Co jeść i pić na Mauritiusie. Street food i nie tylko

1

Mauritius jest dla mnie zjawiskiem kulinarnym <3
To mała wyspa, liczba mieszkańców wynosi około połowy Warszawy albo prawie całe Trójmiasto, ale ilość smaków, kolorów zapachów i mieszających się przypraw może zaskoczyć. Bo Mauritius to przede wszystkim przyprawy. Dużo przypraw.
Przeszłość kolonialna, bliskość Afryki, położenie na szlaku przypraw indyjskich, napływ ludności z Indii i Chin; wszystko to sprawia, że na tym małym kawałku ziemi pośrodku Oceanu Indyjskiego znajdziemy wymieszaną jak w tyglu, unikalną mieszankę kuchni rożnych narodowości. Przede wszystkim indyjskiej, ale także kreolskiej, chińskiej, arabskiej i francuskiej. Od ultra luksusowych restauracji, wyrafinowanych drinków,
po street food, niepozorne budki na plaży i kokosy w wersji natural
(albo turbo – z rumem :) ) wybór jest nieziemski ! Zapraszam na mój subiektywny przewodnik. Kolejność przypadkowa.

1. ROTI/ FARATA

Moim zdaniem danie – ikona street food, niczym pierogi i schabowy dla Polaków
(jest konkurencja między dholl puri a roti, dla mnie zawsze roti górą !)
Być na Mauritiusie i go nie spróbować, to jak nie zjeść gofra nad morzem :D
Roti to placek indyjskiego pochodzenia z różnymi farszami – curry, rougaille, chutney’ami i marynowanymi warzywami. Można zjadać na stojąco jako
street food z kolorowych plastikowych talerzy – jak lokalesi, albo wziąć na wynos na plażę. Do wyboru do koloru- wegetariański, z kurczakiem, z czerwonym mięsem, rybą, mielonymi krewetkami/chevette czy ośmiornicą. (ceny wahają się od ok 2,5 do 6 zł) Każda budka ma swoją unikalną recepturę i trochę inną kompozycję przypraw, ale najlepsze moim zdaniem są Roti AKA w Flic en Flac i Port Louis.

PRO TIP – kiedy w czasie przygotowania pytają was po kreolsku AVEK PIMA? to znaczy, czy ma być z chilli. Ja zawsze biorę Z, więc chyba
nie muszę dodawać, że mały zimny Phoenix do tego pasuje idealnie? :P

 

2. MINE FRIT / RIZ FRIT

Umieszczam tutaj razem smażony chiński makaron/ryż z woka z sosem sojowym. Różnią się tylko bazą, są podawane z kurczakiem, krewetkami, kiełbaską (osobiście odradzam, bo z reguły to jakaś tania parówka) i warzywami. Na górze posypane szczypiorkiem, czasami z jajkiem (z reguły sadzonym) Mine frit jedzą wszyscy Maurytyjczycy jak wyspa długa i szeroka. W sklepach można kupić gotowy,
już ugotowany makaron tego typu i zrobić sobie po swojemu w domu.

 

3. BOULETTE BOL

Pozostając w chińskich klimatach, boulette bol to zupa za symboliczne 50 rupii,
(czyli 5 zł) W bulionie z sosem sojowym znajdziemy, zależnie od wersji – kulki rybne, kurczaka w delikatnym cieście, krewetki, wołowinę, pierożki warzywne i tofu.

 

4. ZUPA KRABOWA

Jeśli miałabym wybierać, ta kreolska zupa to mój number one wśród zup na wyspie !
to akrurat nie street food, zjemy ją w restauracji, ale przygotowanie w domu też nie jest trudne. Jedyny minus jest taki, że trzeba się trochę napracować, żeby dobrać się do mięsa w szczypcach kraba, ale uwierzcie, że smak wszystko rekompensuje …

 

5. ROUGAILLE

Kreolska klasyka. Danie powstało w ciężkich dla Maurytyjczyków czasach, kiedy trzeba było zrobić obiad z niczego. Bazą jest tutaj sos pomidorowy, a podobnie jak każda hinduska gospodyni ma swój przepis na masalę, tak w kreolskich domach z pokolenia na pokolenie przekazuje się przepis na rougaille. Do sosu zwykle dodaje się cebulę
i czosnek, imbir, chilli, tymianek, liście curry, kolendrę itd.
Wersji jest wiele, z mięsem, rybą, owocami morza, ( głównie krewetki albo ośmiornica) jajkiem, warzywami albo tofu. Najczęściej z ryżem, czasami jako farsz w roti/ dholl puri.

https://www.flickr.com/photos/kake_pugh/

 

6. BIRYANI

Danie o rodowodzie indyjskim. Popularne też wśród maurytyjskich muzułmanów. Bardzo aromatyczne, ale tez bardzo pracochłonne w przygotowaniu. Składniki przygotowuje się osobno, a później zapieka razem. Główną rolę grają tutaj przyprawy, czosnek, imbir, anyż. Można je dobrać samemu, albo kupić gotowe mieszanki do biryani. W przyprawach duszone jest mięso – kurczak, wołowina, jagnięcina albo ryba; oraz cebula, ziemniaki i jogurt. Intensywny kolor danie zawdzięcza kurkumie. Często podawane z różnego rodzaju achards (marynowane warzywa i owoce)

 

7. SAMOUSSAS

Dalej jesteśmy w Indiach, a skoro Indie to samosy – małe hinduskie pierożki smażone na głębokim oleju. W środku mamy warzywa, głównie ziemniaki, czasami kurczaka.
Do tego przyprawy, liście curry. Bardzo popularna przekąska na plaży, polecam kupować smażone na bieżąco, na zimno już tak nie smakują.

PRO TIP – polecam moje połączenie ;) z marynowanym mango (mango konfi)

 

8. DHOLL PURI/ DHAL PURI

Bardzo podobne do roti, z tym ze placek nie jest zrobiony z mąki, ale z grochu.
Razem z roti, jeden z najbardziej popularnych street foods na Mauritiusie.
Legenda wyspiarska głosi, że hindusi przybyli na wyspę, nie mogli znaleźć odpowiednich składników do zrobienia roti, i tak powstały dholl puri.
Żółty kolor podbija kurkuma, a charakterystyczny smak daje kmin rzymski.
Niekiedy dholl puri traktuje się jako dodatek do innych dań z mięsa czy warzyw; a je oczywiście rękami. Nadzienie – różnorodne jak w roti, ale tutaj jako ciekawostkę, możemy znaleźć wersję na słodko – kheer, kremowy pudding ryżowy z migdałami, rodzynkami, pistacjami albo kardamonem.

https://www.flickr.com/photos/carrotmadman6

 

9. GAJACKS

Zbiorcza nazwa dla różnego rodzaju przekąsek smażonych (niestety) na głębokim oleju. Najbardziej znanym jest gateaux piment – GATO PIMA po kreolsku, robiony głównie z grochu, tak jak dholl puri, z dodatkiem chilli, cebuli, kminu i kolendry. Inne rodzaje – mój ulubiony – duża zielona papryczka chilli, bakłażan, cebula, kapusta, ziemniaki; azjatyckie wantany i hakieny. Najczęściej podawane z sosem chilli.

 

10. PIWO PHOENIX

Kiedy już zjemy naszą porcję pikantnych gajacks , warto czymś popić :) Bez zbędnego rozpisywania się, Phoenix jest kultowy niczym czarny Specjal na Pomorzu czy Perła
na Lubelszczyźnie. Świeży, orzeźwiający lager, najlepiej smakuje oczywiście na plaży.

 

11. RUM

Mauritius trzciną cukrową stoi ( chociaż nie stanowi ona, tak jak kiedyś, dużej części PKB) Kiedy jedzie się z lotniska, zielone pola ciągną się w nieskończoność.
W XVII wieku przywieźli ją tutaj holenderscy kolonizatorzy. Z tej trzciny można zrobić cukier, można i rum ;)
Mamy więc rum zwykły, tzw rolniczy/ agricole rum, produkowany z nieprzetworzonego soku z trzciny cukrowej. Ostry w smaku, jak nasza wódka; ale niwelują to różne dodatki przypraw i owoców. Odmianą rumu agricole jest poncz Ti punch/ Ti rum, z dodatkiem limonki i cukru / syropu trzcinowego.
Innego rodzaju rum, leżakowany przez cztery lata w odymionych beczkach, najpierw jest zwykłym winem, które przez obróbkę, destylację, przyprawy, aromaty –
nabiera głębi smaku i szlachetności. A z rumu możemy zrobić i pyszne mojito, daiquiri, cuba libre … albo pić smakowy, jak likier. U mnie na podium ex aequo –
vanilla, kokos i cynamon. Polecam ten z Chamarel, St Aubin i New Grove.
Fajnym pomysłem jest też wycieczka do fabryki rumu w Chamarel – połączona z jego degustacją ;)

 

12. WODA KOKOSOWA

Mój ulubiony napój na plaży. Absolutny top of the top. Pyszna, zdrowa, a do tego pełna witamin i minerałów. Uzupełnia utracone elektrolity, jest naturalnym izotonikiem, nawadnia lepiej niż woda. Korzystnie wpływa na CAŁY organizm. Ma właściwości antybakteryjne, antywirusowe i antyalergiczne. Nie zawiera laktozy ani cukrów. Zamknięta w skorupie, jest sterylna. Podczas II wojny światowej w czasie walk
na Pacyfiku, kiedy brak było krwi do transfuzji, przetaczano rannym wodę prosto z kokosa. Do dzisiaj w słabiej rozwiniętych krajach używa się jej dożylnie zamiast płynu fizjologicznego aby nawodnić organizm.

PRO TIP – w takiej samej cenie (ok 7 zł) jak duży kokos na plaży, możemy kupić litrowy karton w markecie, trzeba tylko zwrócić uwagę, żeby była to czysta woda kokosowa, bez cukrów i innych chemicznych dodatków

 

13. ANANASY VICTORIA

Fantastyczne małe ananaski, świeże, słodkie i soczyste. Kiedy raz spróbujesz,
nie spojrzysz nawet na te zielony bomby na sterydach, jakie można kupić w marketach w Polsce. Sprzedawane w wersji surowej, słodkiej oraz DISEL PIMA ZANANA,
po naszemu ananas z solą i chilli. Musicie tego spróbować, bardzo oryginalne połączenie smaków !

 

14. HERBATA

Unikalna w smaku waniliowa herbata jest znakiem rozpoznawczym i świetną pamiątką z Mauritiusa. Uprawia się ją na południu wyspy, w Bois Cheri, a następnie aromatyzuje lokalną wanilią. Już sama wycieczka na plantację gwarantuje ciekawe doznania wizualno – smakowe. Polecam marki Bois Cheri i Corson.
Herbaty Corsona możemy dostać też cytrynowe, mango-marakuja czy kardamonową.

PRO TIP – koniecznie spróbujcie herbaty z kardamonem i mlekiem
(słodkim kondensowanym, w proszku albo zwykłym plus cukier trzcinowy)
to charakterystyczny sposób przygotowania herbaty na Mauritiusie. Nigdy nie mogłam zrozumieć, jak można pić herbatę z mlekiem? może to wpływy brytyjskie…
(ja nawet kawy nie pijam z mlekiem) z tym że ta kardamonowa z jego ODROBINĄ,
jest naprawdę ciekawa na deser. Dla kontrastu – kawa z Chamarel ma bardzo specyficzny smak, trochę ziemisty, mnie akurat nie bardzo smakuje, ale można przywieźć małą paczkę na pamiątkę.

https://www.flickr.com/photos/yannickgar/

 

15. COŚ SŁODKIEGO, TARTE BANANE I BOONDI LADOO

Na zakończenie coś słodkiego do herbaty albo kawy. Na wyspie macie do wyboru masę słodyczy arabskich, hinduskich… ale moim hitem jest mini tarta bananowa
(nie jest za słodka, nie kruszy się jak zwykła i jest dobrze wypieczona) i boondi ladoo. Jako że nie jestem specjalną fanką słodyczy, a tą drugą, hinduską słodycz, jem na tyle rzadko, że nie mogę za cholerę zapamiętać tej nazwy, więc zawsze proszę „o to jedno pomarańczowe okrągłe ciastko :) ” polecam spróbować, ma ciekawy korzenny smak.

 


Statystyki odwiedzin strony (dane Google Analytics)

Unikalni użytkownicy:

Wszystkie wyświetlenia strony:


Poprzedni artykułPodróż nad Bajkał – Morze Syberii
Następny artykuł14 rosyjskich drewnianych portów lotniczych
monika_8777
Cześć, jestem Monika i niedawno rozpoczęłam największą przygodę mojego życia - zamieszkałam na Mauritiusie. 10 000 km od domu w Polsce, 1 000 km na wschód od Madagaskaru, niedaleko zwrotnika Koziorożca. Mark Twain napisał kiedyś, że najpierw powstał Mauritius, a na jego podobieństwo raj, zapraszam więc na bloga o o codziennym życiu w moim małym raju.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj