w przeszłości, a rozpoczęło proces zmiany pojęcia ojczyzny.

Polska definicja ojczyzny na tle innych kręgów kulturowych

Sama byłam ciekawa, czy ze strony polskich migrantów, ostatecznie poddanych silniej niż rodacy w kraju wpływom z innego kręgu kulturowego, będącego do tego siłą napędową w UE, wyłoni się inne pojęcie ojczyzny niż to ciągle pielęgnowane w kraju. Okazało się jednak, że i dla polskich migrantów w tej części Niemiec tradycyjne ożna by rzec wartości są wyzacznikiem w formowaniu ich własnej tożsamości. Rodzina, religia, język, tradycje (często wiązane znowu z religią katolicką), historia oraz polskie dziedzictwo kulturowe (jak muzyka Chopina) są definicją ojczyzny polskich migrantów, którzy wzięli udział w projekcie w Brunszwiku. Na ten moment projekt wykazał, że w przypadku Polaków jako większej grupy, czy mieszkających we własnym kraju, czy na Wschodzie, czy na Zachodzie, pojęcie ojczyzny ciągle bazuje na starych, historycznych wręcz wartościach.

 

Kolaż Magdy (11) z Polski



19.10.2018 w brunszwickim Haus der Kulturen odbył się wernisaż wystawy „Miejsca moich sentymentów” w jej ramach dr Andreas Moser wygłosił referat nt. „Ojczyzny, języka i jego pojęć”. Powyższa analiza bazowała częściowo na określonych w wykładzie kierunków formowania definicji ojczyzny. 

 

 



Podczas otwarcia wystawy zaprezentowałam także filmy Jurija Kondrackiego, jakie nakręcił z deportowanymi do Kazachstanu Polakami, chcąc w ten sposób przybliżyć gościom historyczną bazę pierwszej części projektu, którą przeprowadziłam latem tego roku w Polsce. Serdeczne podziękowania kieruję do Beaty prowadzącej blog „O Halo”. Wyraziła ona zgodę na pokazanie jej zdjęć polskiej wioski w Nyabyeya (Uganda), które posłużyły jako wizualizacja do opowiedzenia historii Polaków deportowanych najpierw na Syberię, którzy potem przeszli szlak z Armią Andersa do Afryki.

Ogromne podziękowania kieruję także do artystki Elżbiety Walentek autorki ulotek reklamowych.



Dziękuję także polonistce Agnieszce Kociuckiej za korekty tekstów i tłumaczenia filmu o deportowanych Polakach oraz dalszą pomoc w kwestiach organizacyjnych.  Dyrektorce Domu Kultury w Polkowicach, Agnieszce Kompanickiej-Dyczko dziękuję za pomoc w instalacji obydwóch wystaw. Dziękuję także za wsparcie organizacyjne i reklamę projektu  przewodniczącej Polsko-Niemieckiego Stowarzyszenia Pomocy POLDEH e.V oraz wszystkim innym osobom, które zaangażowały się w projekt. Bez Was nie dałabym rady, albo padłabym!

Na koniec kieruję podziękowania do instytucji finansujących, bez których projekt nie mógłby się  odbyć:



EPILOG

Najważniejszy wynik dotychczasowych wydrzeń zorganizowanych w ramach projektu

Sophie, dziękuję Ci. – podeszła do mnie na koniec warsztatów jedna z migrantek (gdzie mieszka od 26 lat). – Lepiej mi. Po tym, jak usłyszałam, że nie wszyscy Niemcy nie czują się w Niemczech jak we własnym kraju, sama nie czuję się już tak obco.

Projektem udało  mi się wzbudzić zainteresowanie poruszaną nim problematyką. Choć poszczegślne części projektu są dość autonomiczne i udział w jednej z nich nie wiąże się z obowiązkiem uczestniczenia w innej części projektu, to niektóre osoby postanowiły wziąć udział w całym projekcie lub jego kilku etapach. Zawiązały się nowe znajomości (niestety głównie między migrantami, jedna osoba przez uzyskane kontakty ma szansę wyjść z bezrobocia). Projekt zatacza coraz większe kręgi medialne. To chyba niezły wynik jak na start:)


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułPlemiona górskie w Tajlandii
Następny artykułWszystkich Świętych w Szwajcarii…
MyArtsophia
Artystka posiadająca jednocześnie wykształcenie germanistki ze specjalnością kulturoznawstwo, tłumaczka, specjalistka w komunikacji międzynarodowej i podróżniczka. Jestem taką można by rzec „Kobietą Renesansu”. Fascynuje mnie masa rzeczy. Kocham je zgłębiać, a potem opowiadać o nich w moich pracach. Z uporem bowiem walczę o miejsce dla sztuki w naszych współczesnych, opanowanych przez komercję czasach.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj